wtorek, 2 kwietnia 2013

Prolog


 W ten piękny, majowy poranek na niebie nie było ani jednej chmurki. Świat powoli budził się do życia, zapowiadał się naprawdę cudowny dzień. Na małym cmentarzyku na przedmieściach Hogsmeade panowała cisza i spokój. Słychać było tylko szum wysokich drzew, które otaczały cmentarz. Wokół rozciągały się łąki, na których rosła już trawa w głębokim odcieniu zieleni. Przecinała je dróżka biegnąca do wioski. Tą właśnie ścieżką podążała średniego wzrostu kobieta, trzymająca za rączkę małego chłopca. Miała ona gęste, jasnobrązowe włosy, przyprószone już wieloma pasmami siwizny. Były one upięte w wysoki kok z tyłu głowy. Jej oczy były ciemne i biła od nich głęboka zaduma i smutek. Pod oczami widać było pierwsze zmarszczki. Na szyi zawieszony miała srebrny medalion, poza nim i obrączką na palcu nie miała żadnej biżuterii. Ubrana była w długą do kostek czarną pelerynę, a także w skromną, czarną sukienkę, przewiązaną paskiem w kolorze srebrnym. Wyglądała na osobę dobiegającą pięćdziesiątki. Niewątpliwie kiedyś była piękna, jednak po jej wyglądzie można było sądzić, że ostatnimi czasy wiele przeszła i jeszcze nie otrząsnęła się z tego wszystkiego. Prawą ręką trzymała rączkę chłopca, natomiast w lewej dłoni ściskała swoją torebkę, także czarną. Chłopiec patrzył na nią z ufnością w swoich jasnoniebieskich oczach i niezdarnie dreptał obok niej. Na głowie miał czapkę, ale kilka włosków, które wystawały spod niej cały czas zmieniały kolor, tak samo jak brwi. Był bardzo drobny i wyglądał niepozornie. Ubrany był w sztruksowe spodenki z szelkami i zieloną bluzkę z długim rękawem. Na to założoną miał ciemnozieloną pelerynkę, która sięgała mu do kolan. W prawej rączce trzymał dwa, piękne, czerwone tulipany. Wyglądał wprost jak mały aniołek. Oboje szli w milczeniu, mały nawet nie gaworzył po swojemu, jakby wiedział, czuł, że musi zachować powagę. Dotarli do bramy cmentarza. Kobieta otworzyła furtkę i po chwili oboje szli cmentarną alejką, mijając kolejne groby. W końcu znaleźli ten, którego szukali. Był to podwójny grób z białego marmuru. Na nim wyryte były słowa:


    REMUS JOHN LUPIN                      NIMFADORA VULPECULA LUPIN

urodzony 10 marca 1960 roku                     urodzona 28 czerwca 1973 roku
   zmarł 2 maja 1998 roku                                 zmarła 2 maja 1998 roku


Mortui sunt, ut liberi vivamus*


Chłopiec ostrożnie położył kwiaty na płycie nagrobnej i oparł się o nią rączkami. Kobieta natomiast odmówiła cichą modlitwę, zapaliła znicz, po czym wzięła go na ręce i popatrzyła swoim smutnym, melancholijnym wzrokiem na grób jej córki i zięcia:
- Popatrz tylko Teddy, dzisiaj mija rok od ich śmierci, a boli nadal tak samo. - powiedziała cichym, spokojnym głosem.- Nadal sobie wyrzucam, że nie zatrzymałam jej wtedy w domu. Chociaż ona przeżyłaby wtedy i miałbyś chociaż matkę, a tak zostaliśmy sami mój mały...Ach...jak ja za nimi tęsknię, za nimi, za twoim dziadkiem, jutro pójdziemy go odwiedzić. Też postawimy kwiaty, zapalimy światełko...
- Bacia!- powiedział mały chłopiec i przytulił się do niej, jakby czuł, że teraz właśnie jego babcia tego potrzebuje. Po policzku kobiety spłynęła jedna, samotna łza.
- Oj Teddy, Teddy...dobrze, że chociaż ty mi zostałeś...Kocham cię maluchu...
Zostali tam jeszcze kilka minut, po czym Andromeda Tonks, postawiła wnuka na nogi i pociągnęła go za sobą z powrotem. Tego dnia czekały ich jeszcze obchody zakończenia wojny z Voldemortem, mimo że dzień ten był dla nich obojga niezwykle smutnym dniem i na zawsze miał taki pozostać, trzeba było na nie iść. Należało zadbać o to, aby nigdy nie zapomniano o bohaterach, którzy tak wiele poświęcili dla ostatecznego pokoju.



________________________________________________________________________

*
Umarli, byśmy mogli żyć jako wolni ludzie

3 komentarze:

  1. Ten raz...
    Przeczytałam i zamyśliłam się. Znam Cię od dawna tak jak twoje dzieła, ale dopiero teraz to zauważyłam - pięknie się rozwinęliście...

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo przykre, ale piękne ♥ I ten napis na grobie - idealnie wpasowany w sytuację. Budujesz naprawdę piękne zdania i aż chce się czytać dalej ! Liczę, że na twoim drugim blogu również doczekamy się nowej notatki :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Niewyobrażalne, prawda? Pustka biję w twarz po stracie bliskich. Wiem coś o tym...Piszę równie smutnego bloga o Teddy'm już od roku. Pięknie uzmysłowiłaś stratę bliskich.....
    ~Nika~

    OdpowiedzUsuń