Teddy siedział właśnie
w Wielkiej Sali i w spokoju jadł kolację. Mimo że wokół było
pełno ludzi, on nie rozmawiał z nikim, tylko był zatopiony w
swoich myślach. Niestety już po chwili dopadli go Johnson i
Withers, od razu zarzucając nowinami i świeżymi plotkami.
Pomyślałby kto, że to dziewczyny lubią plotkować.
- Ej, a słyszałeś co
się dziś stało na eliksirach szóstoklasistów?- paplał Chris.
- Nie.- mruknął Lupin,
nawet go nie słuchając.
Nieprzejęty brakiem
zainteresowania jego wypowiedzią Puchon kontynuował:
- Kojarzysz Olivera
Bonesa? Jest w szóstej klasie, w Ravenclawie.- tu czekał na jakąś
odpowiedź kolegi, który jednak się nie odezwał.- Lupi?
- No coo?
- Nico. Victoire Weasley
znasz, no nie?
Dopiero teraz Teddy na
niego spojrzał:
- No pewnie, jak byliśmy
mali często się razem bawiliśmy, kiedy spotykaliśmy się w Norze
albo u Potterów. No to co się stało?
- Robili na eliksirach
Wywar Żywej Śmierci, no i jak znam życie Bones coś odwalił i
było wielkie bum! I ich kociołek wybuchł i eliksir poparzył i
Bonesa, i Weasley. Snape był wściekły, poodejmował Gryfonom i
Krukonom punkty i wyrzucił ich do Skrzydła Szpitalnego.
- Coś poważnego im się
stało?
- Poparzenia i tyle,
wiesz dla pani Pomfrey to nic wielkiego.
Wzrok Teda odruchowo
powędrował w kierunku stołu Gryfonów. Szukał wzrokiem Weasley,
lecz nigdzie jej nie widział, w końcu wypatrzył jej przyjaciółkę,
Nico Alder. Stwierdził, że gdzieś koło niej musiała być
Victoire. W sumie obok Alder siedziała jakaś dziewczyna
przypominająca Weasley, ale o ile dobrze pamiętał to ona zawsze
długie włosy miała, a włosy tamtej sięgały ledwie uszu.
Dziewczyna jakby poczuła, że ktoś się jej przygląda i w tym
momencie odwróciła się w jego stronę. Wtedy ją rozpoznał, to
była ona. Ale co zrobiła z włosami? Mimo że dawno ze sobą nie
rozmawiali, kiedy zauważyła, że na nią patrzy uśmiechnęła się
lekko do niego i pomachała zabandażowaną ręką. W odpowiedzi na
to także się uśmiechnął i skinął jej głową. Chwilę patrzyli
na siebie, kiedy Danny zaczął go szturchać:
- Ej coś ty się tak
zapatrzył?
- Co?- Teddy był nieco
rozkojarzony.
- Pytałem coś się tak
zapatrzył.
- Weasley ma ręce
zabandażowane, ale poza tym chyba nic jej nie jest.
- Heh co, martwiłeś się
o koleżankę z dzieciństwa?- zaśmiał się Johnson.
- Spadaj Chris!- warknął
Lupin i zabrał się za swoje jedzienie.
- Co takiego ciekawego
tam widziałaś?- zapytała Nico.
- Że co?- nie usłyszała
jej pytania zamyślona Victoire.
- Nic, nic...Jak tam
ręce? Bolą jeszcze?
- Trochę, ale i tak już
lepiej.- uśmiechnęła się słabo.- Ciekawe jak tam Oliver...
- Pewnie nie najlepiej,
szczególnie, że teraz będzie miał u Snape'a przegwizdane.
- No fakt.
- Najadłaś się już?
- Noo, a co?
- Chodź, idziemy do
Wspólnego już.
- No okej.
Wychodziły już z
Wielkiej Sali, kiedy na Victoire wpadł nie kto inny, tylko Teddy
Lupin we własnej osobie.
- Ooo...cześć.-
zaczął.- Sorki, nie zauważyłem cię.- Po czym sam siebie w
myślach za to zganił. Nie ma jak dobrze zacząć rozmowę.
- Hej.- odparła
Weasley.- Dawno cię nie widziałam w Norze.
- Aaa, tak jakoś wyszło,
że ostatnio chyba się trochę mijaliśmy.
- No fakt.
Chwila ciszy.
- Słyszałem co się
stało na eliksirach. Jak tam się czujesz?
- Dobrze, gorzej z
Oliverem.
- Aaa, no tak. W ogóle
dopiero teraz widzę, że włosy ścięłaś.
- Tuż przed początkiem
roku szkolnego, miałam już dość dawnej fryzury.
- Ładnie.- uśmiechnął
się.- Chociaż wtedy też ładnie było.
- Dzięki.- odpowiedziała
mu na to uśmiechem.
- Panie Lupin, proszę
sobie znaleźć inne miejsce na podrywanie koleżanek niż główne
wejście do Wielkiej Sali, tamujecie ruch.- rozległ się za ich
plecami głos najbardziej znienawidzonego nauczyciela w całej
szkole.
- Tak jest panie
profesorze.- mruknął ironicznie Teddy, niestety Snape to usłyszał.
- Minus 10 punktów od
Huffepuffu.- spojrzał na Weasley- I od Gryffindoru też.
I odszedł.
- Przepraszam.-
powiedział przepraszającym tonem Lupin.- To moja wina.
- Spokojnie, Snape jest
Snapem i za byle co uwielbia odejmować punkty, szczególnie
Gryfonom. Nic się nie stało.
- Prawda.
- Dobra, czas iść,
rzeczywiście trochę się zagadaliśmy. Do zobaczenia.
- No pa.
Po długim czasie....
Rozdział krótki i w
sumie za dużo się nie dzieje, ale nie oznacza to, że rozdział ten
jest nieważny. W końcu tutaj Victoire i Teddy po długim czasie
rozmawiają ze sobą.
Napisany oczywiście z
okazji urodzin Victoire :)
No i rocznicy pokonania
Voldemorta.
Następny rozdział
będzie szybciej, obiecuję ;)
Pozdrawiam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz