tag:blogger.com,1999:blog-44102330104054709532024-03-13T01:18:25.390+01:00Weasley & Lupin"Jeśli ktoś kocha nas aż tak bardzo, to nawet jak odejdzie na zawsze, jego miłość będzie nas zawsze chronić."- J.K. RowlingWikulinahttp://www.blogger.com/profile/13216906847353805873noreply@blogger.comBlogger19125tag:blogger.com,1999:blog-4410233010405470953.post-58014772778001749252018-04-11T00:19:00.000+02:002018-04-11T00:25:34.513+02:0017. Wyrzuty sumienia<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, "Times New Roman", serif;">- ŻE co zrobiłeś? - zapytał wzburzony Chris silnie akcentując pierwszą część zdania. - Lupi! Takich rzeczy się nie robi...</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, "Times New Roman", serif;">- Jakich? - równie wzburzony Teddy wywrócił oczami.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, "Times New Roman", serif;">- No nie mówi się dziewczynie, że ci na niej zależy, a przynajmniej nie tak szybko... - odpowiedział mu najspokojniejszy z całej trójki Daniel. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, "Times New Roman", serif;">- Dajcie już mi spokój, popełniłem błąd, tak, zdaję sobie z tego sprawę</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, "Times New Roman", serif;">Chris chciał coś powiedzieć, jednak Danny powstrzymał go kładąc mu dłoń na ramieniu i sam zapytał:</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, "Times New Roman", serif;">- To co chcesz teraz zrobić?</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, "Times New Roman", serif;">- Będę się zachowywał jakby to nie miało miejsca?</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, "Times New Roman", serif;">- A c.... - zaczął rudowłosy, jednak Withers wszedł mu w słowo.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, "Times New Roman", serif;">- Myślę, że to najlepsze, co możesz zrobić w tej sytuacji.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, "Times New Roman", serif;">- Mógłbyś mi ciągle nie przerywać?! - złość Johnsona przeniosła się na ciemnowłosego kolegę.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, "Times New Roman", serif;">- Pewnie mógłbym, ale wolałbym żebyście się nie pokłócili o taką głupotę, chyba chcemy doradzić Tedowi, a nie go ochrzanić za głupotę, którą zrobił, co?</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, "Times New Roman", serif;">- Teraz chciałem tylko zapytać co jeśli ona będzie się zachowywała inaczej - odburknął Chris. - Na przykład zacznie cię unikać.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, "Times New Roman", serif;">- Myślałem o tym - przyznał Lupin - Nie chciałbym żeby przestała teraz ze mną gadać, wówczas będę musiał znaleźć jakiś sposób, żeby szczerze z nią porozmawiać i przeprosić za to, że wyleciałem z takim wyznaniem. Ewentualnie mogę skorzystać ze swoich zdolności - zmienił kolor oczu na czarne. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, "Times New Roman", serif;">- Odpuścisz? - tym razem pytanie zadał Daniel. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, "Times New Roman", serif;">- Chyba tak - pokręcił smutno głową syn Huncwota. - Przynajmniej póki co, dobra, dajcie już spokój. Nie chcę o tym więcej rozmawiać. - z tymi słowami odwrócił się w drugą stronę i przykrył kołdrą niemal po uszy. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, "Times New Roman", serif;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, "Times New Roman", serif;"> Tymczasem Victoire siedziała przy oknie w swoim dormitorium, jej współlokatorki już zdążyły zasnąć, a ona nie mogła. Jej myśli ciągle krążyły wokół pewnego Puchona i tego co jej dzisiaj wyjawił. Wprost nie mogła uwierzyć, że mu się podoba, sama nigdy nie myślała o nim w ten sposób. Zawsze był dla niej przyjacielem z dzieciństwa, którego znała niemal od zawsze, którego spotykała przy okazji różnych wydarzeń rodzinnych albo kiedy była z wizytą u Potterów. Nie ma co, dał jej dzisiaj do myślenia. Wspomnienia z nim związane wręcz same przychodziły jej do głowy: ostatnie Hogsmeade, kiedy pomógł im ze Ślizgonami, po czym zaniósł ją do Skrzydła Szpitalnego ze skręconą kostką, ich spacery po hogwardzkich błoniach, gdy tylko pogoda na to pozwalała, ich mecz, który zakończył się remisem i wspólną imprezą, jak Teddy złapał ją, gdy spadła z miotły, świąteczne łyżwy, wspólna gra w quidditcha w ogrodzie Potterów albo dziadków Weasleyów, liczne rozmowy... Zalewały ją te wszystkie obrazy, jakby oglądała krótkie filmiki ze swojego życia związane z Teddym Lupinem. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">Opowiedziała całą sytuację Nico, miała nadzieję, że ta coś jej doradzi, jednak jej przyjaciółka wróciła rozanielona z randki z Johnsonem, która okazała się bardzo udana i z uśmiechem powiedziała jej, że nie ma czym się przejmować i zachowywać się tak jak zwykle, a wszystko będzie w porządku, tak jak wcześniej, po czym poszła spać. Weasley jednak była trochę bardziej sceptyczna, przecież co się stało to się nie odstanie, a powrót do stanu poprzedniego raczej nie jest możliwy...</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, "Times New Roman", serif;">Nagle poczuła, że ktoś mocno nią potrząsa. Przestraszyła się, przez co aż podskoczyła i uderzyła w coś twardego. Gdy w końcu otworzyła oczy ujrzała przed sobą roześmianą twarz Alder:</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, "Times New Roman", serif;">- Nie wierzę, że udało ci się tutaj zasnąć. - śmiała się.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, "Times New Roman", serif;">Victoire rozejrzała się. Faktycznie siedziała zawinięta w koc na parapecie, a tym czymś twardym, w co uderzyła była ściana. Złapała się za głowę, gdyż dopiero teraz zdała sobie sprawę, że miejsce uderzenia ją boli. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, "Times New Roman", serif;">- Ja też - odparła na stwierdzenie przyjaciółki. - Nawet nie zauważyłam, że zasnęłam. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, "Times New Roman", serif;">Podniosła się z trudem, była cała obolała po nocy spędzonej na twardym parapecie. Nie mówiąc już o tym, że od niewyspania bolała ją głowa. Po chwili do jej świadomości dotarł jeszcze jeden fakt:</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, "Times New Roman", serif;">- Nico, powiedz mi, że nawet jeśli wczoraj była niedziela to dzisiaj nie jest poniedziałek i nie mamy z samego rana dwóch godzin ze Snapem. - powiedziała zbolałym głosem.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, "Times New Roman", serif;">- Niestety - przytaknęła Nico - Co więcej, jak się nie pospieszysz to nie zdążymy zjeść śniadania. - po chwili uśmiechnęła się wrednie i dodała - Teraz wiesz jak ja się czuję, gdy mnie budzisz.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, "Times New Roman", serif;"> Jakieś piętnaście minut później weszły do Wielkiej Sali. Gdy zmierzały na swoje zwykłe miejsca, Weasley odruchowo rzuciła okiem na stół Puchonów, jednak nie zauważyła przy nim Lupina. Dopiero, kiedy już siedziała zabierając się za jedzenie uświadomiła sobie, że przecież chłopak jest metamorfomagiem, więc póki nie będzie chciał z nią rozmawiać, dopóty raczej go nie znajdzie. Potem jednak uruchomiła swój intelekt, przez który niemal się wyłamała z rodziny i trafiła do Ravenclawu, i uświadomiła sobie, że przecież Teddy'emu najczęściej towarzyszyli Chris i Daniel. Zerknęła jeszcze raz w kierunku miejsca, gdzie najczęściej siadali, jednak było tam pusto. Widocznie zjedli już wcześniej.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, "Times New Roman", serif;">- Otwórzcie podręczniki na stronie osiemnastej, uwarzycie dzisiaj Eliksir wzbudzający euforię - mówił swoim cichym głosem profesor Snape. - Panno Davies na co ma wpływ ten eliksir?</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, "Times New Roman", serif;">- Powoduje u osoby go pijącej uczucie szczęścia, jest lekiem na depresję. - odparła pewnie Olivia. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, "Times New Roman", serif;">- Panno Weasley - mistrz eliksirów przeszedł do następnej osoby, co znaczyło, że udzielona odpowiedź była dobra, dodatnie punkty dostawali jedynie Ślizgoni. - Dlaczego dodajemy do tego eliksiru miętę?</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, "Times New Roman", serif;">- Ponieważ osłabia jego skutki uboczne. - powiedziała Victoire. Na eliksiry na poziomie owutemów zawsze trzeba było być dobrze przygotowanym. W razie udzielenia błędnej odpowiedzi, profesor nie bawił się w ujemne punkty, od razu wyrzucał za drzwi. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, "Times New Roman", serif;">- Panie Zabini, wymieni pan efekty uboczne? </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, "Times New Roman", serif;">- Osoba, która go zażyje czuje nieodpartą chęć łapania ludzi za nosy, a także nie może się powstrzymać od śpiewu. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, "Times New Roman", serif;">- Świetnie - pochwalił Snape swojego wychowanka - Pięć punktów dla Slytherinu.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, "Times New Roman", serif;">- Panno Alder, czy Eliksir wzbudzający euforię i Felix Felicis to inne nazwy tego samego eliksiru? - badawcze spojrzenie profesora skierowało się ku ciemnowłosej Gryfonce.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, "Times New Roman", serif;">- Nie.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, "Times New Roman", serif;">- A czym się różnią? </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, "Times New Roman", serif;">- Eliksir wzbudzający euforię powoduje, że osoba która go zażyje czuje szczęście bez powodu, natomiast Felix Felicis zwiększa szczęście pijącego, nie samo uczucie szczęścia, ale przynosi mu pomyślność przy podejmowanych przez niego działaniach. - mimo że otrzymała najtrudniejsze pytanie, Nico wybrnęła bez problemu.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, "Times New Roman", serif;">- Wobec tego żywię nikłą nadzieję, że podczas owutemów nie pomylicie tych eliksirów, chociaż w każdym roczniku zdarza się taki głąb, który nie potrafi ich rozróżnić. - podsumował bez cienia uśmiechu Snape. - Teraz podzielę was w pary: Davies i Flint, Pucey i Pucey, chyba się dogadacie? - rzucił znaczące spojrzenie bliźniętom - Alder i Zabini, Weasley i Montague…</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, "Times New Roman", serif;">Nico, która siedziała w ławce z Victoire ze zrezygnowaną miną poszła do Zabiniego, a jej miejsce zajęła Danielle Montague, także Ślizgonka. Przez te już ponad pięć lat w Hogwarcie tylko raz warzyły razem eliksir, na trzecim roku i nie skończyło się to zbyt dobrze, dlatego Gryfonka była pełna obaw, chociaż starała się tego nie pokazać po sobie. Danielle należała do tych dziewczyn, których trudno było nie zauważyć. Była wysoka, miała figurę modelki, a do tego długie do ramion, złote loki i zielone oczy. Przez chwilę mierzyły się nawzajem wzrokiem, w końcu pierwsza odezwała się Victoire:</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, "Times New Roman", serif;">- To co, zabieramy się do roboty?</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, "Times New Roman", serif;">- Nie, tak sobie przyszłam tu pogadać z tobą Weasley - odparła ironicznie Montague - Głupie pytanie Gryfonko. Obiorę figi.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, "Times New Roman", serif;">- W porządku, w takim razie ja zabiorę się za kolce jeżozwierza. - stwierdziła Victoire siląc się na spokój. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, "Times New Roman", serif;"> Tymczasem Nico poszła do ławki Zabiniego z mieszanymi uczuciami, ciągle pamiętała ich ostatnie, niecodzienne spotkanie. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, "Times New Roman", serif;">- Witaj Alder - powiedział chłopak, kiedy podeszła do niego. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, "Times New Roman", serif;">- Cześć Zabini. - spojrzała w jego wyraziście niebieskie oczy, przez które Ślizgon sprawiał wrażenie jakby wiedział wszystko. Teraz też dziewczyna miała wrażenie, że patrząc na nią zagląda prosto w jej duszę. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, "Times New Roman", serif;">- Cieszę się, że już ci lepiej. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, "Times New Roman", serif;">Odpowiedziała na to pytającym spojrzeniem. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, "Times New Roman", serif;">- Gdy ostatnio rozmawialiśmy byłaś bardzo smutna. - mówił poważnym tonem, bez cienia ironii. - Cieszę się, że już jest lepiej.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, "Times New Roman", serif;">- Do następnej… - mruknęła coś, co ciężko było zrozumieć.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, "Times New Roman", serif;">- Może jednak nie - gdy to mówił jego wzrok jakby na chwilę się zamglił, ale mogło jej się to wydawać. - Obierzesz figi, a ja zacznę robić bazę, w porządku?</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, "Times New Roman", serif;">- Tak - pokiwała głową i zabrała się za szukanie nożyka. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, "Times New Roman", serif;"> Pod koniec zajęć zarówno z kociołka Victoire i Danielle, jak i Nico i Mishy emanowała tęcza, a eliksir miał żółty, słoneczny kolor, czyli wyglądały dokładnie tak jak wyglądać miały.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, "Times New Roman", serif;">- Chyba wpadną nam wybitne, co Weasley? - stwierdziła Montague domykając fiolkę z próbką ich eliksiru. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, "Times New Roman", serif;">- Przydałyby się - pokiwała głową Victoire. Musiała przyznać, że Ślizgonka nie była wcale taka zła, jaka jej się zawsze wydawała. - Nawet jeśli nie będzie wybitnych, to cieszę się, że nie zrobiłyśmy powtórki z trzeciego roku.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, "Times New Roman", serif;">- Pamiętam to - odparła uśmiechając się lekko pod nosem na to wspomnienie Danielle - To było całkiem zabawne jak teraz o tym pomyślę, chociaż musisz sama przyznać: prosiłaś się wtedy o to. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, "Times New Roman", serif;">- O nie, to ty przesadziłaś…</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, "Times New Roman", serif;">- Dostanę wreszcie tę fiolkę? - rozpoczynającą się sprzeczkę przerwało pytanie ich nauczyciela. Dopiero teraz zdały sobie sprawę z tego, że wszyscy już oddali swoje próbki i klasa była niemal pusta. Szybko oddały swoją pracę i również wyszły z sali. Za drzwiami czekała na Victoire nieco zarumieniona Nico.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, "Times New Roman", serif;">- Coś się stało? - zapytała z niepokojem blondynka.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, "Times New Roman", serif;">- Niee… Po prostu Zabini jest jakiś dziwny, zawsze zbija mnie z tropu. - wyjaśniła jej przyjaciółka - Zachowuje się tak jakby wiedział wszystko.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, "Times New Roman", serif;">- To znaczy?</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, "Times New Roman", serif;">- Noo… - Nico przez chwilę szukała odpowiednich słów - Mierzy wszystkich tym swoim wszystkowidzącym wzrokiem, a potem wypowiada jakieś dziwne uwagi. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, "Times New Roman", serif;">- Ale chyba mimo wszystko dobrze wam się współpracowało? Z tego co widziałam wasz eliksir był idealny. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, "Times New Roman", serif;">- A czy jakiś eliksir zrobiony przeze mnie nie był idealny? - zadając to pytanie Alder uniosła nieco jedną brew do góry i uśmiechnęła się przekornie. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, "Times New Roman", serif;">Na to Weasley musiała się roześmiać, nie ma co, jej przyjaciółka nie należała do skromnych osób. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
Wikulinahttp://www.blogger.com/profile/13216906847353805873noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-4410233010405470953.post-66959408182386706982017-12-30T13:08:00.003+01:002017-12-30T13:10:13.928+01:0016. Walentynki<div style="text-align: justify;">
- Kompletnie nie rozumiem idei tego święta… - mruknęła jakby do siebie Victoire podczas śniadania w Wielkiej Sali.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Co nie zmienia faktu, że na brak adoratorów nie masz co narzekać - Nico usłyszała jej marudzenie i śmiejąc się wskazała na stertę walentynek leżącą przed Weasleyówną.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Daj spokój - blondynka wywróciła oczami - Nawet nie wiem od kogo są, jak dotąd nie trafiłam na żadną podpisaną i po co robić coś takiego skoro osoba, której się to daje i tak nie wie od kogo to?</div>
<div style="text-align: justify;">
- Daj spokój, to całkiem miły zwyczaj - Alder zaczęła przeglądać kartki, które ona dostała. Nie miała ich tyle co jej przyjaciółka, ale zawsze coś. - Taki subtelny dowód uznania…</div>
<div style="text-align: justify;">
- Nico, kogo jak kogo, ale ciebie nie podejrzewałabym o bycie romantyczką, a trochę już się znamy.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Z kolei ja ciebie nie podejrzewałabym o niebycie romantyczką - odgryzła się brunetka.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Po prostu nie uznaję tego święta i tyle - Victoire wzruszyła ramionami - Masz jakieś szczególne walentynkowe plany na wieczór?</div>
<div style="text-align: justify;">
- Raczej nie.</div>
<div style="text-align: justify;">
- To co powiesz na babski wieczór? - zaproponowała Weasley - Mamy jeszcze kilka butelek kremowego piwa z ostatniego Hogsmeade, ogarnie się jakieś przekąski od skrzatów, posiedzimy, pogadamy, pośmiejemy się…</div>
<div style="text-align: justify;">
- Pewnie, świetny pomysł - Nico energicznie pokiwała głową jednocześnie dalej szperając w kartkach, po chwili zmarszczyła brwi - Nie wierzę… co za palant!</div>
<div style="text-align: justify;">
- Kto? - jej przyjaciółka zrobiła wielkie oczy.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Johnson, a któżby inny… - odwróciła się w stronę stołu Puchonów i napotkała szeroki uśmiech rudowłosego chłopaka. W odpowiedzi na to uniosła dumnie głowę i z powrotem odwróciła się do swojego stołu.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Co tym razem wymyślił?</div>
<div style="text-align: justify;">
- Zaprasza mnie dzisiaj na randkę… jakby była jakakolwiek szansa, że kiedykolwiek się z nim umówię....</div>
<div style="text-align: justify;">
- Właściwie czemu nie? Z tego co pamiętam na imprezie po ostatnim meczu dogadywaliście się bardzo dobrze. Powiedziałabym nawet, że dogadywaliście się bez słów - na ustach Victoire pojawił się wredny uśmiech.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Za dużo ognistej whisky i tyle - mruknęła Alder - Poza tym nie pamiętasz komu zawdzięczam ostatni szlaban u Snape’a?</div>
<div style="text-align: justify;">
- Pamiętam… ale to nie zmienia faktu, że właściwie mogłabyś dać mu szansę. Przynajmniej podpisał się pod walentynką…</div>
<div style="text-align: justify;">
- Nie, Vicki, naprawdę nie sądzę, żeby to był dobry pomysł. Poza tym już się umówiłam z tobą na wieczór.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Mną się nie przejmuj - uśmiechnęła się Victoire widząc, że jej przyjaciółka nie jest definitywnie zdecydowana, żeby odmówić - Ja sobie poradzę, może Minnie będzie miała ochotę na babski wieczór.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Niee… daj spokój! - Alder postanowiła być konsekwentna w swojej decyzji - Johnson to palant i tyle, lepiej spędzimy ten wieczór w dormitorium przy kremowym piwie.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<br />
<div style="text-align: justify;">
- Żartujesz… poważnie się zgodziła? - wyglądało na to, że Teddy przegrał zakład z Dannym. Założyli się o to, czy Chrisowi uda się namówić Alder na randkę w walentynki.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Poważnie - z szerokim uśmiechem pokiwał głową rudowłosy - Teraz powiedz mi lepiej czy mogę tak iść.</div>
<div style="text-align: justify;">
Johnson był ubrany w jeden z jego nieśmiertelnych swetrów i ciemne dżinsy.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Nie wyglądam w tym zbyt zwyczajnie?</div>
<div style="text-align: justify;">
- Jest spoko, ważne żebyś się w tym dobrze czuł - stwierdził Lupin, po czym się zasępił. Wyglądało na to, że tylko on nie ma żadnych planów na walentynki. Daniel już z godzinę wcześniej wybył z jakąś Krukonką z piątego roku, a teraz okazało się, że Chris wychodzi z Alder. Teddy doskonale wiedział z kim chciałby spędzić ten wieczór, ale ona z pewnością była zajęta. Rano, podczas śniadania, widział ile kartek przyniosły jej sowy.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Nie martw się Lupi, jakby ci się nudziło zawsze możesz odrobić za nas transmutę - jego rudowłosy przyjaciel znowu błysnął zębami w uśmiechu dobrze odgadując tor myśli metamorfomaga.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Bardzo śmieszne - odburknął metamorfomag, po czym odwrócił się na pięcie i wzburzony wyszedł z dormitorium. Postanowił przejść się do sowiarni, może skleci kilka słów do babci, trochę czasu już do niej nie pisał… pewnie niedługo przyśle mu wyjca…</div>
<div style="text-align: justify;">
Może i jego zachowanie było nieco przesadne, jednak Teddy czuł złość. Jego przyjaciele spędzali ten dzień ze swoimi sympatiami, a on bał się cokolwiek zaproponować dziewczynie, która już od dłuższego czasu mu się podobała. Energicznym krokiem zmierzał do sowiarni, nie oglądając się przed siebie, nie zwracając zbytniej uwagi na otoczenie. W ten sposób nie zauważył dziewczyny, która szła z naprzeciwka. Ona z kolei zajęta była czarnym kotem, którego trzymała w rękach i również nie zwracała uwagi na to co się wokół niej dzieje. Po chwili wpadli na siebie, wskutek czego blondynka runęła na ziemię jak długa, a Teddy dostał w twarz kotem, który koniec z końców uczepił się pazurami jego kołnierza.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Weasley, przepraszam, nie zauważyłem cię. - zaczął się tłumaczyć wyciągając rękę, żeby pomóc jej wstać i jednocześnie drugą ręką próbując ściągnąć z siebie kota.</div>
<div style="text-align: justify;">
- W porządku, ważne że Szafirowi nic się nie stało - przy jego pomocy wstała z podłogi, po czym zaczęła głaskać swojego podopiecznego, który teraz usadowił się na ramieniu chłopaka. Lupin musiał przyznać, że ten kot trochę ważył. - Szafiruś... spokojnie nic się nie stało - mówiła cicho, łagodnym tonem, jak do dziecka. W końcu zwierzak się uspokoił, schował pazury i Weasley mogła zabrać go z jego ramienia.</div>
<div style="text-align: justify;">
Usadowiła go na swoim ramieniu i spojrzała na Teda, po chwili zmarszczyła brwi w wyrazie zatroskania:</div>
<div style="text-align: justify;">
- Trochę cię zadrapał... - dotknęła ręką jego policzka, na którym zauważyła szramy od pazurów.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Nic się nie stało. - patrzył jej w oczy jak zahipnotyzowany. Chyba jeszcze nigdy nie znajdowała się tak blisko niego. Z bliska mógł zauważyć w jej tęczówkach jaśniejsze plamki.</div>
<div style="text-align: justify;">
Przez chwilę patrzyli sobie tak w oczy bez słowa. W końcu Victoire zabrała rękę z jego policzka i cofnęła się trochę.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Chyba powinniśmy iść do Pomfrey. Na pewno ma coś, czym w mgnieniu oka uleczy to.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Nie trzeba, to tylko małe zadrapania - potrząsnął głową, tym samym wyrywając się z odrętwienia. Zastanawiał się czy przypadkiem Weasley nie stosuje na nim magii wili, bo miał spory problem z ogarnięciem swoich myśli.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Lepiej chodźmy do niej, nie chcesz chyba żeby po tych "małych zadrapaniach" zostały ci blizny na twarzy, co?</div>
<div style="text-align: justify;">
- Jestem metamorfomagiem - przypomniał jej wskazując na swoje jasnobrązowe włosy.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Możesz ukryć każdą bliznę? - zdziwiła się.</div>
<div style="text-align: justify;">
- W sumie to tak, w końcu mogę zmieniać się jak tylko chcę - uśmiechnął się i w tym samym momencie zmienił swoje włosy na niebieskie, konkretniej na ten sam odcień błękitu jaki miały jej oczy.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Pasuje ci ten kolor - stwierdziła także delikatnie się uśmiechając dziewczyna.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Zatem będę go nosił częściej - odparł Ted z czarującym uśmiechem.</div>
<div style="text-align: justify;">
W tym momencie Victoire zaśmiała się na głos, Teddy miał wrażenie że pierwszy raz słyszy jej śmiech, zresztą może tak właśnie było. Był to dźwięczny, ciepły śmiech i bardzo zaraźliwy, dlatego Lupin szybko poszedł w jej ślady. Uznał, że chciałby częściej go słyszeć.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Co cię tak rozbawiło? - zapytał w końcu.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Mówisz o kolorze włosów jak o ubraniu... - odpowiedziała, kiedy już opanowała śmiech.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Nigdy nie zwróciłem na to uwagi - zmarszczył brwi - Chyba dlatego, że faktycznie jestem przyzwyczajony do tego, że zmiana mojego wyglądu jest dla mnie równie prosta jak zmiana ubrania.</div>
<div style="text-align: justify;">
Chwilę stali naprzeciwko siebie w milczeniu. W końcu ciszę przerwała Weasley:</div>
<div style="text-align: justify;">
- Wiesz, że Nico i Johnson wybrali się na randkę?</div>
<div style="text-align: justify;">
- Słyszałem o tym.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Szczerze mówiąc do końca nie sądziłam, że Nico się zgodzi, zawsze utrzymywała, że za nim nie przepada.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Poza naszą wspólną imprezą u was w salonie - uśmiech Lupina stał się przekorny.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Racja - pokiwała głową również się śmiejąc. Musiała przyznać, że w obecności tego Puchona uśmiechała się więcej niż zwykle. Nie wiedziała, że on w tym samym czasie pomyślał dokładnie tak samo, że w obecności tej Gryfonki nie potrafi się nie uśmiechać.</div>
<div style="text-align: justify;">
- A ty co dzisiaj robisz? - zapytał chłopak zanim zdążył się ugryźć w język.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Ja? Spaceruję z Szafirem - odpowiedziała - Można powiedzieć, że to moja najwierniejsza walentynka.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Może... - chwilę zbierał się w sobie, nie wiedział co go podkusiło, ale w końcu wydusił - Może mógłbym wam potowarzyszyć?</div>
<div style="text-align: justify;">
Spojrzała na niego z namysłem, po czym powoli powiedziała:</div>
<div style="text-align: justify;">
- Myślę, że tak... To może przejdziemy się na wieżę, tą z zegarem?</div>
<div style="text-align: justify;">
- Świetny pomysł - pokiwał głową Teddy i poszli.</div>
<div style="text-align: justify;">
- A ty dzisiaj nie miałeś ciekawszych planów? - zadała pytanie Victoire, kiedy wchodzili na schody.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Właściwie to nie, jakoś nie miałem żadnych pomysłów na ten wieczór.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Żadna dziewczyna nie podoba ci się na tyle, żeby zaprosić ją na randkę w walentynki?</div>
<div style="text-align: justify;">
Lupin nie wiedział co powiedzieć, kiedy zastanawiał się nad sensowną odpowiedzią, Weasley dodała:</div>
<div style="text-align: justify;">
- Jak nie chcesz to nie odpowiadaj, wiem, że to bardzo osobiste pytanie.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Właściwie... jest taka jedna, ale nie bardzo wiedziałem jak do niej zagadać, a zresztą wątpię, żebym miał u niej jakiekolwiek szanse.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Daj spokój, jak nie spróbujesz to się nie dowiesz.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Wydaje mi się, że czasami lepiej jest nie wiedzieć.</div>
<div style="text-align: justify;">
- A czasami lepiej wiedzieć na czym się stoi.</div>
<div style="text-align: justify;">
- A ty? Co ty byś zrobiła w takiej sytuacji? Gdyby podobał ci się jakiś chłopak, jednak wiedziałabyś, że raczej nie masz u niego żadnych szans, wyznałabyś mu swoje uczucia?</div>
<div style="text-align: justify;">
- Jaa... - zawahała się - Raczej tak, przynajmniej miałabym jasną sytuację.</div>
<div style="text-align: justify;">
- No tak, przecież jesteś Gryfonką, co innego mogłabyś zrobić... - wywrócił oczami.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Zawsze sądziłam, że Puchoni również cenią sobie szczerość.</div>
<div style="text-align: justify;">
- To kwestia odwagi, a nie szczerości - Teddy odpowiedział dopiero po dłuższej chwili, zdążyli już wejść na wieżę. Chłopak zastanawiał się jak zmienić ten niezręczny temat. W końcu przypomniał sobie o kocie. - Szafir chyba już się uspokoił?</div>
<div style="text-align: justify;">
- Tak - dziewczyna pokiwała głową i sięgnęła ręką, żeby pogłaskać siedzącego na jej ramieniu kota. - Ale nie zmieniaj tematu… może mogę ci jakoś pomóc?</div>
<div style="text-align: justify;">
- Pomóc? - zdziwił się Lupin. Nie miał pojęcia o czym ona mówi.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Pomóc, mogłabym na przykład z nią porozmawiać, jakoś delikatnie wybadać sprawę… - znowu spojrzał jej w oczy. Ona nic nie rozumiała… Zaczynało go to już irytować. Nawet bardzo irytować. I tak był już zdenerwowany przez kłótnię z Chrisem, do tego ta rozmowa… Później miał sobie to wiele razy wypominać, jednak nie udało mu się opanować i wypalił:</div>
<div style="text-align: justify;">
- Weasley, to o ciebie chodzi - kiedy zorientował się co powiedział zrobił się cały czerwony, łącznie z włosami, w tym momencie miał ochotę zapaść się pod ziemię.</div>
<div style="text-align: justify;">
Oczy dziewczyny zrobiły się wielkie jak spodki, cała jej twarz wyrażała zdziwienie, kompletnie ją zamurowało.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Lupin… - w końcu zebrała się w sobie i zaczęła mówić - Jesteś dla mnie naprawdę ważny, ale… cenię cię jako mojego przyjaciela, nic więcej…</div>
<div style="text-align: justify;">
- Widzisz, mówiłem, że tak będzie - wyraził stanowczo swoje zdanie, po czym pokręcił głową - Najlepiej zapomnijmy o tym, udajmy że dzisiaj w ogóle się nie spotkaliśmy.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Lupin… - Victoire łamiącym się głosem chciała coś powiedzieć, jednak Teddy przerwał jej.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Tak będzie najlepiej. - odwrócił się i już go nie było.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<br />
<div style="text-align: justify;">
W tym samym czasie, lecz w zupełnie innym miejscu ciemnowłosy mężczyzna stał samotnie przed marmurowym nagrobkiem. Zamyślony wpatrywał się w wyryty w marmurze napis:</div>
<div style="text-align: center;">
ELIZABETH MARIE STILLWATER</div>
<div style="text-align: center;">
1973 - 2002</div>
<div style="text-align: center;">
<i>Śmierć jest spoczynkiem podróżnego, jest kresem mozołu wszelkiego*</i></div>
<br />
<div style="text-align: justify;">
Nerwowym ruchem obracał w dłoniach długą, białą różę. </div>
<div style="text-align: justify;">
- Elle… dlaczego nic nic powiedziałaś? - wyszeptał, jakby liczył, że ktokolwiek mu odpowie. </div>
<div style="text-align: justify;">
Przychodził na ten cmentarz każdego roku, w rocznicę jej śmierci. Co roku stał przy jej grobie pozwalając sobie na chwilę wspomnień, po czym kładł na pomniku białą różę i wracał do swojego życia. Tym razem było inaczej. Po pierwsze nie przybył w to miejsce w samą rocznicę, a cztery dni po niej. Miał taki mętlik w głowie, że myślał, że w ogóle się tu w tym roku nie pojawi. Kompletnie nie wiedział co robić. Czuł, że znowu spoczywa na nim wielka odpowiedzialność. Wiele dałby za to, żeby ona tu była i mogła mu wszystko wytłumaczyć… Wiedział jednak, że to już niemożliwe i będzie musiał sobie sam z tym wszystkim poradzić. Przez długi czas, może nawet zbyt długi, nie miał nic do stracenia, mógł robić co chciał, nie licząc się z niczyim zdaniem, nikogo nie narażając. Gdy ostatnim razem to się zmieniło, zawiódł i tego nigdy sobie nie wybaczy. Teraz musiał wziąć się w garść i postąpić jak należy. Z tym stanowczym postanowieniem pochylił się nad nagrobkiem, położył na nim kwiat i odszedł. </div>
<br />
________<br />
*aut. Umberto Eco<br />
<br />
<br />Wikulinahttp://www.blogger.com/profile/13216906847353805873noreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-4410233010405470953.post-11858708437186279802017-03-09T21:22:00.002+01:002017-03-09T21:28:50.480+01:0015. Tęsknota<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify;">
<span style="background-color: transparent; color: black; font-family: "times new roman"; font-size: 12pt; font-style: normal; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"> Było późne popołudnie, jednak z racji pory roku na zewnątrz panowała już ciemność, a na niebie było widać gwiazdy. Na Wieży Astronomicznej opierając się o barierkę stała młoda dziewczyna i smutnym wzrokiem wpatrywała się w niebo, jakby czegoś stamtąd oczekiwała. Jej ciemne włosy rozwiewał wiatr, tak samo jak jej szaty, których czerwone elementy zdradzały fakt, że dziewczyna jest Gryfonką. Im dłużej wpatrywała się w niebo, tym w jej oczach zaczynało się pojawiać więcej łez, ona jednak nie zwracała na to uwagi. Nie zadała sobie nawet tyle trudu żeby zetrzeć je z policzków, kiedy zaczęły ciec na dobre. Myślała o swojej mamie. Tego właśnie dnia przypadała rocznica jej śmierci. Nico była zdania, że to głupie płakać za kimś kogo nawet się nie pamięta, kogo nigdy nawet się dobrze nie poznało, jednak nie potrafiła tego powstrzymać, szczególnie w ten dzień, kiedy wprost nie mogła powstrzymać myśli o matce. Czy była taka jak wiele razy opisywała jej Nathalie, a jeśli nie to jaka, jakby wyglądało ich życie gdyby żyła, gdyby to ona wychowała Nico, czy mówiłaby do niej Nico, czy wolałaby używać jej pełnego imienia… cała lista podobnych rozważań. Nathalie dobrze się nią opiekowała, była dla Nico jak matka, jednak zawsze gdzieś w pamięci dziewczyny była postać jej prawdziwej matki. Spojrzała jeszcze raz na zdjęcie, które trzymała w ręku. Młoda kobieta z grubym brązowym warkoczem i roześmianymi orzechowymi oczami trzymała na nim maleńkie dziecko, które bujała w ramionach, najwyraźniej chcąc je uśpić. Dziecko z kępką ciemnych włosków na główce co chwilę mrużyło swoje oczka walcząc z sennością.</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt; white-space: pre-wrap;"> Nagle poczuła, że ktoś okrywa jej ramiona czymś ciepłym. Było to na tyle niespodziewane, że aż się przestraszyła i niemal upuściła fotografię. Nie słyszała, kiedy ktoś wszedł na górę i podszedł do niej tak blisko. Momentalnie odwróciła się i tożsamość osoby, która okryła ją swoją peleryną zdziwiła ją jeszcze bardziej niż jej niespodziewane pojawienie się. Przed nią stał dość wysoki chłopak, z tego co wiedziała jeden z najwyższych w jego Domu, o intensywnie niebieskich oczach, które były tak wyraziste, że z daleka zwracało się uwagę na te oczy. Wydawało się jakby mógł tymi oczami zajrzeć wgłąb czyjejś duszy. Zrzuciła z siebie pelerynę z zieloną podszewką i podała ją stojącemu za nią chłopakowi:</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt; white-space: pre-wrap;">- Co ty tu robisz Zabini? - warknęła ciągle trzymając w wyciągniętej ręce pelerynę.</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt; white-space: pre-wrap;">- Weź ją. - odparł Ślizgon. - Z tego co widzę stoisz tu od dłuższej chwili, na pewno nieźle zmarzłaś. </span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify;">
<span style="background-color: transparent; color: black; font-family: "times new roman"; font-size: 12pt; font-style: normal; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"> Dziewczyna spojrzała na niego uważnie, zastanawiając się dlaczego jest taki dziwnie uprzejmy. </span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt; white-space: pre-wrap;">- Daj spokój, zastanawiasz się jak wielką ujmą dla honoru Gryfonki będzie przyjęcie pomocy od złego Ślizgona? - uśmiechnął się ironicznie. </span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt; white-space: pre-wrap;">- Po prostu zastanawiam się jaki masz w tym cel, Ślizgoni raczej nie słyną z bezinteresownej pomocy.</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt; white-space: pre-wrap;">- Może po prostu wyglądasz tak żałośnie, że wzbudzasz instynkty opiekuńcze nawet wśród tych niedobrych?</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify;">
<span style="background-color: transparent; color: black; font-family: "times new roman"; font-size: 12pt; font-style: normal; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"> Na te słowa spojrzała na niego z powątpiewaniem i w końcu wcisnęła mu w ręce pelerynę, po czym odwróciła się z powrotem do barierki. Myślała, że da jej spokój, jednak była w błędzie:</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt; white-space: pre-wrap;">- Tak właściwie czemu wypłakujesz sobie tutaj oczy Alder? - zapytał opierając się plecami o barierkę, a twarzą zwracając się w jej stronę.</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify;">
<span style="background-color: transparent; color: black; font-family: "times new roman"; font-size: 12pt; font-style: normal; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"> Przez chwilę nie odpowiadała, jednak widząc, że upierdliwy chłopak cały czas czeka na odpowiedź, mruknęła:</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt; white-space: pre-wrap;">- A znasz jakieś lepsze miejsce? Żeby w spokoju pogapić się na gwiazdy?</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt; white-space: pre-wrap;">- W sumie to znam. - przez chwilę sprawiał wrażenie nieobecnego. - Może kiedyś cię tam zabiorę.</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt; white-space: pre-wrap;">- Zapomnij. - prychnęła kręcąc głową.</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt; white-space: pre-wrap;">- To co tak właściwie cię tu sprowadza? - drążył dalej.</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt; white-space: pre-wrap;">- Wiesz jakoś nie mam ochoty rozmawiać z tobą o moich problemach.</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt; white-space: pre-wrap;">- Gdzieś słyszałem, że czasami lepiej otworzyć się przed obcą osobą niż kimś bliskim.</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt; white-space: pre-wrap;">- Powiedziałabym, że raczej jesteśmy dla siebie wrogami niż obcymi ludźmi. - stwierdziła patrząc na niego z powątpiewaniem.</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt; white-space: pre-wrap;">- Może to się kiedyś zmieni…</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt; white-space: pre-wrap;">- Wątpię. - tym słowem urwała ich rozmowę.</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify;">
<span style="background-color: transparent; color: black; font-family: "times new roman"; font-size: 12pt; font-style: normal; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"> Przez kilka następnych minut panowała cisza, chłopak także odwrócił się w stronę horyzontu i zaczął wpatrywać się w dal. </span></div>
<span style="font-size: 12pt; text-align: justify; white-space: pre-wrap;">- Dziś jest rocznica śmierci mojej mamy. - powiedziała w końcu, jednak tak cicho, że prawie jej nie usłyszał.</span><br />
<div>
<span style="font-size: 12pt; text-align: justify; white-space: pre-wrap;">- Zatem to całkiem normalne, że jesteś tu i myślisz o niej. - odpowiedział Zabini, gdy dotarło do niego jej wyznanie.</span></div>
<div>
<span style="font-size: 12pt; text-align: justify; white-space: pre-wrap;">- Nie rozumiesz. - pokręciła głową. - Ja jej nawet nie pamiętam. </span></div>
<div>
<span style="font-size: 12pt; text-align: justify; white-space: pre-wrap;">- Myślisz, że to, że jej nie pamiętasz sprawia, że nie wolno ci opłakiwać jej śmierci? - spytał z niedowierzaniem. - Przecież to była twoja matka i nawet jeśli tego nie pamiętasz to właśnie ona dała ci życie. To całkiem normalne, że żałujesz, że nie miałaś okazji jej poznać, a przynajmniej nie wtedy, kiedy mogłaś cokolwiek zapamiętać. To jej zdjęcie trzymałaś w ręku jak tu przyszedłem?</span></div>
<div>
<span style="font-size: 12pt; text-align: justify; white-space: pre-wrap;">- Tak. - i nie wiedząc czemu podała mu je. Ślizgon spojrzał na nie, po czym zwrócił wzrok na Nico:</span></div>
<div>
<span style="font-size: 12pt; text-align: justify; white-space: pre-wrap;">- Podobna jesteś do niej, twarz prawie ta sama. - po czym uśmiechnął się przekornie. - I jestem pewien, że gdybyś się uśmiechnęła okazałoby się, że masz też jej uśmiech.</span></div>
<div>
<span style="font-size: 12pt; text-align: justify; white-space: pre-wrap;">- Dlaczego to robisz? - dziewczyna zamiast się uśmiechnąć zmarszczyła brwi i zabrała od niego zdjęcie. - Poważnie Zabini, dlaczego zamiast robić nie wiem co, na przykład to, czym oślizgłe gady zwykle zajmują się w wolnych chwilach, stoisz tu ze mną i sama nie wiem, próbujesz mnie pocieszać? Poprawić mi nastrój?</span></div>
<div>
<span style="font-size: 12pt; text-align: justify; white-space: pre-wrap;">- Alder, już ci mówiłem. Wyglądałaś tak żałośnie, że zrobiło mi się ciebie żal. Naprawdę, nie doszukuj się w tym drugiego dna. Wy, Gryfoni często zapominacie o tym, że nie tylko wy cenicie sobie przyjaźń.</span><br />
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify;">
<span style="background-color: transparent; color: black; font-family: "times new roman"; font-size: 12pt; font-style: normal; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"> W tym momencie spojrzała na niego zdziwiona. Czy on jakimś przypadkiem nazwał ją przyjaciółką? Przecież prawie się nie znali. Nie mówiąc już o tym, że z racji ich przynależności do domów byli raczej wrogami. Zabini zauważył jej spojrzenie i parsknął śmiechem:</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt; white-space: pre-wrap;">- Nie Alder, nie jesteś moją przyjaciółką. Może kiedyś… Ale w tej chwili po prostu miałem rzadką chwilę, w której chciałem komuś pomóc. To wszystko.</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt; white-space: pre-wrap;">- Wiesz...w sumie… - spojrzała znowu w stronę nieba nie mogąc powiedzieć tego, co chciała powiedzieć patrząc mu w oczy. - Wiesz w sumie to… dziękuję. Nie wiem jak to zrobiłeś, ale poczułam się lepiej. - skończywszy swoją wypowiedź odwróciła się w jego stronę, jednak w miejscu, gdzie stał jeszcze przed chwilą nie było nikogo. Rozejrzała się po pomieszczeniu, ale nigdzie go nie było. Poszedł sobie, nie była nawet pewna czy słyszał jej podziękowania. W końcu stwierdziła, że może to i lepiej. Aż głupio, że powiedziała tyle o sobie Ślizgonowi. Może i nie był taki jak Parkinson i jego paczka, ale mimo wszystko nigdy nie uważała go za osobę godną zaufania. Zabini zawsze trzymał się nieco z boku, podejrzewała, że tak naprawdę mało kto miał okazję dobrze go poznać. Nico wiedziała o nim tylko tyle, że był dobry z eliksirów, prawie tak samo jak ona i że miał też całkiem dobre oceny z zielarstwa, które tak samo jak eliksiry Gryfoni mieli razem ze Ślizgonami. I to wszystko. Naprawdę nie miała pojęcia, dlaczego nagle wpadł na pomysł, żeby z nią porozmawiać w chwili jej załamania.</span></div>
<br />
<span id="docs-internal-guid-e4700844-b4b0-391e-7e95-1a39fb1013c7"></span><br />
<div style="text-align: justify;">
<span id="docs-internal-guid-e4700844-b4b0-391e-7e95-1a39fb1013c7"><br /></span></div>
<span id="docs-internal-guid-e4700844-b4b0-391e-7e95-1a39fb1013c7">
</span>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify;">
<span style="background-color: transparent; color: black; font-family: "times new roman"; font-size: 12pt; font-style: normal; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"> W tym samym czasie pewna trójka Puchonów skwapliwie pracowała przy gabinecie Filcha. Dzięki Mapie Huncwotów wiedzieli, że stary charłak patroluje akurat zupełnie inną część zamku, dzięki czemu mieli okazję zrobić mu kawał. Wspólnie doszli do wniosku, że ostatnio już dość podpadli Snapowi, więc teraz kolej na woźnego. Jedna </span><span style="background-color: transparent; color: black; font-family: "times new roman"; font-size: 12pt; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><i>Alohomora</i></span><span style="background-color: transparent; color: black; font-family: "times new roman"; font-size: 12pt; font-style: normal; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"> rzucona przez Danny’ego i zakluczone przez Filcha drzwi stanęły przed nimi otworem. Teddy cały czas kątem oka zerkał na mapę, wiedzieli, że dzięki znajomości tajnych przejść woźny może pojawić się w dosłownie każdej chwili.</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt; white-space: pre-wrap;">- To co, malujemy mu ściany? - zaproponował Chris. - Delikatny róż, czy może zgniła zieleń?</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt; white-space: pre-wrap;">- Ja myślę, że powinniśmy zacząć od sprawdzenia co stary Filch trzyma w biurku… - stwierdził Withers.</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify;">
<span style="background-color: transparent; color: black; font-family: "times new roman"; font-size: 12pt; font-style: normal; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"> Obaj jego przyjaciele posłali mu oburzone spojrzenia. Nie przywykli do tego, żeby grzebać w cudzych rzeczach.</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt; white-space: pre-wrap;">- Nie pamiętasz przypadkiem skąd bliźniacy Weasley wzięli tą mapę? - Danny zwrócił się do Teda. - Kto wie, co ten stary piernik jeszcze tu trzyma.</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify;">
<span style="background-color: transparent; color: black; font-family: "times new roman"; font-size: 12pt; font-style: normal; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"> Lupin zamyślił się na chwilę. Jego przyjaciel z pewnością miał rację, że warto byłoby zobaczyć co znajduje się w biurku. Jednak… chociaż w sumie te rzeczy zapewne nawet nie należały do Filcha, tylko do uczniów, którym je skonfiskował… Może jednak tam zajrzeć…</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt; white-space: pre-wrap;">- No dobra, ale szybko. - stwierdził w końcu spoglądając z niepokojem na mapę. - Wiesz, że może tu wejść praktycznie w każdej chwili. </span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify;">
<span style="background-color: transparent; color: black; font-family: "times new roman"; font-size: 12pt; font-style: normal; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"> Cała trójka podeszła do biurka i zaczęli ostrożnie przeglądać zgromadzone tam rzeczy, tak żeby nie było widać, że ktoś tam zaglądał. Teddy co chwilę zerkał na mapę. Znaleźli całe mnóstwo ulotek, broszurek kursów magii, chyba Filch cały czas próbował poprawić swoje czary. Poza tym cały zapas kociej karmy, widocznie nie ufał skrzatom na tyle, żeby karmiły jego kota. W końcu Lupin natknął się na coś interesującego… </span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt; white-space: pre-wrap;">- Czy to… - zaczął Johnson.</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt; white-space: pre-wrap;">- Lusterka dwukierunkowe. - powiedział metamorfomag. </span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt; white-space: pre-wrap;">- Ale numer. - Withers wziął jedno z lusterek od Lupina. I już po chwili udało im się ze sobą skontaktować przez nie. - Zatrzymamy je co?</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt; white-space: pre-wrap;">- Nie powinniśmy… - Ted miał wyrzuty sumienia. </span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt; white-space: pre-wrap;">- I tak, i tak na pewno skonfiskował je komuś. - tym razem decyzję podjął Chris. - Bierzemy je.</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify;">
<span style="background-color: transparent; color: black; font-family: "times new roman"; font-size: 12pt; font-style: normal; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"> Teddy doszedł do wniosku, że nie ma co się kłócić, i tak został przegłosowany. A zresztą rozumowanie jego przyjaciół nie było takie złe. W końcu skoro zabrali coś co Filch zabrał komuś innemu, to raczej nie była kradzież, prawda? Schował lusterka do torby i zabrali się za odświeżenie wystroju gabinetu woźnego. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="background-color: transparent; color: black; font-family: "times new roman"; font-size: 12pt; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"></span><br />
<a name='more'></a><span style="background-color: transparent; color: black; font-family: "times new roman"; font-size: 12pt; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: 400; text-decoration: none; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><br /></span></div>
</div>
Wikulinahttp://www.blogger.com/profile/13216906847353805873noreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-4410233010405470953.post-41957433422248595632016-05-02T20:30:00.001+02:002016-05-02T20:30:08.221+02:0014. Hogsmeade<div align="justify" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div align="justify" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
Z
okazji urodzin Victoire, no i rocznicy Bitwy o Hogwart postanowiłam,
że w końcu czas umieścić tu ten rozdział. Pisał się długo ( i
naprawdę w różnych okolicznościach), ale sam w sobie jest długi,
chyba najdłuższy jaki napisałam. Także miłego czytania ;)</div>
<div align="justify" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<b>Ola</b>
– Jak zwykle dzięki za komentarz, mam nadzieję, że jeszcze tu
wchodzisz i zobaczysz ten długaśny (jak na mnie) rozdział.</div>
<div align="justify" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<br />
</div>
<div align="justify" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div align="justify" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<br />
</div>
<div align="justify" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;">W
sobotni poranek Victoire obudziła się w świetnym nastroju. Tego
dnia było wyjście do Hogsmeade, a pogoda panująca za oknem była
dokładnie taka, jaką lubiła, a przynajmniej jaką lubiła podczas
zimy. Zdecydowanie wolała cieplejsze temperatury. Ale nie ma co
gardzić – na czystym niebie jasno świeciło ostre, zimowe słońce,
a śnieg wciąż błyszczał na błoniach. Pomyślała, że może uda
się w drodze powrotnej zorganizować jakąś bitwę na śnieżki.
Rozejrzała się po dormitorium. Jej współlokatorki jeszcze spały.
Nico jak zwykle zwaliła kołdrę pod łóżko, tej to zawsze było
gorąco. Z kolei Sarah spała otulona po czubek głowy nie tylko
kołdrą, ale także grubym kocem. Ciekawe która godzina. Starając
się być jak najciszej, żeby nikogo nie obudzić Weasley sięgnęła
do szuflady w szafce obok łóżka. Stamtąd wyjęła stary zegarek
taty, który dostał na siedemnaste urodziny od rodziców. Przekazał
go jej, gdy po raz pierwszy jechała do Hogwartu, żeby przypominał
jej o rodzicach i domu, jak sam z uśmiechem powiedział. </span></span><span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;">Często
go nosiła, chociaż z czasem zmieniło się nieco jego główne
przeznaczenie. Na początku faktycznie, kiedy trudno było jej się
przyzwyczaić do tego, że jest tyle poza domem, dodawał jej otuchy.
Obecnie jednak jego główną funkcją była ta pierwotna, czyli po
prostu wskazywanie godziny. </span></span>
</div>
<div align="justify" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;">Było
trochę przed ósmą. Za chwilę pewnie wszyscy zaczną </span></span><span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;">budzić
się i szykować na śniadanie. Wstała i na palcach podeszła do
szafy, skąd wyjęła swoje ubrania i poszła do łazienki się
ubrać. Przynajmniej później uniknie kolejki. </span></span>
</div>
<div align="justify" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;">K</span></span><span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;">iedy
wyszła, w dormitorium nadal panował sen, dlatego postanowiła zejść
już do Pokoju Wspólnego. Może znajdzie tam kogoś, kto tak samo
jak ona już nie śpi. Wcale się nie zdziwiła, gdy okazało się,
że osobą która także już nie śpi jest jej siostra. Ich mama
również lubiła wcześnie wstawać, wówczas najczęściej
„przypadkiem” budziła też całą resztę rodziny. </span></span>
</div>
<div align="justify" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;">Dominique
siedziała wtulona w róg kanapy i czytała książkę. Była na niej
tak bardzo skupiona, że nawet nie usłyszała wejścia siostry. </span></span>
</div>
<div align="justify" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;">-
Cześć Minnie. - starsza siostra użyła przezwiska siostry z czasów
dzieciństwa, którego ta szczerze nie znosiła.</span></span></div>
<div align="justify" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;">-
Hej Vic. - odparła tamta i zdjęła nogi z kanapy, by zrobić
miejsce dla Victoire. - Też nie możesz spać?</span></span></div>
<div align="justify" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;">-
Obudziłam się skoro świt i już nie chciało mi się spać, a Ty?
Z tego co widzę dłużej tu siedzisz.</span></span></div>
<div align="justify" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;">-
Nie aż tak. Kwestia kwadransa.</span></span></div>
<div align="justify" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;">-
Co czytasz? - blondynka spojrzała zaciekawiona na książkę rudej.
Było to „Zielarstwo dla opornych”. - No tak, mogłam się
domyślić.</span></span></div>
<div align="justify" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;">-
No co? Jak tak dalej pójdzie to martwię się, że obleję u wujka
Neville'a. Trochę głupio, nie sądzisz?</span></span></div>
<div align="justify" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;">-
</span></span><span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;">Spokojnie,
akurat on jest bardzo wyrozumiały, mało kto u niego nie zdaje.</span></span></div>
<div align="justify" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;">-
No właśnie...wyobrażasz sobie? Rodzice chyba by mnie z domu
wyrzucili.</span></span></div>
<div align="justify" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;">-
Coś ty. - roześmiała się Victoire i potargała młodszą siostrę
po włosach, na co ta zareagowała z piskiem i rzuciła się do jej
włosów. Tak wywiązała się mała bójka.</span></span></div>
<div align="justify" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;">-
Idziesz dziś do Hogsmeade?- zapytała Dominique, kiedy się już
uspokoiły.</span></span></div>
<div align="justify" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;">-
Tak, umówiłyśmy się z Nico, że pójdziemy do Magicznych
Dowcipów. Dawno tam nie byłam.</span></span></div>
<div align="justify" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;">-
</span></span><span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;">Czyżbyś
</span></span><span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;">stęskniła
się za wujkiem Georgem</span></span><span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;">?-
zażartowała młodsza siostra.</span></span></div>
<div align="justify" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;">-
Jak byliśmy w ich sklepie na Pokątnej, to wujek Ron opowiadał o
jakimś nowym pomyśle i jestem ciekawa, czy go zrealizowali.</span></span></div>
<div align="justify" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;">-
Mogę iść z wami?</span></span></div>
<div align="justify" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;">-
Jasne, że tak, nie musisz pytać. A twoi znajomi nie idą?</span></span></div>
<div align="justify" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;">Dominique
przewróciła oczami:</span></span></div>
<div align="justify" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;">-
Nie mogę raz na jakiś czas spędzić dnia z siostrą?</span></span></div>
<div align="justify" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;">-
Bardzo mi miło i w ogóle, po prostu wiesz zwykle wolisz chodzić
swoimi drogami.</span></span></div>
<div align="justify" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;">-
Andy ma szlaban z Filchem, a z Marco się pokłóciłam.</span></span></div>
<div align="justify" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;">-
Poważnie? Heeej, na pewno się pogodzicie.- Vicki przytuliła
młodszą siostrę. - A tak w ogóle to o co poszło?</span></span></div>
<div align="justify" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;">-
O quidditcha.</span></span></div>
<div align="justify" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;">-
Co? - Victoire naprawdę się zdziwiła.</span></span></div>
<div align="justify" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;">-
No bo on kibicuje Osom z Wimbourne. No i wczoraj grali ze Strzałami
z Appleby, no i jakoś tak wyszło...</span></span></div>
<div align="justify" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;">Starsza
Weasley niemal parsknęła śmiechem. - Też sobie powód
znaleźliście...Na pewno niedługo się pogodzicie. Ale pamiętaj
jakby co zawsze możesz na mnie liczyć. </span></span>
</div>
<div align="justify" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;">-
Za dużo nie pomogłaś. - mruknęła jej siostra.</span></span></div>
<div align="justify" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;">W
tym momencie w Pokoju Wspólnym pojawił się przedmiot ich rozmowy,
czyli dwaj najlepsi przyjaciele Dominique – Andrew O'Brian oraz
Marco Rossi. </span></span>
</div>
<div align="justify" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;">Cechą
charakterystyczną Andy'ego był ciągły uśmiech na twarzy,
ukazujący nieco krzywe zęby. Domi od pewnego czasu próbowała
namówić go na wizytę u rodziców ciotki Hemiony, ale jak dotąd
bezskutecznie. Poza tym chłopak mógł uchodzić za jednego z
Weasleyów – rude włosy, masa piegów, a do tego wiecznie
zaciekawione brązowe oczy. </span></span>
</div>
<div align="justify" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;">Marco
pochodził z Włoch, o czym świadczył choćby jego wyraźny włoski
akcent. Miał kruczoczarne włosy i czarne oczy, chyba jeszcze
ciemniejsze niż Nico. Zwykle też uśmiechnięty, pogodny i nie
robiący problemów z byle czego, dlatego Vicki bardzo się zdziwiła,
gdy wszedł do salonu Gryfonów z poważną, wręcz nieco obrażoną
miną i próbował udawać, że nie widzi swojej przyjaciółki.
Dominique tak samo starała się go ignorować. Cała ta scena wydała
się starszej Weasley całkiem zabawna. </span></span>
</div>
<div align="justify" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;">-
Hej O'Brian! Za co dostałeś ten szlaban? - zawołała do Andy'ego.</span></span></div>
<div align="justify" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;">-
Powiedzmy, że pewnych rzeczy się nie mówi, gdy nie jesteśmy
pewni, czy nauczyciel jest w sali. - chłopak podszedł do nich. - A
tak w ogóle to cześć dziewczyny.</span></span></div>
<div align="justify" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;">-
Cześć. - odparły w tym samym momencie, po czym się roześmiały.</span></span></div>
<div align="justify" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;">-
To kogo tak obraziłeś? - dopytała Victoire.</span></span></div>
<div align="justify" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;">-
Flitwicka. No chyba miałem prawo go nie zauważyć, nie?</span></span></div>
<div align="justify" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;">Nawet
Marco, który także do nich podszedł jednak nadal nie zwracał
uwagi na młodszą Weasley, parsknął śmiechem. </span></span>
</div>
<div align="justify" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;">-
Mimo wszystko mam wrażenie, że takie coś to tylko tobie mogło się
przydarzyć. - rzekł.</span></span></div>
<div align="justify" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;">-
Przypomina mi to historie wujka George'a o wybrykach jego i Freda.-
stwierdziła Victoire. - Tylko, że oni chyba pomylili Snape'a ze
ścianą w lochach. No wiecie ciemno było i wtopił się w tło.</span></span></div>
<div align="justify" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;">-
A tak słynni bliźniacy. - Andy podrapał się po głowie. - Ci to
dopiero potrafili robić kawały. Póki co chyba nikt ich nie
przebił.</span></span></div>
<div align="justify" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;">Coraz
więcej osób schodziło do Pokoju Wspólnego i czekało tam na
guzdrających się przyjaciół lub szło od razu do Wielkiej Sali.
Victoire zerknęła na zegarek:</span></span></div>
<div align="justify" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;">-
Wiecie co, chyba muszę iść obudzić Alder bo znowu zaśpi na
śniadanie. Widzimy się na śniadaniu?</span></span></div>
<div align="justify" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;">-
Okej.- potaknęła jej siostra i razem z chłopakami skierowała się
ku wyjściu z Pokoju Wspólnego. Oczywiście ona i Rossi nadal się
ignorowali, jednak O'Brian mówił za ich oboje.</span></span></div>
<div align="justify" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<br />
</div>
<div align="justify" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;">-
Nico wstawaj! Tym razem nie spakuję ci kanapek na wynos!</span></span></div>
<div align="justify" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;">-
Idź sobie...- Alder przewróciła się na drugi bok i jeszcze
bardziej wtuliła się w poduszkę. - Jak byś spędziła cały
wieczór ze Snapem to też byś miała wszystkiego dość...</span></span></div>
<div align="justify" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;">-
Tak, tak, doskonale cię rozumiem i nie masz nawet pojęcia jak
bardzo ci współczuję, ale rusz w końcu cztery litery i chodź na
śniadanie.</span></span></div>
<div align="justify" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;">W
końcu dotarły do Wielkiej Sali o takiej porze, o której część
uczniów była po śniadaniu i raczej wychodzili stamtąd niż tam
wchodzili. Stół Gryfonów powoli pustoszał, jednak na jednym końcu
czekała na nie Dominique z dwoma talerzami zapełnionymi tostami i
jajecznicą. </span></span>
</div>
<div align="justify" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;">-
Tak myślałam, że się spóźnicie. </span></span>
</div>
<div align="justify" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;">-
Zupełnie nie rozumiem dlaczego nawet w weekendy musimy tak wcześnie
wstawać. - marudziła Nico.</span></span></div>
<div align="justify" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;">-
Nie musisz przecież. - odparła Victoire. - Nie musisz przecież
jeść śniadania, zresztą zawsze możesz poprosić skrzaty o jakąś
przekąskę. Z tego co wiem to zawsze chętnie pomogą.</span></span></div>
<div align="justify" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;">-
Dobraa, zajmij się lepiej swoim talerzem. - ucięła Alder biorąc
się za tosta. - A w ogóle to dzięki Dom.</span></span></div>
<div align="justify" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;">Po
śniadaniu poszły tylko do dormitoriów po kilka drobiazgów i udały
się do Hogsmeade. Tak jak planowała Victoire, odwiedziły Magiczne
Dowcipy Weasleyów. Była to filia placówki na Pokątnej, a
znajdowała się w miejscu dawnego Sklepu Zonka, którego po wojnie
właściciel już nie otworzył, a kilka lat później sprzedał
lokal Weasleyom. Tam zachwycały się nowym wynalazkiem braci
Weasleyów – Wizphonem. Był to przedmiot wzorowany na mugolskich
telefonach komórkowych. </span></span>
</div>
<div align="justify" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;">-
Pomysł podsunął nam Harry. - tłumaczył im z ożywieniem George,
który znalazł chwilę żeby zaprosić je na herbatę na zapleczu. -
Jak wiecie uczniowie, nawet ci pochodzący z rodzin mugolskich nie
używają w Hogwarcie telefonów komórkowych, a to dlatego, że na
terenie szkoły żadne mugolskie urządzenia elektroniczne nie
działają. Oczywiście jest to spowodowane zabezpieczeniami Hogwartu
przed mugolami, jednak w dobie, w której mugole kontaktują się
między sobą niemal cały czas to trochę niesprawiedliwe, żeby
czarodzieje nie mogli sobie pozwolić na ten komfort i ciągle
polegali na sowach. Dlatego właśnie postanowiliśmy dowiedzieć
się, czy dałoby się coś zrobić w tej sprawie. Po wielu mniej lub
bardziej udanych eksperymentach udało nam się zastąpić mugolską
elektryczność magią i śmiało można powiedzieć, że w wielu
punktach nasz produkt jest lepszy od pierwowzoru. Nie trzeba ich
ładować, raz na jakiś czas tylko trzeba przyjść do naszej
siedziby, żeby powtórzyć zaklęcie na nie rzucone, nie potrzebują
także czegoś takiego jak zasięg, żeby móc się przez nie
kontaktować, no i zero płatności za połączenia i przesyłanie
wiadomości. Jak już kupisz Wizphone'a to cała reszta jest za free.
Zasadniczym minusem jest fakt, że są pozbawione wielu funkcji
swoich mugolskich odpowiedników. Obstawiamy, że na początku naszym
wynalazkiem będą zainteresowani szczególnie uczniowie, zwłaszcza
ci z mugolskich rodzin, ale mamy nadzieję, że później i resztę
czarodziejów zainteresuje ten sposób szybkiego kontaktowania się.</span></span></div>
<div align="justify" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;">-
Genialne.- Victoire od samego początku była bardzo zainteresowana
tym pomysłem. Po dziadku odziedziczyła ciekawość co do działania
mugolskich przedmiotów. - Ale wydaje mi się, że ten minus, o
którym mówiłeś wujku w przypadku czarodziejów jest niemal
plusem. To urządzenie na pewno będzie dla nich prostsze w obsłudze
i szybciej się nauczą z niego korzyściach, później możecie
robić po prostu nowe wersje z większą ilością funkcji.</span></span></div>
<div align="justify" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;">-
Nie zastanawiałaś się może co chcesz robić po Hogwarcie? -
zapytał George. - Coś mi się wydaje, że przydałabyś się nam
tutaj.</span></span></div>
<div align="justify" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;">-
Coś ty wujku. -jego bratanica nieco się zarumieniła. - Tak tylko
pomyślałam.</span></span></div>
<div align="justify" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;">-
I to jest doskonały pomysł. A wy dziewczyny co myślicie? - zwrócił
się do Nico i Domi.</span></span></div>
<div align="justify" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;">-
Myślę, że może jak ktoś mi powie co znaczy telefon kontaktowy i
elektryczność to dowiem się o czym mówicie. - odparła Alder.</span></span></div>
<div align="justify" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;">-
Komórkowy. - odruchowo poprawiła ją Victoire. - Później ci
wyjaśnię.</span></span></div>
<div align="justify" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;">-
Chyba wiem już co chcę na urodziny. - zaśmiała się młodsza
Weasley.- Coś mi się wydaje, że już całkiem niedługo każdy
czarodziej będzie chciał mieć coś takiego.</span></span></div>
<div align="justify" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;">Posiedzieli
jeszcze chwilę, pijąc herbatę, co do której Vicki miała pewne
wątpliwości, znając dowcipną naturę wujka, jednak okazała się
bardzo smaczna. Wkrótce przyszedł czas się pożegnać, George
musiał wracać do pracy, a dziewczyny miały jeszcze kilka miejsc do
odwiedzenia. </span></span>
</div>
<div align="justify" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;">Następnie
poszły do Miodowego Królestwa, gdzie Dominique kupiła cały zapas
czekoladowych żab. Dziewczyna od zawsze miała słabość do
czekolady. </span></span>
</div>
<div align="justify" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;">Właśnie
przechodziły obok Wrzeszczącej Chaty, kiedy zza pleców usłyszały
nieprzyjemny głos:</span></span></div>
<div align="justify" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;">-
No proszę Alder, Weasley oraz Weasley. - Vincent Parkinson, a zaraz
za nim jego banda. Każdy z nich raczej nie należał do
najszczuplejszych, taka czwórka tępych osiłków. Można
powiedzieć, że byli godnymi następcami Malfoya i jego świty, a
zresztą część z nich była nawet spokrewniona z nimi. - Tych
Weasleyów robi się stanowczo za dużo w tej uroczej szkole.</span></span></div>
<div align="justify" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;">W
odpowiedzi jego kumple zanieśli się śmiechem, jakby powiedział
bardzo śmieszny żart.</span></span></div>
<div align="justify" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;">-
Daj spokój Parkinson. - odparła spokojnie Victoire. - Nudzi ci się?
Jeśli tak to może mógłbyś zająć się czymś pożytecznym?
Hmm...chociażby nauką z eliksirów. Coś mi się wydaje, że
niedługo nawet Snape przejrzy na oczy i przestanie ci pobłażać.</span></span></div>
<div align="justify" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;">-
Ty... - chłopak zmrużył swoje bardziej szare niż zielone oczy. </span></span>
</div>
<div align="justify" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;">-
Co chcesz powiedzieć? Szlamo? Dobrze wiesz, że nią nie jestem.
Zdrajca krwi? Dobrze wiesz, że w uszach mojej rodziny to raczej
komplement niż obelga.</span></span></div>
<div align="justify" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;">-
Poza tym nie czujesz, że jesteś trochę osamotniony w swoich
poglądach? - dodała Nico. - Weasleyowie od czasów drugiej wojny
czarodziejów są znani i szanowani w całym czarodziejskim świecie.
Nie mówiąc o tym, że mają w swojej rodzinie samego Harry'ego
Pottera. Kim w porównaniu do nich jesteś ty?</span></span></div>
<div align="justify" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;">Twarz
Ślizgona nabrała tak czerwonej barwy, że mogłaby spokojnie wtopić
się w godło Gryfonów. Jego goryle także mieli wybitnie głupie
miny, jakby zupełnie nie rozumieli o co chodzi. W sumie to takie
miny gościły na ich twarzach dość często. W końcu oczywiście,
a jakżeby inaczej, cała czwórka chłopaków wyciągnęła różdżki.
</span></span>
</div>
<div align="justify" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;">-
No tak, zachowanie takie typowe dla Ślizgonów. - szydziła dalej
Alder. - Z różdżkami i przewagą liczebną na trzy bezbronne
dziewczyny.</span></span></div>
<div align="justify" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;">-
Nie takie znowu bezbronne.- mruknęła Victoire i jakby od niechcenia
wyciągnęła swoją różdżkę, jednocześnie drugą ręką
chowając siostrę za siebie.</span></span></div>
<div align="justify" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;">-
Jakie to gryfońskie chować się za plecami starszej siostry. -
skomentował Parkinson. - Czyżby mała Weasley była tchórzem?</span></span></div>
<div align="justify" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;">-
Wcale nie! - Dominique odezwała się po raz pierwszy. Ze złością
wyjęła różdżkę i błyskawicznie rzuciła w stronę starszego
chłopaka zaklęcie, które jednak nie trafiło w cel, a w jednego z
jego przybocznych, którego skóra momentalnie zrobiła się zielona.</span></span></div>
<div align="justify" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;">-
Aleś ty groźna. - zaśmiał się Vincent i rzucił zaklęcie.
Wówczas Victoire popchnęła siostrę na ziemię, a Nico w
międzyczasie wymierzyła kolejną klątwę. Ta trafiła w cel. Nos
Parkinsona zaczął się wydłużać jak u Pinokia. Teraz do akcji
weszli jego kumple. Zaklęcia śmigały to w jedną, to w drugą
stronę. Jeden z Domu Węża miał uszy słonia, kolejny zmagał się
z wyskakującymi mu na ciele bąblami, trzeciego atakował rój
pszczół, a czwarty już dawno zniknął w pobliskich zaroślach.
Parkinson poza długim nosem oberwał jeszcze zaklęciem na porost
włosów, przez co był cały w nie zaplątany. Dziewczynom także
nie udało się uniknąć wszystkich klątw. Nico, trafiona zaklęciem
żądlącym, była cała zapuchnięta. Dominique pluła żabami, zaś
Victoire, w porywie złości za uszkodzenie młodszej siostry,
próbowała iście po mugolsku rzucić się na Vincenta, jednak ten w
ostatniej chwili się odsunął i dziewczyna przeleciała przez
ogrodzenie wokół Wrzeszczącej Chaty, po czym wylądowała na
śniegu z głośnym hukiem.</span></span></div>
<div align="justify" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;">-
Nie wiedziałem, że na mnie lecisz Weasley.- zaśmiał się
szyderczo Parkinson.- W sumie gdyby nie twoje...</span></span></div>
<div align="justify" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;">-
A ja sądziłem, że atakowanie dziewczyn, na dodatek młodszych
dziewczyn jest czymś czego nie robią nawet Ślizgoni. - w tym
momencie przerwał mu Teddy Lupin, który niezauważony podszedł do
nich od strony Wrzeszczącej Chaty.- Widocznie miałem o was zbyt
dobre zdanie.</span></span></div>
<div align="justify" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;">-
Nie wtrącaj się Lupin, to nie twoja sprawa. - warknął Ślizgon.</span></span></div>
<div align="justify" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;">-
Owszem, moja. - odparł Puchon.- Wiesz dom Borsuka i ta cała gadka o
uczciwości, lojalności, pomocy i takie tam. To jak Parkinson
zabierzesz kolegów i pójdziesz stąd, czy ci pomóc?</span></span></div>
<div align="justify" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;">-
A co mi może zrobić taki Puchonik jak ty? - szydził Ślizgon.-
Wszyscy wiedzą, że Pucholandii są sami nieudacznicy, których
żaden inny dom nie chciał.</span></span></div>
<div align="justify" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;">-
Szczerze to akurat rzeczą, o której wszyscy wiedzą, to fakt, że
największymi przygłupami Hogwartu są Ślizgoni. - wtrąciła
Victoire, próbując podnieść się z ziemi. - Wystarczy spojrzeć
na waszą grupkę.</span></span></div>
<div align="justify" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;">-
Ty...</span></span></div>
<div align="justify" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;">-
Co, znowu ci słów zabrakło? Polecam zajrzeć do słownika mugoli,
oni mają całą listę ciekawych określeń. A zapomniałam,
przecież nie wiesz czym jest słownik.</span></span></div>
<div align="justify" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;">-
Dobra Parkinson daj sobie spokój i odejdź. - Teddy starał się
brzmieć spokojnie, jednak ostatnia wypowiedź Weasley sprawiła, że
trudno było mu powstrzymywać się od śmiechu. - Chyba nie chcesz
kłopotów?</span></span></div>
<div align="justify" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;">-
Kłopoty to ty zaraz będziesz miał! - Vincent uniósł różdżkę
i wycelował w Teda.</span></span></div>
<div align="justify" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;">-
Właściwie to wszyscy już macie kłopoty. - rozległ się chłodny
głos za jego plecami. - Nie wiecie, że pojedynki są surowo
zabronione?</span></span></div>
<div align="justify" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;">Ani
Parkinson, ani jego świta nie wyglądali na zbytnio przejętych
widokiem opiekuna swojego domu. Uznali, że jak zwykle im się
upiecze i przy okazji pośmieją się jeszcze z Gryfonów, którym
zapewne się oberwie. Właściwie to cieszyli się, że nie była to
McGonagall lub Holmes.</span></span></div>
<div align="justify" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;">-
Ale panie profesorze oni...- zaczęła tłumaczyć Victoire.</span></span></div>
<div align="justify" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;">-
Panno Weasley, może pani sobie darować tłumaczenia. - przerwał
jej Snape. -Nie muszę ich słuchać, żeby wiedzieć co się stało.
Minus dwadzieścia punktów za każdego z was i szlaban w najbliższy
piątek.</span></span></div>
<div align="justify" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;">Ślizgoni
nie mogli powstrzymać uśmieszków na widok min Gryfonek i Puchona.</span></span></div>
<div align="justify" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;">-
To nie fair panie profesorze, to oni zaczęli. - teraz próbowała
wytłumaczyć całą sytuację Nico. - My właśnie wracałyśmy do
Hogwartu, kiedy oni nas zaczepili, a Teddy chciał tylko nam pomóc.</span></span></div>
<div align="justify" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;">Snape
spojrzał na nią z namysłem, po czym machnął ręką, dając jej
znak żeby skończyła mówić i uściślił swoją poprzednią
wypowiedź:</span></span></div>
<div align="justify" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;">-
Parkinson, Flint, Higgs i Merwyn was też się to tyczy. - potem
rzucił na nich kilka zaklęć, które cofnęły wszystkie skutki ich
uroków. Panie Lupin niech pan pomoże wstać pannie Weasley i
odprowadzi ją do Skrzydła Szpitalnego. Widać zamiłowanie
Weasleyów do mugoli przenosi się już na ich metody pojedynkowania
się. Radziłbym jednak używać tych czarodziejskich, są
skuteczniejsze. Oczywiście w razie potrzeby, a nie w trakcie głupiej
sprzeczki między domami. - i odszedł powiewając swoimi wiecznie
czarnymi szatami.</span></span></div>
<div align="justify" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<br />
</div>
<div align="justify" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;">-
Co to właśnie było? - wyraziła swoje zdziwienie Dominique, kiedy
Ślizgoni sobie poszli. - Snape odejmujący punkty swojemu domowi?
Tego chyba jeszcze nie było.</span></span></div>
<div align="justify" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;">-
Wątpię, czy jest dużo osób, które mogą się szczycić tym, że
widziały taką sytuację. - odparła Victoire wspierając się na
Teddym, który właśnie pomógł jej wstać. - Cholera, chyba
skręciłam kostkę.</span></span></div>
<div align="justify" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;">-
Czekaj mam lepszy pomysł. - stwierdził Teddy po przejściu kilku
kroków i wziął ją na ręce.</span></span></div>
<div align="justify" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;">-
Co ty robisz? Postaw mnie na ziemię. - Weasley wolała iść o
własnych siłach.- Nie będziesz mnie niósł aż do Hogwartu, za
ciężka jestem.</span></span></div>
<div align="justify" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;">-
Nie przesadzaj Weasley, jesteś leciutka jak piórko. - zaśmiał się
Puchon. - Zresztą tak szybciej dotrzemy do Skrzydła Szpitalnego.</span></span></div>
<div align="justify" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;">-
Wiesz Vicki, z jednym Snape miał rację. - stwierdziła Nico. -
Następnym razem nie rzucaj się na nikogo z pięściami okej?</span></span></div>
<div align="justify" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;">-
Ee tam, mimo wszystko warto było. Chociażby dla jego zszokowanej
miny, że próbowałam go uderzyć.</span></span></div>
<div align="justify" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;">W
Skrzydle Szpitalnym faktycznie okazało się, że Victoire ma
skręconą kostkę. Pani Pomfrey wyleczyła ją w kilka minut.</span></span></div>
<div align="justify" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;">-
Nie rozumiem czemu profesor Snape nie mógł jej naprawić, skoro
wszystkich wyleczył.- stwierdziła Gryfonka.</span></span></div>
<div align="justify" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;">-
Prawdę mówiąc to o ile profesor Snape bardzo dobrze sobie radzi
przy cofaniu klątw i uroków to z leczeniem wszelkich urazów jest
nieco gorzej. - wyjaśniła pani Pomfrey. - No, już zrobione,
wszystko w porządku, tylko proszę do jutra oszczędzać nogę.</span></span></div>
<div align="justify" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;">-
Oczywiście, dziękuję. - odpowiedziała dziewczyna i wyszła ze
Skrzydła Szpitalnego już o własnych nogach.</span></span></div>
<div align="justify" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<br />
</div>
<div align="justify" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<br />
</div>
<br />
<div align="justify" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<br />
</div>
Wikulinahttp://www.blogger.com/profile/13216906847353805873noreply@blogger.com3tag:blogger.com,1999:blog-4410233010405470953.post-55495247883846246532015-10-15T21:39:00.001+02:002015-10-15T21:39:18.952+02:0013. Ślady na śniegu<div align="justify" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;"> To
była wyjątkowo mroźna noc, a śnieg, będący pozostałością po
śnieżycy z poprzedniego dnia, ciągle zalegał na błoniach. Jednak
w Zakazanym Lesie biały puch, przez liczne, oszronione gałęzie,
miał małe szanse na przedostanie się do ziemi. W całym lesie
panowała przenikliwa cisza, jakby czas się zatrzymał. Co jakiś
czas tylko rozlegało się pohukiwanie jakiejś zagubionej sowy.
Nagle w ten spokój i harmonię jakie tam panowały wdarło się
uczucie na kształt niepokoju, jakby coś za chwilę miało się
stać. I faktycznie po chwili coś wyłoniło się z ciemności. Było
to całkiem duże, jednak poruszało się bezszelestnie, błysnęły
tylko niebieskie oczy i stwór pognał dalej, przemierzając las w
sposób wskazujący na to, że zna go bardzo dobrze i jakby nie
przeszkadzało mu ani przenikliwe zimno, ani wszystko ogarniające
ciemności. Właściwie mogłoby się wydawać że ta samotna
wędrówka sprawia mu wiele radości. Wtem rozległ się łoskot, a
zaraz po nim przeraźliwy pisk, przypominający odgłos wydawany
przez rannego psa. Biedne stworzenie przebiegając przez zamarznięty
strumyk, poślizgnęło się i mocno uderzyło w rosnące tuż obok
drzewo. Wstało dopiero po chwili i nieco kulejąc na przednią łapę
zaczęło kierować się w stronę powrotną. W końcu dotarło na
skraj lasu, gdzie księżyc w pełni jasno oświetlał błonia
Hogwartu. Stamtąd już nie miało daleko, ruszyło więc przez
śnieg, zostawiając za sobą ślady łap.</span></span></div>
<div align="justify" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<br />
</div>
<div align="justify" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<br />
</div>
<div align="justify" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<br />
</div>
<div align="justify" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;">-
Lupi, nie sądzisz, że czas najwyższy wstawać?- Withers od
dłuższej chwili potrząsał swoim przyjacielem, chcąc go obudzić.</span></span></div>
<div align="justify" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;">-
Mam lepszy pomysł.- stwierdził w końcu Johnson.- <i>Aquamenti!</i></span></span></div>
<div align="justify" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;">Skutek
był natychmiastowy. Teddy z wrzaskiem poderwał się z łóżka.</span></span></div>
<div align="justify" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;">-
Porąbało was już do reszty?</span></span></div>
<div align="justify" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;">-
Chyba ciebie.- mruknął bez cienia skruchy sprawca wrzasku.- Właśnie
wróciliśmy ze śniadania a ty nadal kimasz. Chcieliśmy tak tylko
ci przypomnieć, że dziś jest środa. A pamiętasz może jeszcze
jaką masz pierwszą lekcję w środę?</span></span></div>
<div align="justify" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;">-
A jak dobrze wiesz my już mamy całotygodniowy szlaban u naszego
kochanego profesora...- dodał Danny.- Chciałbyś do nas dołączyć?</span></span></div>
<div align="justify" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;">-
Na skarpety Merlina, czemu nie obudziliście mnie wcześniej?- Lupin
czym prędzej pognał się ogarnąć.</span></span></div>
<div align="justify" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<br />
</div>
<div align="justify" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;">Ostatecznie
i tak, i tak na eliksirach znalazł się o pięć minut za późno.
Wszedł do sali i napotkawszy niezbyt przyjazne spojrzenie
nauczyciela, spróbował przeprosić za swoje spóźnienie, jednak w
odpowiedzi na to otrzymał tylko kolejne nieprzyjemne spojrzenie,
piętnaście punktów od Hufflepuffu i kiwnięcie głową, że ma
przestać zakłócać lekcję i w końcu zająć się swoim
kociołkiem. Akurat zajmowali się tworzeniem Eliksiru Wiggenowego.
Nieco jeszcze zaspanym wzrokiem przeczytał instrukcje i uważając
by nie nadwyrężyć ręki, zabrał się do działania. Trochę tego,
trochę tego...zamieszać...jeszcze tego...Nie mógł tylko zrozumieć
czemu po dwóch godzinach pracy i dodaniu wszystkich składników,
eliksir zamiast być zielony stał się nagle przezroczysty. </span></span>
</div>
<div align="justify" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;">-
Lupin możesz wytłumaczyć mi co to jest? Bo na Eliksir Wiggenowy mi
to nie wygląda.- rozległ się za nim złowrogi jak zwykle głos
nauczyciela.</span></span></div>
<div align="justify" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;">-
Yyy...</span></span></div>
<div align="justify" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;">-
No umiejętności wysławiania się po matce to ty raczej nie
odziedziczyłeś! Za to mam wrażenie, że masz coś z ojca...- Snape
spojrzał na niego badawczo, po czym wyjął różdżkę i cały
eliksir z kociołka wyparował.- Kolejne minus piętnaście punktów.
Możesz już iść Lupin.</span></span></div>
<div align="justify" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;">-
Ale...- mordercze spojrzenie profesora zatrzymało go w pół słowa.-
Do widzenia panie profesorze.</span></span></div>
<div align="justify" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<br />
</div>
<div align="justify" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;">-
Cześć!- wychodząc z sali wpadł na zupełnie niespodziewaną w tym
miejscu i o tej porze osobę.</span></span></div>
<div align="justify" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;">-
Co ty tu robisz Weasley?</span></span></div>
<div align="justify" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;">-
Czekam na ciebie.- dziewczyna wyjęła z torby paczuszkę i mu
podała.- Widziałam, że nie było cię na śniadaniu, a że na
pewno Johnson i Withers o tym nie pomyśleli, to doszłam do wniosku,
że przyda ci się coś do zjedzenia między lekcjami.</span></span></div>
<div align="justify" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;">-
Ranyy...dzięki.- chłopaka zamurowało.</span></span></div>
<div align="justify" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;">-
Chyba jednak mam coś z babci.- zaśmiała się nieco zażenowana
Victoire.</span></span></div>
<div align="justify" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;">-
Twoja babcia jest super.- głodny Teddy zaraz zabrał się za
jedzenie.- A tak właściwie czemu nie jesteś na lekcjach?</span></span></div>
<div align="justify" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;">-
Okienko. Za pół godziny mam zaklęcia. A ty co masz następne?</span></span></div>
<div align="justify" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;">-
Transmutację. Ale jeszcze jakaś godzina, Snape wywalił mnie z
lekcji...To ja cię odprowadzę.- właśnie chciał ugryźć kanapkę,
gdy Gryfonka złapała go za nadgarstek.</span></span></div>
<div align="justify" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;">-
Co ci się stało?- podciągnęła rękaw nieco dalej, ukazując
posiniaczoną rękę aż po łokieć.</span></span></div>
<div align="justify" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;">-
Nic poważnego, mały wypadek.- chłopak wyrwał jej swoją rękę
nieco zbyt gwałtownie i próbował zamaskować to uśmiechem.</span></span></div>
<div align="justify" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;">-
Jesteś pewien?- dziewczyna obdarzyła go poważnym spojrzeniem,
jakby niezbyt mu uwierzyła.- Może powinieneś pójść z tym do
Pomfrey?</span></span></div>
<div align="justify" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;">-
Coś ty, to tylko siniaki. Chodź lepiej bo jeszcze się spóźnisz
na te zaklęcia i będzie na mnie.</span></span></div>
<div align="justify" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<br />
</div>
<div align="justify" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<br />
</div>
<div align="justify" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;">Nieco
później Nico zmierzała na szlaban do tegoż sympatycznego
profesora, z którym Teddy miał rano lekcję. W sumie to nie było
aż tak źle, bo gdy jej „koledzy” szorowali najbardziej
zabrudzone kociołki, jakie znalazł Snape, a podejrzewała, że
naprawdę się z tym postarał, ona przepisywała jakieś stare
notatki odnośnie eliksirów.</span></span></div>
<div align="justify" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;">Tym
razem nie było inaczej, usiadła w ławce i zabrała się za
pisanie. Mogłoby się to wydawać nudną i żmudną pracą, jednak
lubiła eliksiry i z pewną ciekawością czytała te papiery. W tym
samym czasie Johnson i Withers w drugim końcu pomieszczenia męczyli
się z kociołkami, a Snape zabrał się za ważenie jakiegoś
eliksiru. Alder kątem oka próbowała wychwycić co to za eliksir,
ale nie udało jej się. A była bardzo ciekawa, sama myślała o
tym, żeby w przyszłości zajmować się eliksirami. Bardzo lubiła
ten przedmiot, chociaż oczywiście jeszcze lepiej by było, gdyby
nauczał go inny profesor albo po prostu obecny nagle zrobił się
milszy. Co rzecz jasna było tak samo prawdopodobne jak to, że
Armaty z Chudley wygrają Ligę Quidditcha.</span></span></div>
<div align="justify" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;">-
Alder weź się do pracy lepiej, zamiast wodzić wokół
nieprzytomnym wzrokiem.- Snape oderwał ją od rozmyślań.- Muszę
iść na zaplecze po pewien składnik, ktoś w tym czasie musi cały
czas mieszać eliksir w ruchu przeciwnym do wskazówek zegara, dasz
radę Adler czy przerasta to twoje umiejętności?</span></span></div>
<div align="justify" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;">Nic
nie mówiąc podeszła do kociołka i zaczęła mieszać, w miarę
mieszania wywar zmieniał kolor z czerwonego na złoty.
Skoncentrowała na tym całą swoją uwagę, nie mogłaby sobie
wyobrazić co by się stało gdyby to zepsuła. Chyba szlaban do
końca życia. </span></span>
</div>
<div align="justify" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;">-
Alder chyba przeceniłem twoje kompetencje.- wielu uczniów
zastanawiało się jakim cudem opiekun Slytherinu potrafi poruszać
się tak cicho. Pokazał jej włos.- Prawie wpadł do kociołka,
złapałem go w ostatniej chwili.</span></span></div>
<div align="justify" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;">-
Prze...</span></span></div>
<div align="justify" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;">-
Wracaj do swojej pracy Alder, nie potrzebuję tu już twojej pomocy,
mam wszystkie składniki.</span></span></div>
<div align="justify" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;">-
Dobrze panie profesorze.</span></span></div>
<br />
<div align="justify" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;">Reszta
szlabanu upłynęła zwyczajnie. Raz tylko od papierów oderwał ją
łoskot spadającego kociołka, co kosztowało Hufflepuff kolejne
dziesięć punktów. W końcu szlaban się skończył i mogli iść
do swoich dormitoriów. Ostatnie co zobaczyła zanim zamknęła za
sobą drzwi to zmiana barwy eliksiru ważonego przez Snape'a na
zieloną.</span></span></div>
<div align="justify" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;"><br /></span></span></div>
<div align="justify" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;">_________________</span></span></div>
<div align="justify" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;"><br /></span></span></div>
<div align="justify" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;">Po długim czasie jest :) </span></span></div>
Wikulinahttp://www.blogger.com/profile/13216906847353805873noreply@blogger.com5tag:blogger.com,1999:blog-4410233010405470953.post-4982076427809046052015-06-17T17:12:00.001+02:002015-06-17T17:12:31.644+02:0012. Pechowy dzień Nico<div align="justify" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;">Nico
obudził potworny ból głowy. Już dawno tak źle się nie czuła,
chyba od imprezy z okazji zdania SUMów. Nie była w stanie nawet
otworzyć oczu. Po dłuższej chwili i dużym wysiłku w końcu to
zrobiła. Powoli- najpierw jedno, potem drugie. </span></span>
</div>
<div align="justify" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;"><i>Moment...gdzie
ja jestem?</i>- zaczęła się zastanawiać, gdy nie ujrzała nad
sobą znajomego widoku. Próbowała się podnieść z miejsca jednak
coś ją powstrzymało. Dopiero wtedy zorientowała się, że nie
spała sama. Spojrzała na obejmującą ją rękę i rudą czuprynę
chłopaka śpiącego obok. Wtedy wspomnienia do niej wróciły, a
przynajmniej ich część...</span></span></div>
<div align="justify" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;">-
Johnson!- wydarła się. Biedaczysko tak się przestraszył, że z
hukiem wylądował na podłodze.</span></span></div>
<div align="justify" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;">-
Ciii!- zmrużył oczy i złapał się za głowę. Chyba też nie czuł
się za dobrze.- Rany Alder, musisz się tak drzeć w środku nocy?</span></span></div>
<div align="justify" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;">-
Możesz mi powiedzieć co tu robisz?</span></span></div>
<div align="justify" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;">-
Wczoraj byłaś milsza...- narzekał, a po chwili uśmiechnął się
wrednie.- Czyżbyś nie pamiętała wydarzeń z ostatniej nocy?</span></span></div>
<div align="justify" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;">-
Czy...czy my...?</span></span></div>
<div align="justify" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;">-
Nie przypominam sobie. - teraz pokazał w uśmiechu całe uzębienie.-
A podejrzewam, że czegoś takiego bym nie zapomniał.</span></span></div>
<div align="justify" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;">-
Johnson, idioto!- rzuciła w niego poduszką, po czym powoli wstała
z kanapy i rozejrzała się. Okazało się, że znajdowali się w
całkiem pustym, ale za to nieco wywróconym do góry nogami Pokoju
Wspólnym Gryfonów.- Nie sądzisz, że powinieneś już iść?</span></span></div>
<div align="justify" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;">-
W sumie to całkiem mi tu wygodnie.- położył sobie poduszkę pod
głowę i udał, że zamierza dalej spać.</span></span></div>
<div align="justify" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;">-
Jak sobie chcesz.- ruszyła w kierunku swojego dormitorium.- Mam
nadzieję, że jak będziesz wychodził przyłapie cię jakiś
nauczyciel.</span></span></div>
<div align="justify" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;">-
Nie dziękuję Alder.- mruknął w odpowiedzi.- Ej a tak w sumie może
umówimy się kiedyś?</span></span></div>
<div align="justify" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;">-
Nie dzięki Johnson.- i zniknęła na schodach. Na szczęście
wszystkie współlokatorki spały, łudziła się, że nie zauważyły
jej nieobecności i chciała cichaczem wejść pod swoją kołdrę i
pospać jeszcze trochę.</span></span></div>
<div align="justify" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;">-
Alder!- okazało się, że Weasley już nie spała, tylko z
rozbawieniem oglądała poczynania swojej przyjaciółki.- Jak się
spało?</span></span></div>
<div align="justify" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;">-
Widziałaś?- zdziwiła się.</span></span></div>
<div align="justify" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;">-
Yhm...</span></span></div>
<div align="justify" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;">-
Jak mogłaś mnie tam zostawić? Z nim...</span></span></div>
<div align="justify" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;">-
Oj, jak wychodziłam już spaliście. Szkoda mi było was budzić,
wyglądaliście jak dwa aniołki.- uśmiechnęła się psotnie.</span></span></div>
<div align="justify" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;">-
Ożesz ty!- Nico po raz drugi tego poranka rzuciła w kogoś
poduszką, niestety podnosić głosu nie mogła z uwagi na resztę
dziewczyn w dormitorium, które jeszcze spały.</span></span></div>
<div align="justify" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;">-
No co? Prawdę mówię.</span></span></div>
<div align="justify" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;">-
Nie masz może czegoś na kaca?- Alder postanowiła zignorować uwagi
Victoire i skupić się na czymś ważniejszym.</span></span></div>
<div align="justify" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;">-
Czy wyglądam jakbym potrzebowała czegoś takiego?</span></span></div>
<div align="justify" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;">-
No nie...ale może poratujesz przyjaciółkę?</span></span></div>
<div align="justify" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;">-
Niestety nie dysponuję czymś takim, zawsze możesz skontaktować
się z wujem Georgem, ale podejrzewam że zanim prześle do ciebie
eliksir, samo ci przejdzie. Drugą opcją jest zagadanie do Johnsona.
Lupin wczoraj, kiedy obserwowaliśmy jak pijecie, powiedział mi że
dysponuje on całkiem niezłymi zapasami.</span></span></div>
<div align="justify" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;">-
W życiu! Już wolę się przemęczyć...W końcu jest dziś sobota,
lekcji nie ma, mogę sobie przeleżeć cały dzień...</span></span></div>
<div align="justify" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;">-
Pamiętasz o dzisiejszym treningu quidditcha?</span></span></div>
<div align="justify" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;">-
Co?- przestraszyła się Nico.</span></span></div>
<div align="justify" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;">-
Żartuję.- roześmiała się kapitan.- Umówiłam się na spacer z
Lupinem, ty możesz sobie tu leżeć, chociaż przypuszczam, że
dobrym pomysłem byłoby zejść na śniadanie. Ale to dopiero za
godzinę...</span></span></div>
<div align="justify" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;">Idąc
przez Wielką Salę na śniadanie, Nico co chwilę zauważała
rozbawione spojrzenia rzucane w jej kierunku przez Gryfonów i
Puchonów.</span></span></div>
<div align="justify" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;">-
Ranyy...co ja takiego wczoraj robiłam?- mruknęła do Vicki, gdy
usiadły.</span></span></div>
<div align="justify" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;">-
Nie wiem czy chcesz wiedzieć.- roześmiała się przyjaciółka.</span></span></div>
<div align="justify" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;">-
Nigdy więcej nie tknę alkoholu.</span></span></div>
<div align="justify" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;">-
Taaa...zobaczymy...A tak w ogóle to nie wiedziałam, że podoba Ci
się Johnson.</span></span></div>
<div align="justify" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;">-
Bo nie podoba.- odburknęła Alder kierując swój pełen niechęci
wzrok ku stołowi Puchonów.</span></span></div>
<div align="justify" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;">-
No wiesz, wczoraj wyglądało na coś innego.</span></span></div>
<div align="justify" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;">-
Wiesz, chyba nie chcę wiedzieć.- zakończyła temat i zaczęła
nakładać sobie jedzenie.</span></span></div>
<div align="justify" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<br />
</div>
<div align="justify" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<br />
</div>
<div align="justify" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<br />
</div>
<div align="justify" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;">Chris
wracając ze śniadania głowił się jak w ciekawy sposób spędzić
popołudnie. Po zażyciu eliksiru na kaca produkcji Weasleyów był
pełen życia w przeciwieństwie do Nico. W końcu postanowił
namówić chłopaków na zrobienie jakiegoś kawału. </span></span>
</div>
<div align="justify" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;">-
To co o tym myślicie?</span></span></div>
<div align="justify" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;">-
No pomysł nie najgorszy.- pokiwał głową Teddy.- Jednak ja nie
wezmę w tym udziału.</span></span></div>
<div align="justify" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;">-
Dlaczego?- zdziwił się Johnson.</span></span></div>
<div align="justify" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;">-
Bo jestem umówiony.- Lupin wyszczerzył zęby w uśmiechu.</span></span></div>
<div align="justify" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;">-
Jak to?</span></span></div>
<div align="justify" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;">-
A myślałem, że już wszystko z tobą w porządku. Umówiłem się
z Weasley na spacer.</span></span></div>
<div align="justify" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;">-
Aaa.- wobec tego obrócił się do Danny'ego.- A ty? Wchodzisz w to?</span></span></div>
<div align="justify" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;">-
No jasne.- przybili piątkę.</span></span></div>
<div align="justify" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;">Wymknęli
się do Hogsmeade, żeby zebrać kilka brakujących składników do
ich dowcipu, po czym zabrali się do roboty. Jako miejsce na
przygotowania z oczywistych powodów wybrali łazienkę Jęczącej
Marty. Na szczęście irytującej lokatorki akurat tam nie było.</span></span></div>
<div align="justify" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;">-
Teraz przydałby się Teddy.- mruknął Withers i transmutował
znaleziony po drodze kamień w kociołek, który wyszedł nieco
koślawo, ale wyglądał na szczelny. Po wrzuceniu wszystkich
składników, wymieszaniu i rzuceniu kilku zaklęć uzyskali
przezroczystą, lepką maź o niezbyt miłym zapachu.</span></span></div>
<div align="justify" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;">-
Tylko masz jakiś pomysł jak to rozprowadzić, żeby nas nie
zobaczyli?</span></span></div>
<div align="justify" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;">-
Jasne.- uśmiechnął się pod nosem Chris.- Jednak te umiejętności
transmutacji Teddy'ego są bardzo przydatne, ale poradzimy sobie bez
niego. Rzucimy Zaklęcie Kameleona na kociołek, ty staniesz na
czatach, a ja zaklęciem przeniosę całą tę maź na podłogę w
hallu.</span></span></div>
<div align="justify" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;">-
Genialne.</span></span></div>
<div align="justify" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<br />
</div>
<div align="justify" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<br />
</div>
<div align="justify" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;"><i>Chwilę
później...</i></span></span></div>
<div align="justify" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<br />
</div>
<div align="justify" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<br />
</div>
<div align="justify" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;"><i>-
</i>Auaaaa!- wrzasnęła Nico, gdy z
hukiem wylądowała na podłodze. Właśnie
wychodziła z Wielkiej Sali, gdy się poślizgnęła na czymś
śliskim. Dopiero na podłodze poczuła, że była to jakaś
śmierdząca maź. Niedaleko niej rozległ się głośny śmiech,
spojrzała w tamtym kierunku.</span></span></div>
<div align="justify" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;">-
Pomógłbym ci, ale sama rozumiesz.- śmiał się siedzący na
schodach Johnson.</span></span></div>
<div align="justify" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;">-
Obejdzie się.- mruknęła, po czym spróbowała wstać. Skończyło
się to tym, że z powrotem wylądowała w tej dziwnej substancji.-
To twoja sprawka?</span></span></div>
<div align="justify" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;">-
Jeśli mówisz o podłodze to tak, to mój genialny pomysł, bo jeśli
chodzi o twój brak koordynacji ruchowej to z tym nie miałem nic
wspólnego.</span></span></div>
<div align="justify" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;">Miała
ochotę mu przywalić i to całkiem nieźle, jednak niestety póki co
miała problemy ze wstaniem. W tym momencie do Chrisa dołączył
Daniel:</span></span></div>
<div align="justify" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;">-
Muszę przyznać, że całkiem nieźle to wyszło. Nic a nic nie
widać i ofiara dopiero gdy się poślizgnie wpada na to, że coś
jest nie tak i wygląda tak jak Alder. No i nikt nas nie przyłapał...</span></span></div>
<div align="justify" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;">Ostatnie
zdanie powiedział w złą godzinę, gdyż tą właśnie chwilę
wybrał sobie Snape na wyjście z Wielkiej Sali i momentalnie
wylądował na podłodze niedaleko Nico. Cała sytuacja wyglądała
bardzo śmiesznie, gdy znienawidzony nauczyciel ze swoją stałą
miną niezadowolonego ze świata wszedł do hallu i nagle poślizgnął
się, zaczął machać rękami, żeby utrzymać równowagę, a w
końcu zaplątał się w szaty i z głośnym hukiem runął na
podłogę. Chłopcy i Nico z pewnością by się roześmieli na ten
widok, jednak byli zbyt przerażeni nadchodzącym wybuchem
nauczyciela. </span></span>
</div>
<div align="justify" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;">-
WITHERS, JOHNSON!- wydarł się Snape, kiedy już przestało mu
łomotać w głowie. Alder z rozbawieniem zauważyła, że tamci
wyglądali na całkiem przerażonych.- MINUS STO PUNKTÓW! I SZLABAN!
Przez cały tydzień!- wtedy Nico nie wytrzymała i parsknęła
śmiechem, niestety tym samym zwróciła uwagę wkurzonego
nauczyciela na siebie.- CO SIĘ TAK SZCZERZYSZ ALDER? Zapewne ucieszy
cię wiadomość, że będziesz towarzyszyć tym imbecylom na
szlabanie.</span></span></div>
<div align="justify" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;">Spojrzenie
jakie dziewczyna rzuciła przyjaciołom Teddy'ego mogłoby z
pewnością przestraszyć bazyliszka. </span></span>
</div>
<div align="justify" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<br />
</div>
Wikulinahttp://www.blogger.com/profile/13216906847353805873noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-4410233010405470953.post-90982980527010990612015-04-02T22:27:00.000+02:002017-03-09T20:29:26.835+01:0011. Mecz<div style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "times new roman" , serif;"><span style="font-size: 12pt;">Cześć! Kilka dni temu coś mi zaświtało i z czystej ciekawości sprawdziłam kiedy założyłam oba moje blogi. Wielkie było moje zdziwienie, gdy okazało się, że dziś ten oto blog obchodzi swoje drugie urodziny :) I tak powstała urodzinowa notka. Jest to jeden z niewielu rozdziałów, które napisałam zarówno tu jak i na victoire-i-teddy, który przekroczył dwa tysiące słów, zatem jestem z niego dumna ^^ Miłego czytania, komentarze miło widziane :)</span></span></div>
<div style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "times new roman" , serif;"><span style="font-size: 12pt;"><br /></span></span></div>
<div style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "times new roman" , serif;"><span style="font-size: 12pt;"><br /></span></span></div>
<div style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "times new roman" , serif;"><span style="font-size: 12pt;"><br /></span></span></div>
<div style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "times new roman" , serif;"><span style="font-size: 12pt;">W
mroźną sobotę, tydzień po powrocie uczniów z ferii świątecznych
na boisku do quidditcha zmierzyć się miały dwie drużyny. Jedna w
barwach czerwonych- Gryffindoru i druga w żółtych- Hufflepuffu.
Był to dopiero drugi mecz Victoire w roli kapitana drużyny.
Pierwszy był z Krukonami i jej drużynie udało się zwyciężyć, z
czego była strasznie dumna. Tym razem zmierzyć się miała z
drużyną Teda, co nie wiedzieć dlaczego nieco ją denerwowało. Nie
mogła spać, więc wstała już wcześnie rano. Niestety za oknem
szalała śnieżyca, zapowiadał się trudny mecz.</span></span></div>
<div style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "times new roman" , serif;"><span style="font-size: 12pt;">-
Hej spokojnie, będzie dobrze.- Nico podczas śniadania zwróciła
uwagę na zdenerwowanie przyjaciółki.- Ostatnio tak świetnie
wyszło, to teraz ma tak nie być?</span></span></div>
<div style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "times new roman" , serif;"><span style="font-size: 12pt;">-
Wiesz, mam takie dziwne przeczucie...- mruknęła Weasley.</span></span></div>
<div style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "times new roman" , serif;"><span style="font-size: 12pt;">-
Zamieniasz się w Trelawney, czy co? Te całe przeczucia to bzdury,
nie ma czym się przejmować.</span></span></div>
<div style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "times new roman" , serif;"><span style="font-size: 12pt;">-
Niby zdaję sobie z tego sprawę, ale czuję taki wewnętrzny
niepokój. Poza tym ta pogoda.</span></span></div>
<div style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "times new roman" , serif;"><span style="font-size: 12pt;">-
Fakt warunki pogodowe niezbyt ciekawe, ale zobaczysz, że będzie
dobrze.</span></span></div>
<div style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "times new roman" , serif;"><span style="font-size: 12pt;">Nieco
później, już w drodze do szatni, gdy szła zatopiona w swoich
myślach, wpadła na Teddy'ego:</span></span></div>
<div style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "times new roman" , serif;"><span style="font-size: 12pt;">-
Cześć Weasley!- uśmiechnął się.- Co taka zamyślona?
Dopracowujesz jakieś strategie na dzisiejszy mecz?</span></span></div>
<div style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "times new roman" , serif;"><span style="font-size: 12pt;">-
Coś ty Lupin.- zaśmiała się.- Takie rzeczy to już dawno
opracowane i wyćwiczone.</span></span></div>
<div style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "times new roman" , serif;"><span style="font-size: 12pt;">-
Aaa okej, nie wnikam. To powodzenia.</span></span></div>
<div style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "times new roman" , serif;"><span style="font-size: 12pt;">-
Wzajemnie.- i z uśmiechami na twarzach rozeszli się, każde do
swojej szatni.</span></span></div>
<div style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "times new roman" , serif;"><span style="font-size: 12pt;">W
szatni Gryfonów panowała radosna atmosfera, wszyscy cieszyli się
zbliżającym meczem i możliwością pokazania swoich umiejętności,
które doskonalili przez ostatni czas. Tak samo wyglądało w szatni
Puchonów. Chris podśpiewywał jakieś dziwnie brzmiące piosenki o
miotłach i zniczach, pałkarze omawiali jeszcze coś między sobą,
a Danny'emu dopiero przypomniało się o tym, że powinien
wypolerować swoją miotłę. W ich zespole była tylko jedna
dziewczyna- Ally, młodsza siostra Chrisa. Grała na pozycji
ścigającej i Teddy musiał przyznać, że naprawdę się sprawdzała
na boisku. W końcu dostała się do drużyny dzięki talentowi, a
nie namowom jej brata, który w zasadzie gdy usłyszał, że ma
zamiar się zgłosić na przesłuchania to bezskutecznie namawiał
Lupina, żeby znalazł jakiś powód przez który nie mogłaby grać.
Próbował go nawet przekupić, jednakże na szczęście Teddy nie
uległ jego namowom. </span></span>
</div>
<div style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "times new roman" , serif;"><span style="font-size: 12pt;">Tymczasem
opiekun Puchonów z całą swoją rodziną, bo przecież wszyscy
uwielbiają quidditcha, zajmował właśnie miejsce koło Severusa
Snape'a, który z początku wyglądał na niezbyt zadowolonego z tego
sąsiedztwa, jednak gdy zobaczył słodki uśmiech chrześniaka, od
razu zmiękł. Na szczęście, dzięki pewnemu sprytnemu zaklęciu na
trybunach nie było śniegu i nie czuć było porywistego wiatru,
jednak przenikliwe zimno i tak zmusiło wszystkich do ubioru
najcieplejszych ubrań jakie znaleźli.</span></span></div>
<div style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "times new roman" , serif;"><span style="font-size: 12pt;">-
Komu kibicujesz Sev?- zagadnął Holmes.</span></span></div>
<div style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "times new roman" , serif;"><span style="font-size: 12pt;">-
Wiesz to jest dla mnie wybór między mniejszym a większym złem,
jednak z dwojga złego wolę te twoje niedorajdy od tamtej bandy
tępych i napuszonych półgłówków. - mruknął tamten.</span></span></div>
<div style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "times new roman" , serif;"><span style="font-size: 12pt;">-
No już nie mów tak.- Rafael poczuł potrzebę obrony Gryfonów, w
końcu lubił i szanował wszystkich swoich uczniów.- Nie są tacy
źli, jak ich przedstawiasz.</span></span></div>
<div style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "times new roman" , serif;"><span style="font-size: 12pt;">-
Ja tam jestem dumna z Nicoline.- wtrąciła się Temida, która w
Hogwarcie przyjaźniła się zarówno z Nathalie, jak i matką
dziewczyny.- Szkoda, że Lizzy tego nie widzi, na pewno także byłaby
z niej dumna. Thalia dobrze ją wychowała.</span></span></div>
<div style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "times new roman" , serif;"><span style="font-size: 12pt;">-
Pff.- prychnął w odpowiedzi Snape.- Nie rozumiem czym się tak
zachwycasz. Typowa Gryfonka.</span></span></div>
<div style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "times new roman" , serif;"><span style="font-size: 12pt;">-
W razie jakbyś zapomniał to ja też byłam Gryfonką.- przypomniała
mu żona jego przyjaciela.</span></span></div>
<div style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "times new roman" , serif;"><span style="font-size: 12pt;">-
Staram się nie pamiętać z kim ten idiota się ożenił.- za to
zarobił ciężkie spojrzenie ze strony Rafaela.- No co?</span></span></div>
<div style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "times new roman" , serif;"><span style="font-size: 12pt;">-
Może nie nazywałbyś mnie idiotą przy moich dzieciach?</span></span></div>
<div style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "times new roman" , serif;"><span style="font-size: 12pt;">-
Mam nadzieję, że Dean trafi do mojego domu.- zmienił temat
nauczyciel eliksirów.</span></span></div>
<div style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "times new roman" , serif;"><span style="font-size: 12pt;">-
Pamiętasz Elizabeth, prawda?- nie chcąc komentować wypowiedzi
Severusa, Ida powróciła do poprzedniego tematu.</span></span></div>
<div style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "times new roman" , serif;"><span style="font-size: 12pt;">-
Z tego co sobie mgliście przypominam, to też była Gryfonką, więc
w chmarze tych wszystkich yyy...uczniów ciężko zapamiętać
wszystkich.- Snape zrobił dziwną minę, jednak natychmiast się
zreflektował i wrócił do swojej stałej miny wiecznie obrażonego na cały świat.</span></span></div>
<div style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "times new roman" , serif;"><span style="font-size: 12pt;">-
Ona i Nathalie były moimi najlepszymi przyjaciółkami.</span></span></div>
<div style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "times new roman" , serif;"><span style="font-size: 12pt;">-
Wiesz chcąc być szczerym powiem ci, że ciebie też nie bardzo
pamiętam z tamtych czasów. Na szczęście zresztą.</span></span></div>
<div style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "times new roman" , serif;"><span style="font-size: 12pt;">-
Mec się zacyna!- ich rozmowę przerwał skupiony na boisku Dean,
który z powodu braku części zębów nieco seplenił. Wszyscy
skierowali więc swoją uwagę na rozpoczynającej mecz profesor
Hooch. I po chwili wszyscy wystartowali. Warunki były naprawdę
kiepskie, ledwo co było widać graczy. Jednak niczym niestrudzony
Mike Jordan z zapałem komentował:</span></span></div>
<div style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "times new roman" , serif;"><span style="font-size: 12pt;">-
Iii...ruszyli! Kafla natychmiast przechwyciła Alyssa Johnson i już
mknie z nim do pętli. Swoją drogą dziewczyna naprawdę ma
przechlapane- w drużynie z samymi chłopakami, ale z tego co widać
świetnie sobie radzi. Ooo, podanie do Withersa...Ten podaje do
Summersa...Oj coś nie wyszło, kafel przechwyciła niezwykle sprytna
Nicoline Alder. Brawo! Pierwsze punkty dla Gryfonów...Kafel znowu w
posiadaniu Gryfonów, Carter leci w stronę Peake'a, a nie jednak
podaje do Alder...Ałaaa! To musiało boleć, Hiphworth niezła
akcja, ale nie żal ci dziewczyny? Alder jednak trzyma się na
miotle, niestety straciła kafla, który przejął Summers, punkty
dla Puchonów...Tymczasem szukający- Weasley i Lupin kołują nad
boiskiem, ale chyba jeszcze nie widać znicza. Zresztą co się
dziwić, warunki naprawdę fatalne, a widoczność jeszcze
gorsza...Nie chciałbym być na ich miejscu...</span></span></div>
<div style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "times new roman" , serif;"><span style="font-size: 12pt;">Miał
rację. Victoire nie widziała gdzie leci, więc jak w takich
okolicznościach miała wypatrzyć znicza? Ponadto było strasznie
zimno, mimo tego, że była w ruchu, cała się trzęsła. Dodatkowo
wiał tak silny wiatr, że ledwo utrzymywała się na miotle. Z ulgą
zauważyła, że Nico mimo silnego ciosu tłuczkiem dała radę
utrzymać równowagę, chociaż ramię musiało ją naprawdę boleć,
może nawet miała złamaną rękę. Drużyny szły łeb w łeb. Raz
jedna zdobywała punkty, a raz druga. Wyglądało na to, że wszystko
będzie zależeć od tego kto złapie znicza. W myślach powtarzała
sobie nauki wujka Charliego, że ma zachować spokój. Na pewno
siedział gdzieś na trybunach i kibicował jej. Nagle kątem oka w
całej tej zamieci dostrzegła złoty błysk. </span></span>
</div>
<div style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "times new roman" , serif;"><span style="font-size: 12pt;">-
No to czas wziąć się do roboty.- mruknęła pod nosem i ruszyła w
pościg. Teddy też musiał to zauważyć, bo już chwilę później
mknął obok niej. Prawie nic nie widziała, jednak leciała dalej,
coraz szybciej i szybciej, musiała wyprzedzić Lupina. Już, już
złota kula była blisko, jednak odleciała jeszcze dalej. Teddy cały
czas leciał blisko. Lecieli za zniczem coraz wyżej, wiatr był
coraz silniejszy i było coraz zimniej jednak nie zważali na to,
każde z nich chciało wygrać ten mecz. Coraz trudniej było im się
utrzymać równowagę, a także tor lotu. W końcu jednak latająca
piłeczka znalazła się blisko, już na wyciągnięcie ręki.
Victoire pokonała ostatni dystans, Teddy był tuż za nią,
wyciągnęła rękę i jest! Udało jej się ją chwycić, czuła
trzepoczące skrzydełka w ręce i w tym momencie nagle wszystko się
zakręciło i poczuła, że siła wiatru spycha ją z miotły. Nie
mogła nic na to poradzić, wszystko działo się tak szybko, poczuła
że spada. Nie miała siły walczyć z szalejącym żywiołem, który
szarpał ją na wszystkie strony, jednakże bezsprzecznie ziemia była
coraz bliżej, nie mogło to się dobrze skończyć. Zamknęła oczy.
Nagle poczuła, że wpadła na coś. Nie mogła to być jednak
ziemia, to byłoby zbyt szybko, ponadto poczuła silny ból w nodze,
a także że ktoś ją mocno trzyma za rękę, aż otworzyła oczy
ze zdziwienia. Okazało się, że Teddy'emu udało się złapać ją,
a bolało ją bo zahaczyła nogą o miotłę. Udało jej się wdrapać
na jego miotłę i już po chwili wylądowali bezpiecznie na ziemi. Z
tego strachu, adrenaliny, ulgi i tych wszystkich emocji, które czuła
rzuciła się Teddy'emu na szyję, a ten zupełnie odruchowo objął
ją i przytulił. Usłyszeli brawa dochodzące z trybun i zaraz potem
dopadły ich profesor Hooch i pani Pomfrey, dopytując Victoire jak
się czuje i czy nic jej nie jest.</span></span></div>
<div style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "times new roman" , serif;"><span style="font-size: 12pt;">-
Niee.- odparła z lekkim uśmiechem.- Trochę się trzęsę, ale to
chyba z zimna i tej całej adrenaliny.</span></span></div>
<div style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "times new roman" , serif;"><span style="font-size: 12pt;">Pani
Pomfrey pogrzebała chwilę w swojej torbie, którą zawsze nosiła
na mecze.Było to coś jak pierwsza pomoc. W końcu wyjęła z niej
fiolkę z eliksirem:</span></span></div>
<div style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "times new roman" , serif;"><span style="font-size: 12pt;">-
Proszę wypić panno Weasley, to na wzmocnienie, poczuje się pani
lepiej.</span></span></div>
<div style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "times new roman" , serif;"><span style="font-size: 12pt;">-
Dziękuję.- dziewczyna podniosła rękę po napój i w tym momencie
zauważyła, że nadal trzyma w niej znicza, zauważyła to także
nauczycielka quidditcha.</span></span></div>
<div style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "times new roman" , serif;"><span style="font-size: 12pt;">-
A zatem wygrali Gryfoni.- rzekła i już wyciągnęła różdżkę,
żeby magicznie wzmocnić sobie głos i ogłosić wszystkim
ostatecznie wynik, jednak Victoire ją wstrzymała:</span></span></div>
<div style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "times new roman" , serif;"><span style="font-size: 12pt;">-
Myślę, że jest remis. W końcu może i ja złapałam znicz, ale
potem Teddy złapał i mnie, i znicza, prawda? Coś mu się za to
należy.- mrugnęła do zszokowanego kapitana Puchonów.</span></span></div>
<div style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "times new roman" , serif;"><span style="font-size: 12pt;">-
No dobrze.- uśmiechnęła się szeroko Hooch, podobało jej się
zachowanie obojga zawodników.- Uwaga! Po raz pierwszy chyba w tym
stuleciu ogłaszam remis! A także po plus dwadzieścia punktów dla
Gryffindoru i Hufflepuffu za niezwykłą postawę kapitanów obu
drużyn. Tak właśnie powinni zachowywać się zawodnicy, możecie
brać z nich przykład. Gratuluję.- ogłosiła wszystkim.</span></span></div>
<div style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "times new roman" , serif;"><span style="font-size: 12pt;">Obaj
kapitanowie spojrzeli na siebie teraz już zupełnie zdziwieni, Lupin
dopiero teraz zauważył, że ciągle obejmuje dziewczynę ramieniem
i odsunął się nieco onieśmielony. </span></span>
</div>
<div style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "times new roman" , serif;"><span style="font-size: 12pt;">-
Gratulacje.- nie wiedział co powiedzieć i w końcu rzekł to, co
pierwsze przyszło mu do głowy.</span></span></div>
<div style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "times new roman" , serif;"><span style="font-size: 12pt;">-
Wzajemnie.- uśmiechnęła się do niego.</span></span></div>
<div style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "times new roman" , serif;"><span style="font-size: 12pt;">-
Wiesz co? Wsumie skoro jest remis, to może powinniśmy razem go
świętować? W końcu skoro to pierwszy taki wynik w tym stuleciu,
to jest co świętować.- zaproponował.</span></span></div>
<div style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "times new roman" , serif;"><span style="font-size: 12pt;">-
Myślę, że to świetny pomysł.- ucieszyła się.- Zapraszamy więc
do Pokoju Wspólnego Gryfonów, ostatecznie uratowałeś mi dziś
życie.</span></span></div>
<div style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "times new roman" , serif;"><span style="font-size: 12pt;">-
Coś ty, nauczyciele na pewno nie pozwoliliby ci tak spaść.</span></span></div>
<div style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "times new roman" , serif;"><span style="font-size: 12pt;">-
No i co z tego?- pokręciła głową.- Uratowałeś mnie i tyle.
Wpadajcie o dwudziestej, oczywiście wszyscy Puchoni mogą przyjść.
Ktoś z Gryfonów będzie stał o tej godzinie przed Pokojem i was
wpuści.</span></span></div>
<div style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "times new roman" , serif;"><span style="font-size: 12pt;">-
Cooo? Szykuje się impreza?- nagle koło nich znalazł się
uśmiechnięty od ucha do ucha Chris.- No, no, niezły numer
zrobiliście. Ale mniejsza z tym, co za impreza gołąbki?</span></span></div>
<div style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "times new roman" , serif;"><span style="font-size: 12pt;">-
Wspólna.- roześmiała się Weasley.- Gryfoni zapraszają Puchonów
na świętowanie naszego wspólnego zwycięstwa.</span></span></div>
<div style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "times new roman" , serif;"><span style="font-size: 12pt;">-
Jestem jak najbardziej za!- dołączyła do nich siostra Johnsona.-
Trzeba jakoś to uczcić.</span></span></div>
<div style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "times new roman" , serif;"><span style="font-size: 12pt;">-
Może ktoś by się zainteresował jak Vicki się czuje?- mruknęła
podirytowana niezainteresowaniem stanem zdrowia jej przyjaciółki
Nico.</span></span></div>
<div style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "times new roman" , serif;"><span style="font-size: 12pt;">-
Czuję się dobrze, nie martw się.- eliksir zaczynał działać i
Gryfonka coraz bardziej się uspokajała, chociaż miała jakiś
dziwnie świetny nastrój.- Ale czas iść się przebrać. To co,
dwudziesta?</span></span></div>
<div style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "times new roman" , serif;"><span style="font-size: 12pt;">-
Tak, tak, jasne.- odparł jej Chris z zapałem, po czym odszedł
zastanawiając się na głos jak najszybciej skołować jakieś
procenty na wieczór.</span></span></div>
<div style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "times new roman" , serif;"><span style="font-size: 12pt;">O
północy to całe ich wspólne świętowanie było już na takim
poziomie, że młodsze roczniki poszły spać, a starsze dopiero
zaczynały zabawę na całego. Po pewnej dawce Ognistej Chris i Nico
o dziwo znaleźli ze sobą wspólny język, chociaż zdaniem Victoire
mogliby się aż tak do siebie nie kleić. Tymczasem Alyssa, swoją
drogą bardzo podobna do brata, tak samo zielonooka i posiadająca
bujne, rude loki, nie ustępowała mu nawet w poczuciu humoru. Przez
połowę wieczoru prześcigali się w żartach, a gdy on znalazł
sobie inne „zajęcie”, to ona zabawiała całe towarzystwo. </span></span>
</div>
<div style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "times new roman" , serif;"><span style="font-size: 12pt;">-
Fajnych masz przyjaciół.- Weasley zwróciła się do siedzącego
obok Lupina.- Oj, chyba się z nimi nie nudzisz.</span></span></div>
<div style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "times new roman" , serif;"><span style="font-size: 12pt;">-
Szczerze mówiąc nie ma takiej opcji.- chłopak pokręcił głową
patrząc tym razem w stronę Daniela, który siedział nieopodal
otoczony wianuszkiem dziewczyn.- Nawet jak chcę trochę pobyć sam,
w spokoju to z nimi jest to niemożliwe.</span></span></div>
<div style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "times new roman" , serif;"><span style="font-size: 12pt;">-
Wobec tego w czasie świąt, będąc w Norze musiałeś się bardzo
nudzić...</span></span></div>
<div style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "times new roman" , serif;"><span style="font-size: 12pt;">-
Nie.- uśmiechnął się.- Fajnie mi się spędzało z tobą czas.</span></span></div>
<div style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "times new roman" , serif;"><span style="font-size: 12pt;">-
Mi też.- ucieszyła się na to co powiedział.</span></span></div>
<div style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "times new roman" , serif;"><span style="font-size: 12pt;">-
W sumie to chętnie spędzałbym częściej.- spojrzał na nią
poważnie.</span></span></div>
<div style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "times new roman" , serif;"><span style="font-size: 12pt;">-
To zupełnie jak ja.- nagle wstała, chwyciła jego rękę i
pociągnęła go.- Chodź zatańczyć.</span></span></div>
<div style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "times new roman" , serif;"><span style="font-size: 12pt;">Na
tak zdecydowaną postawę dziewczyny Lupin nie mógł zrobić nic
innego, jak iść z nią na prowizoryczny, transmutowany z kanapy
parkiet, na którym tańczyło kilka par. Był z tego powodu niezbyt
szczęśliwy bo po matce odziedziczył kiepską koordynację ruchową,
z czym zwykle sobie radził, jednak w tańcu to wychodziło na
wierzch.</span></span></div>
<div style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "times new roman" , serif;"><span style="font-size: 12pt;">-
Naprawdę dzięki dziś za tą akcję.- zaczęła Victoire, gdy już
tańczyli. </span></span>
</div>
<div style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "times new roman" , serif;"><span style="font-size: 12pt;">-
Nie przesadzaj Weasley.- odparł wykonując niezdarny obrót.- Nic by
ci się nie stało, nauczyciele jakoś by się uratowali.</span></span></div>
<div style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "times new roman" , serif;"><span style="font-size: 12pt;">-
Ale tobie się to udało i za to dziękuję, nie bądź takim matołem
i przyjmij podziękowania.</span></span></div>
<div style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "times new roman" , serif;"><span style="font-size: 12pt;">-
No okej, okej. Nie będę się sprzeczał, ale też muszę ci
podziękować za zrezygnowanie z wygranej.</span></span></div>
<div style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "times new roman" , serif;"><span style="font-size: 12pt;">-
Przecież wygrałam. Ty też i o to mi chodziło. Poza tym zauważ,
że dodatkowo dostaliśmy po dwadzieścia punktów dodatnich!</span></span></div>
<div style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "times new roman" , serif;"><span style="font-size: 12pt;">-
To się cieszę.- Teddy patrzył na stopy. Czuł się głupio,
dziewczyna doskonale tańczyła.</span></span></div>
<div style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "times new roman" , serif;"><span style="font-size: 12pt;">-
Nie lubisz tańczyć prawda?</span></span></div>
<div style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "times new roman" , serif;"><span style="font-size: 12pt;">-
Niezbyt.</span></span></div>
<br />
<div style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "times new roman" , serif;"><span style="font-size: 12pt;">-
Daj spokój, to nic trudnego.- i zabrała się za tłumaczenie mu
powoli co i jak. Lupin musiał przyznać, że chyba po raz pierwszy
taniec przyniósł mu radość.</span></span></div>
<div style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "times new roman" , serif;"><span style="font-size: 12pt;"><br /></span></span></div>
<div style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "times new roman" , serif;"><span style="font-size: 12pt;"><br /></span></span></div>
Wikulinahttp://www.blogger.com/profile/13216906847353805873noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-4410233010405470953.post-12319696496862075822015-03-01T14:01:00.001+01:002016-03-01T20:52:05.343+01:0010. Niespodzianka Nico<div align="justify" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "times new roman" , serif;"><br /></span></div>
<div align="justify" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "times new roman" , serif;">W
świąteczny poranek Nicoline miała kłopoty ze wstaniem, ale i tak
w sumie nie miała nic lepszego do roboty, gdyż Nathalie była w
pracy. Zamierzała wyjść wcześniej, ale z rana, jak powiedziała,
miała jeszcze kilka spraw do załatwienia. Potem obiecała, że całą
resztę przerwy świątecznej spędzą razem. Thalia byłą bardzo
dobrą opiekunką, była dla Nico jak matka, jednak stanowczo zbyt
dużo czasu poświęcała pracy, dlatego często nie odprowadzała
wychowanicy na King's Cross. Trzeba było jednak jej przyznać, że
starała się wygospodarować dla Nico jak najwięcej czasu, dlatego
zawsze w wakacje brała urlop.</span></div>
<div align="justify" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "times new roman" , serif;">W
końcu gdy Nico zdecydowała się wstać, na zegarze było już sporo
po jedenastej, czyli Nathalie miała zjawić się lada moment.
Dziewczyna w piżamie ospale skierowała swoje kroki ku kuchni, gdzie
znalazła mleko i swoje ulubione płatki. Uradowana znaleziskiem
zasiadła do stołu.</span></div>
<div align="justify" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "times new roman" , serif;">-
Nicky, wstałaś?- po chwili w korytarzu rozległ się wesoły głos
starszej Alder i stukot jej obcasów.- To, że są święta nie
znaczy, że masz spać do południa!- w tym momencie weszła do
kuchni. Nathalie była bardzo ładna. Miała długie, nieco kręcone,
jasne, niemal białe włosy oraz niebiesko-zielone oczy. Do tego
jasna cera i ciepły, miły uśmiech. Poza tym była raczej średniego
wzrostu i drobnej postury. Tego dnia była ubrana jak zwykle, gdy
szła do pracy, czyli dominowały kolory biały, czarny i szary.
Jednak znając ją, zaraz po przywitaniu z Nico pobiegnie się
przebrać w jakiś świąteczny sweter i dżinsy.</span></div>
<div align="justify" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "times new roman" , serif;">-
Wstałam, wstałam, już dawno.- mruknęła do niej.</span></div>
<div align="justify" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "times new roman" , serif;">-
Właśnie widać.- zaśmiała się tamta.- Idę się przebrać i
zabieramy się za wypieki, co ty na to?</span></div>
<div align="justify" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "times new roman" , serif;">-
Jak na lato.- Nico mrugnęła porozumiewawczo do swojej opiekunki.</span></div>
<div align="justify" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "times new roman" , serif;">Zanim
ogarnęły się na tyle, żeby ruszyć do kuchni minęła dłuższa
chwila. </span>
</div>
<div align="justify" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "times new roman" , serif;">-
Wiesz co, nie mam ochoty się tam dzisiaj zjawiać...- zaczęła
rozmyślać Nathalie podczas robienia pierników.</span></div>
<div align="justify" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "times new roman" , serif;">-
Ej, na pewno będzie fajnie.- uśmiechnęła się Nico. Mowa była o
spędzaniu świąt u rodziców Nathalie. Nico ich wprost uwielbiała,
a oni traktowali ją jak własną wnuczkę, nawet mówiła do nich
babciu i dziadku.- Stęskniłam się już za babcią i dziadkiem. No
i ciekawa jestem jak dużo Lauren urosła.- Lauren była trzyletnią
bratanicą Thalii.</span></div>
<div align="justify" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "times new roman" , serif;">-
No wiem, rodzinna atmosfera i w ogóle, ale wiesz jak to jest. Nie
mam ochoty po raz enty słuchać narzekań mamy na temat założenia
rodziny itp., itd.,przecież mam już rodzinę, mam ciebie i mi to
wystarcza.- uśmiechnęła się ciepło.</span></div>
<div align="justify" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "times new roman" , serif;">-
No wiem...ale wiesz czasem też się zastanawiam, czy to nie jest
moja wina, że nikogo nie masz...</span></div>
<div align="justify" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "times new roman" , serif;">-
Nawet tak nie myśl. Jestem sama z wyboru, mam wszystko czego mi
trzeba i jest fajnie. - rzuciła w Nico garścią mąki i tym samym
rozpoczęła bitwę, zakończoną pokryciem całej kuchni i je same
białym osadem.</span></div>
<div align="justify" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div align="justify" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "times new roman" , serif;"><i>Nieco
później...</i></span></div>
<div align="justify" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div align="justify" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "times new roman" , serif;">- Wnusia, jak ja dawno cię nie
widziałem!- mówił Stephen Alder, przytulając do siebie Nico.
Ojciec Nathalie był mugolem. Bardzo odważnym mugolem, gdyż nie
obawiał się stawić czoła całej rodzinie swojej ukochanej, żeby
mogli być razem. Teraz prawie pięćdziesiąt lat po ślubie jego
niegdyś ciemnobrązowe włosy, były niemal w całości siwe, a
wokół zielonych oczu nagromadziły się zmarszczki od ciągłego
uśmiechu. - Ale się stęskniłem za tobą. Wydaje mi się, czy
trochę urosłaś?</span></div>
<div align="justify" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "times new roman" , serif;">- Dziadku, ja już za dużo nie
urosnę.- zaprzeczyła dziewczyna śmiejąc się. Byli tego samego
wzrostu.</span></div>
<div align="justify" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "times new roman" , serif;">- Ooo, jesteście!- do męża
dołączyła Harmonia Alder. Harmonia pochodziła ze znanej
czarodziejskiej rodziny, która wykreśliła ją z drzewa
genealogicznego po ślubie ze Stephenem. Cechowała ją niemal
eteryczna uroda, którą odziedziczyła po niej córka. Miała jasne,
prawie białe włosy, spośród których te siwe nie wyróżniały
się jakoś bardzo, jasną cerę i niebieskie oczy. Poza tym była
niziutka i drobna. To wszystko dawało jej aurę łagodności, jednak
to były tylko pozory. To właśnie z nią najczęściej kłóciła
się Nathalie, mimo że obie bardzo się kochały. Po prostu do niej
zawsze musiało należeć ostatnie słowo.- Wszyscy już są,
czekaliśmy na was.</span></div>
<div align="justify" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "times new roman" , serif;">- Mamoo...-westchnęła Thalia.</span></div>
<div align="justify" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "times new roman" , serif;">- Okej, okej. - tamta machnęła
ręką.- Chodźcie bo zaraz wszystko ostygnie.</span></div>
<div align="justify" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "times new roman" , serif;">Weszły więc dalej, do jadalni,
gdzie nastąpiły następne powitania: opiekunka Nico miała dwóch
braci- starszego i młodszego. Starszy, David był ze swoją żoną
Charlotte i córką Lauren. Ponoć mieli coś ciekawego do
zakomunikowania reszcie rodziny, w sumie Nathalie domyślała się o
co może chodzić. Młodszy brat, Philip niegdyś spędzający cały
swój czas między książkami, w końcu znalazł dziewczynę, Grace.
To były już drugie ich święta razem, byli w trakcie przygotowań
do ślubu, który miał się odbyć w lipcu. </span>
</div>
<div align="justify" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "times new roman" , serif;">Nico była częścią całej tej
rodziny. Od małego wszyscy ją rozpieszczali. Starali się, żeby
nigdy nie czuła się samotna i opuszczona. </span>
</div>
<div align="justify" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "times new roman" , serif;">- Nico!- dziewczynka rzuciła się
w objęcia starszej, przybranej kuzynki. Mała była taka leciutka,
że Gryfonka z łatwością ją uniosła i przytuliła.</span></div>
<div align="justify" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "times new roman" , serif;">- Ty to dopiero urosłaś.-
roześmiała się Nico.</span></div>
<div align="justify" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "times new roman" , serif;">- Thalia, Nico mam nadzieję, że
rozegramy jutro rano jakiś towarzyski meczyk quidditcha?- Dave
trzymał siostrę w niedźwiedzim uścisku. Przez jakiś czas był
ścigającym w znanej drużynie, obecnie trenerem. Quidditch był
jego wielką pasją.- Póki co nie nazbierałem tu zbyt wielu
chętnych.- dodał ze zbolałą miną. - Braciszek oczywiście boi
się, że się połamie.</span></div>
<div align="justify" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "times new roman" , serif;">- Wcale nie!- zaprotestował
zaraz Phil.- Wiesz, że mam lekki lęk wysokości.- dodał ciszej,
tak żeby Grace nie słyszała. </span>
</div>
<div align="justify" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "times new roman" , serif;">Następnie wszyscy poskładali
sobie życzenia świąteczne i zasiedli do stołu, pałaszując
pyszności, które każdy przywiózł. Po zjedzeniu dań głównych,
przed deserem z miejsca podniósł się David. Jak to on, zrobił to
nieco zbyt szybko i gwałtownie, przez co walnął kolanem w stół i wylał swój sok dyniowy. Nastąpiła chwila zamieszania ze
sprzątaniem, po której w końcu mógł wygłosić to, co tak bardzo
chciał:</span></div>
<div align="justify" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "times new roman" , serif;">- Lauren będzie miała
rodzeństwo.- rzekł z szerokim uśmiechem, trzymając Charlie za
rękę. Oczywiście zaraz wszyscy rzucili się gratulować i pytać o
termin.</span></div>
<div align="justify" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "times new roman" , serif;">- Czerwiec.- z uśmiechem
odpowiadała Charlotte.- Tym razem Nico będzie chrzestną.
Naturalnie, jeśli się zgodzi.</span></div>
<div align="justify" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "times new roman" , serif;">- Ja?- zdziwiła się dziewczyna.</span></div>
<div align="justify" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "times new roman" , serif;">- Tak.- zaśmiał się Dave.- I
brat Charlie.</span></div>
<div align="justify" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "times new roman" , serif;">Dla Nico to był kolejny dowód
na to, że traktowali ją jak część tej rodziny, była bardzo
zaskoczona pomysłem brata Thalii i jego żony, ale równie bardzo
szczęśliwa. </span>
</div>
<div align="justify" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "times new roman" , serif;">- Thalia, też byś mogła
pomyśleć o takich sprawach, a nie tylko praca, praca.- zwróciła
się do Nathalie matka.</span></div>
<div align="justify" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "times new roman" , serif;">- Nie możesz zrozumieć, że mam
wszystko czego mi trzeba?- warknęła ściszonym głosem, tak aby
pozostali członkowie rodziny nie słyszeli, jej córka, po czym
odeszła na drugi koniec pomieszczenia pogawędzić z Grace o
przygotowaniach do ślubu. </span>
</div>
<div align="justify" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "times new roman" , serif;"><br /></span></div>
<div align="justify" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "times new roman" , serif;">___________</span></div>
<div align="justify" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "times new roman" , serif;"><br /></span></div>
<div align="justify" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "times new roman" , serif;">Nieco już po świętach, ale szukając jakiegoś pomysłu na nowy rozdział, takie coś przyszło mi do głowy. </span></div>
<br />
<div align="justify" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
Wikulinahttp://www.blogger.com/profile/13216906847353805873noreply@blogger.com3tag:blogger.com,1999:blog-4410233010405470953.post-18350124561720761962014-12-30T23:43:00.003+01:002014-12-30T23:43:40.043+01:009. Święta Teddy'ego<div align="justify" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif;">Rozdział świąteczny trochę z poślizgiem, ale zdążyłam te kilkanaście minut przed Sylwestrem, więc nie jest źle :D Pisany z wielkim poświęceniem, gdyż jutro wstaję o 5, a jako że jestem śpiochem zapewne będzie bardzo trudno :P Mam nadzieję, że się Wam spodoba, no i dziękuję za komentarze pod poprzednimi rozdziałami :) Na koniec chciałabym życzyć wszystkim Czytelnikom tego bloga udanego Sylwestra i szczęśliwego Nowego Roku :)<br /><br /><br /><br />Dzień
Bożego Narodzenia był to jeden z najsmutniejszych dla Teddy'ego dni
w roku. Właśnie wtedy najbardziej brakowało mu rodziców. Przykro
było mu też słyszeć jak inni spędzają święta ze swoimi
rodzicami, rodzeństwem. Dla niego święta zawsze były puste, były
czasem tęsknoty za tym czego nie miał. Oczywiście babcia starała
się jak mogła, żeby dobrze go wychować, mimo tego że tak
właściwie to wszystko dla niej było o wiele większą tragedią. W
krótkim czasie straciła męża, córkę i zięcia, a jednak
znalazła w sobie siły by zaopiekować się wnukiem. W święta
także starała się, żeby nie było smutno, jednak ona tak samo jak
Teddy przeżywała to wszystko.</span></div>
<div align="justify" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif;"> Tego
roku padał śnieg, wszędzie było biało. Na dworze panował mróz
i porywisty wiatr. Kto mógł siedział w domu. W domu Tonksów
panowało jednak ciepło, a w powietrzu roznosił się cudowny zapach
pierniczków, które zostały zrobione wspólnie przez babcię i
wnuka. Oboje właśnie zasiadali do stołu. Nie był on duży,
zresztą dla dwóch osób nie był potrzebny większy. Stało na nim
mnóstwo smaczności przygotowanych przez Andromedę. Chociażby
pieczony indyk, barszcz, ryba z warzywami, no i na deser oczywiście
pyszny świąteczny pudding i pierniczki. Nie zabrakło również
makowca, zrobionego wczesnym rankiem. Co było w tym ich świątecznym
stole innego, to fakt, że zwykle zostawiano jedno miejsce puste. U
nich były trzy. Dla Teda, Nimfadory i Remusa. </span>
</div>
<div align="justify" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif;"> Nagle
rozległo się pukanie do drzwi. Dwoje domowników spojrzało na
siebie ze zdziwieniem. Przecież nikogo nie zapraszali, więc kto to
może być? Teddy poszedł otworzyć, jego oczom ukazał się
niecodzienny, ale jakże napawający radością widok. Na progu stała
cała piątka Potterów i śpiewała wszystkim znaną świąteczną
piosenkę, wszyscy w mikołajowych czapkach. </span>
</div>
<div align="justify" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif;">-
Co wy tu robicie?- zdziwił się chłopak.</span></div>
<div align="justify" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif;">-
Wesołych świąt!- Lily Luna słodko się zaśmiała.</span></div>
<div align="justify" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif;">-
Postanowiliśmy w tym roku spędzić ten dzień z wami.- wyjaśnił
Harry.</span></div>
<div align="justify" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif;">-
Mama przesyła szarlotkę.- Ginny podała Teddy'emu paczuszkę, a ten
przepuścił ich w progu, po czym zamknął za nimi drzwi. Nie udało
mu się ukryć jak bardzo uradowało go ich niespodziewane przybycie,
gdyż w mgnieniu oka jego włosy zmieniły kolor na zielono-czerwony.</span></div>
<div align="justify" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif;">-
Wchodźcie, wchodźcie.- teraz do drzwi podeszła babcia.</span></div>
<div align="justify" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif;">-
Do Nory jutro jedziemy.- kontynuował Harry.</span></div>
<div align="justify" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif;">-
Akurat siadaliśmy do stołu.- kiedy weszli do jadalni okazało się,
że Andromeda już za pomocą magii powiększyła stół i lewitowała
nakrycia z kuchni.</span></div>
<div align="justify" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif;">-
To co, tradycyjnie życzenia najpierw?- zaproponowała Ginny. Wszyscy
się z nią zgodzili.</span></div>
<div align="justify" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif;">-
No chrześniaku chciałbym Ci życzyć...-składał życzenia
Teddy'emu Harry.- Dużo uśmiechu przede wszystkim i wielu dobrych
chwil, jak najlepiej wykorzystanego ostatniego roku w Hogwarcie,
samych dobrych ocen, zdania dobrze owutemów, znalezienia jakiejś
fajnej dziewczyny- mrugnął do niego.- spełnienia marzeń i
wszystkiego co najlepsze.</span></div>
<div align="justify" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif;">-
Dziękuję wujku.- uśmiechnął się Teddy.- A tobie życzę
spokoju, pociechy z maluchów, heh żeby grzeczni byli.</span></div>
<div align="justify" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif;">-
W ich przypadku to raczej niemożliwe.- zaśmiał się Potter.</span></div>
<div align="justify" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif;">-
Powodzenia w pracy i wszystkiego najlepszego.</span></div>
<div align="justify" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif;">-
Dzięki.- uściskali się serdecznie. Następnie Teddy'ego dorwała
Lily, a Harry poszedł złożyć życzenia Andromedzie:</span></div>
<div align="justify" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif;">-
Przede wszystkim dużo zdrowia, Teddy życzył mi pociechy z moich
maluchów, więc ja życzę Ci pociechy z Teddy'ego, szczęścia, no
i pamiętaj, że ja coś zawsze możecie na nas liczyć.</span></div>
<div align="justify" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif;">-
Dzięki Harry, ale wiesz dobrze, że my nie potrzebujemy twojej
litości, doskonale dajemy sobie radę.- duma była jedną z rzeczy,
które babcia młodego Lupina odziedziczyła po Blackach.</span></div>
<div align="justify" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif;">-
Ej dobrze wiesz, że to nie tak. Remus i Tonks byli dla nas bardzo
ważni, wy także jesteście jak rodzina. A rodzina się wspiera,
czyż nie?</span></div>
<div align="justify" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif;">-
Mądrze mówisz.- powiedziała, po czym poklepała go po plecach i
poszła szukać wnuka.</span></div>
<div align="justify" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif;">-
Babciu, ja przede wszystkim chciałbym ci podziękować za wszystko,
za to że mimo tego co się stało znalazłaś siły, żeby się mną
zająć, to wszystko na pewno musiało cię dużo kosztować.
Dziękuję.</span></div>
<div align="justify" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif;">-
Teddy, przestań bo się rozpłaczę.- skwitowała.- Już mi
dziękowałeś z milion razy, a naprawdę nie ma za co. W końcu
jesteś moim jedynym wnukiem, kogo mam rozpieszczać?</span></div>
<div align="justify" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif;">-
Okej, okej. Wobec tego babciu wszystkiego co sobie zamarzysz. Nie
wiem czego ci tu więcej życzyć.</span></div>
<div align="justify" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif;">-
Obecnie to życzę sobie żebyś dobrze zdał owutemy i w końcu
wybrał sobie jakiś przyszły zawód mój chłopcze.</span></div>
<div align="justify" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif;">-
Rozmawialiśmy już o tym, nadal się zastanawiam babciu.- zirytował
się chłopak.</span></div>
<div align="justify" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif;">-
Wykapana matka...ale jak już się uparła, że zostanie tym aurorem
to nic jej od tego odwieść nie mogło.- uśmiechnęła się lekko,
mimo że w jej oczach widać było tęsknotę za zmarłą córką.</span></div>
<div align="justify" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif;">Wkrótce
wszyscy razem zasiedli do stołu. Teddy szczerze musiał przyznać,
że to były jego najlepsze święta. Faktycznie wesołe, pełne
śmiechu. Szczególnie jak James, Albus i Lily urządzili wielkie
śpiewanie kolęd. Po chwili nawet jego udało im się namówić do
wspólnego kolędowania. Ba! Dzieciaki wyciągnęły nawet Teda na
dwór i stoczyli zaciekłą bitwę na śnieżki James i Lily
przeciwko Teddy'emu i Albusowi. Została ona jednak
nierozstrzygnięta, wszyscy byli jednakowo mokrzy. Później ulepili
bałwana, a Lupin, mogący już używać czarów poza szkołą
transmutował igłę od choinki w tiarę, którą włożyli bałwanowi
na głowę. </span>
</div>
<div align="justify" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif;">Na
następny dzień dostali zaproszenie do Nory, gdzie jak co roku w
święta gromadziła się cała rodzina Weasleyów. Tam to dopiero
było głośno i tłoczno. Wszędzie kręciły się dzieci i cała
zgraja roześmianych dorosłych. Ale panowała taka domowa i rodzinna
atmosfera, że ich nastrój niemal od progu udzielił się Teddy'emu.
Trochę jednak było mu niezręcznie, przynajmniej na początku.
Szybko jednak koło niego znalazła się Victoire, która z właściwą
sobie gracją roztoczyła opiekę nad nim. Przy obiedzie także
usiadła koło niego i cały czas opowiadała mu różne rodzinne
anegdoty, on zrewanżował jej się opowiedzeniem o przygotowaniach
do kawału z krzesłem Snape'a, o dwóch tygodniach szorowania
kociołków po tym wydarzeniu, a także o pomysłach na nowe dowcipy.
No i jak to miał przerąbane teraz na eliksirach. </span>
</div>
<div align="justify" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif;">-
Idziesz na spacer?- zaproponowała dziewczyna po posiłku.</span></div>
<div align="justify" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif;">-
No w sumie.- zgodził się Lupin. Ubrali grube kurtki, szaliki i
czapki i poszli, zanim którekolwiek z dzieci mogło się
zorientować, że wychodzą. To z pewnością ściągnęłoby je
wszystkie z nimi.</span></div>
<div align="justify" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif;">-
Fajna ta wasza rodzinka.- zaczął rozmowę Teddy. Ręce z powodu
zimna trzymał w kieszeniach.</span></div>
<div align="justify" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif;">-
Wiem.- uśmiechnęła się w odpowiedzi.- Ale wiesz czasem co za dużo
to niezdrowo.</span></div>
<div align="justify" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif;">-
Za mało też niedobrze.</span></div>
<div align="justify" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif;">-
Wiem.- poklepała go po ramieniu.- Często słyszę opowiadania o
twoich rodzicach. Byli naprawdę świetnymi ludźmi.</span></div>
<div align="justify" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif;">-
Szkoda tylko, że ich nie pamiętam...Zmieńmy temat. Gratulacje z
powodu wyboru na kapitana drużyny.- uśmiechnął się.</span></div>
<div align="justify" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif;">-
Dzięki. Jak tam u was treningi idą?- Teddy natomiast był kapitanem
Puchonów.</span></div>
<div align="justify" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif;">-
Hmm...a co chcesz wyciągnąć jakieś informacje od konkurencji?-
zaśmiał się cicho.</span></div>
<div align="justify" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif;">-
Niee, coś ty. Tak tylko zapytałam.</span></div>
<div align="justify" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif;">-
Wiem, wiem, żartowałem.</span></div>
<div align="justify" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif;">W
tym momencie doszli nad staw, który przy takim mrozie był
zamarznięty. Chwilę stali w milczeniu, kiedy Lupin zaproponował:</span></div>
<div align="justify" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif;">-
Może pojeździmy na łyżwach?</span></div>
<div align="justify" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif;">-
A widzisz tu gdzieś łyżwy?</span></div>
<div align="justify" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif;">-
No wiesz z tym akurat nie ma problemu.- wyjął różdżkę, machnął
nią i transmutował ich buty w łyżwy. Niespodziewająca się tego
dziewczyna musiała oprzeć się o jego ramię, bo wylądowałaby na
ziemi.- Ups, sorry.</span></div>
<div align="justify" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif;">-
Nie ma za co.- machnęła ręką.- Ciągle zapominam, że jak skończę
to siedemnaście lat to też będę mogła czarować poza szkołą.</span></div>
<div align="justify" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif;">Już
po krótkiej chwili Teddy musiał przyznać, że Weasleyówna miała
naprawdę talent do jazdy na łyżwach, zresztą ona wszystko robiła
z jakąś taką naturalną gracją. W końcu wyraził na głos podziw
nad jej umiejętnościami, ona jednak w odpowiedzi roześmiała się
i wyjaśniła, że to przez pokrewieństwo z wilami. </span>
</div>
<div align="justify" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif;">-
Ale wiesz, muszę ci przyznać, że ty też nie najgorzej sobie
radzisz.- dodała po chwili.</span></div>
<div align="justify" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif;">-
Zdziwię cię, ale babcia mnie nauczyła.</span></div>
<div align="justify" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif;">-
Serio?- zrobiła wielkie oczy.- Faktycznie mnie zaskoczyłeś.
Hmm...dawno nie mieliśmy okazji pogadać.</span></div>
<div align="justify" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif;">-
Prawda...heh, Hogwart jest dla nas za duży.</span></div>
<div align="justify" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif;">-
Na to wychodzi.</span></div>
<div align="justify" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif;">Tak
śmiejąc się i rozmawiając dotarli z powrotem do Nory, gdzie już
w progu dorwała ich pani Weasley:</span></div>
<div align="justify" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif;">-
Oj kochani, nie zmarzliście tam czasem? Zaraz zaparzę wam ciepłej
herbatki.</span></div>
<div align="justify" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif;">Teddy
musiał to przyznać. Te święta naprawdę były najlepsze.<br /></span>
</div>
Wikulinahttp://www.blogger.com/profile/13216906847353805873noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-4410233010405470953.post-61282520042907089062014-12-18T20:45:00.001+01:002014-12-18T20:45:10.980+01:008. Relacje Jamesa<div align="center" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif;"><i>Cześć
tato!</i></span></div>
<div align="center" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif;"><i>Nie
mam pojęcia co zrobiłeś albo co powiedziałeś Teddy'emu, ale
chyba się udało. Już następnego dnia dało się zauważyć, że
stara się częściej uśmiechać. Chyba naprawdę stara się być
taki jak u nas, poza szkołą. I chyba zaczyna się rozkręcać :D
Ostatnio nawet zmienił smak mojego soku dyniowego na marchwiowy, a
wiesz jak ja bardzo nie lubię marchewki. Łeee :p </i></span>
</div>
<div align="center" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif;"><i>Ale
to jeszcze nic. Słuchaj co razem z chłopakami zrobili wczoraj. </i></span>
</div>
<div align="center" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif;"><i>Zaczarowali
tak krzesło Snape'a, to w Wielkiej Sali przy stole, że za każdym
razem jak chciał usiąść to odsuwało się, przez co wylądował
pod stołem :D Żałuj, że nie widziałeś jego miny :D Chyba
wszyscy myśleliśmy, że zaraz zabije winowajców. Ale skończyło
się na 100 punktach odjętych Hufflepuffowi i szlabanach. Nawet
McGonagall była wkurzona, ale profesor Holmes nie wyglądał na
przejętego. W sumie śmiał się razem z uczniami, więc chyba nie
będzie miał im za złe tych odjętych punktów. </i></span>
</div>
<div align="center" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif;"><i>Dostałem
powyżej oczekiwań z zielarstwa! Wujek Neville był w szoku, że tym
razem nic się nie stało tej dziwnej roślince, przy której
pracowaliśmy na ostatnich zajęciach. </i></span>
</div>
<div align="center" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif;"><i>Dobra
kończę</i></span></div>
<div align="center" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif;"><i>pozdrów
Mamę</i></span></div>
<div align="center" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif;"><i>James
Syriusz Potter</i></span></div>
<div align="center" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<br />
</div>
<div align="center" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<br />
</div>
<div align="center" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<br />
</div>
<div align="center" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif;"><i>Hej
Jamie,</i></span></div>
<div align="center" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif;"><i>cieszę
się wiedząc, że mój wykład nie poszedł na marne ;) </i></span>
</div>
<div align="center" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif;"><i>Hah,
biedny Severus, ciekawy jestem jego miny. Mam nadzieję, że
Teddy'emu nie dostanie się za bardzo. Heh, ale kto by pomyślał, że
wytnie kawał Snapowi. Pozdrów go ode mnie. Teda oczywiście, nie
Snape'a. </i></span>
</div>
<div align="center" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif;"><i>Gratulacje
tego zielarstwa ;) A jak sprawdzian z historii magii? Zapewne nie tak
dobrze i wolałeś pominąć tą informację?</i></span></div>
<div align="center" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif;"><i>Mama
chce jeszcze coś dopisać.</i></span></div>
<div align="center" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif;"><i>Trzymaj
się tam Huncwocie</i></span></div>
<div align="center" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif;"><i>Tata.</i></span></div>
<div align="center" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif;"><i>Al
i Lily są obrażeni, że w ostatnim liście o nich zapomniałeś i
twierdzą, że Cię nie pozdrawiają i że masz przegwizdane. </i></span>
</div>
<div align="center" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif;"><i>Ucz
się tam ładnie i grzecznie, żebym wzorem babci Molly nie musiała
Ci wyjców przysyłać. I pisz częściej! Ostatni list od Ciebie
dostaliśmy w zeszłym tygodniu, martwiłam się już.</i></span></div>
<div align="center" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif;"><i>Buziaki</i></span></div>
<div align="center" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif;"><i>Mama.</i></span></div>
<div align="center" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<br />
</div>
<div align="center" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<br />
</div>
<div align="center" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<br />
</div>
<div align="center" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<br />
</div>
<div align="center" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif;"><i>Cześć
chrześniaku,</i></span></div>
<div align="center" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif;"><i>Jamie
już mi zdał relację z ostatnich wydarzeń. To mi się podoba, tak
dalej ;) Nie żebym zachęcał Cię do łamania przepisów szkolnych
itd.</i></span></div>
<div align="center" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif;"><i>Po
prostu chciałbym żebyś był szczęśliwy, wesoły. Mam nadzieję,
że tak jest.</i></span></div>
<div align="center" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif;"><i>Do
usłyszenia</i></span></div>
<div align="center" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif;"><i>Harry.</i></span></div>
<div align="center" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif;"><i>PS.:
Powodzenia ;)</i></span></div>
<div align="center" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<br />
</div>
<div align="center" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<br />
</div>
<div align="center" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div align="center" style="border-bottom: 1.00pt solid #000000; border-left: none; border-right: none; border-top: none; line-height: 100%; margin-bottom: 0cm; padding-bottom: 0.07cm; padding-left: 0cm; padding-right: 0cm; padding-top: 0cm;">
<br />
</div>
<br />
<div align="center" style="border-bottom: 1.00pt solid #000000; border-left: none; border-right: none; border-top: none; line-height: 100%; margin-bottom: 0cm; padding-bottom: 0.07cm; padding-left: 0cm; padding-right: 0cm; padding-top: 0cm;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">
Wiem, wiem strasznie krótki ten rozdział, ale to z braku czasu i
pomysłu na przekazanie informacji w nim zawartych. Mam nadzieję, że
mimo wszystko się spodoba ;) Obiecuję, że następny będzie
dłuższy :) </span> </div>
Wikulinahttp://www.blogger.com/profile/13216906847353805873noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-4410233010405470953.post-5759500583566853402014-11-25T18:07:00.003+01:002014-11-25T18:07:56.035+01:007. Ojciec chrzestny<div align="justify" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;"><br /></span></span></div>
<div align="justify" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;">Hogwart...to
było pierwsze miejsce, które mógł nazwać swoim domem. Spędził
tu naprawdę szczęśliwe lata wbrew zagrażającemu mu wówczas
Voldemortowi. Nie nazywał tamtego czasu najlepszym w jego życiu,
gdyż był zdania, że jest on właśnie teraz. Teraz, gdy założył
rodzinę, został szefem Biura Aurorów i prowadzi na ile się da
spokojne i szczęśliwe życie. Co jakiś czas wpadał do Hogwartu na
zaproszenie McGonagall i prowadził kilka lekcji obrony przed czarną
magią. Przy okazji mógł spotkać się z chrześniakiem, który
jego zdaniem pisał stanowczo za rzadko, i pogadać. Teraz w
Hogwarcie znajdował się również jego najstarszy syn, więc tym
bardziej cieszył się na wizytę tam. Zamyślony Harry przekroczył
próg swojej dawnej szkoły. Było wcześnie rano, więc panowała
cisza. Korytarze miały się zapełnić dopiero za jakieś pół
godziny, kiedy uczniowie zaczną się schodzić na śniadanie.</span></span></div>
<div align="justify" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;">-
Witaj Potter.- rozległ się głos.</span></span></div>
<div align="justify" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;">-
Dzień dobry pani profesor.- odwrócił się i zobaczył, że za nim
stoi dyrektorka.- Miło mi panią widzieć.</span></span></div>
<div align="justify" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;">-
Ciebie również, Potter.</span></span></div>
<div align="justify" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;">-
Jaki jest plan na dziś?</span></span></div>
<div align="justify" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;">-
Na początek zapraszamy na śniadanie.- dawna nauczycielka
uśmiechnęła się do niego ciepło, co czyniła niezwykle rzadko.
Razem weszli do Wielkiej Sali. Uczniów jeszcze nie było, jednak
przy stole nauczycielskim byli już prawie wszyscy. Miejsce Harry'ego
przypadło między dyrektorką, a profesorem Snapem.</span></span></div>
<div align="justify" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;">-
Co tam słychać panie profesorze?- zaczął rozmowę Harry. Już
dawno nie był uczniem Snape'a i już się go nie bał, ani go nie
nienawidził. Znał całą prawdę o życiu Severusa i szczerze go
szanował. W końcu nazwał nawet swojego młodszego syna jego
imieniem. Niestety nauczyciel eliksirów nadal za nim nie przepadał
i traktował go niemal tak samo jak w czasach, gdy go uczył.</span></span></div>
<div align="justify" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;">-
Sądzę, że to nie twoja sprawa, Potter.</span></span></div>
<div align="justify" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;">-
Pytałem bo chciałem jakoś zacząć rozmowę.</span></span></div>
<div align="justify" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;">-
Jeśli o mnie chodzi nie widzę potrzeby żeby rozmawiać.</span></span></div>
<div align="justify" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;">-
Pan to się nigdy nie zmieni...</span></span></div>
<div align="justify" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;">-
Dobrze mi tak jak jest.</span></span></div>
<div align="justify" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;">-
Severusie!- siedzący obok Snape'a Rafael szturchnął go w bok.-
Może zapytałbyś się co słychać u twojego imiennika? W końcu
chłopak nazywa się tak na twoją cześć.</span></span></div>
<div align="justify" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;">-
Nadal nie rozumiem Potter czemu go tak nazwałeś. Biedny dzieciak.</span></span></div>
<div align="justify" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;">-
Proste, jest pan jednym z najodważniejszych ludzi jakich
kiedykolwiek znałem i wiele panu zawdzięczam.- odparł jego były
uczeń bez zająknienia.</span></span></div>
<div align="justify" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;">-
To co u niego słychać?</span></span></div>
<div align="justify" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;">-
Ma się świetnie, wczoraj znowu stłukł ulubioną zastawę Ginny.
Przez co oczywiście chodziła wściekła i to na mnie się wyżyła.
Oczywiście bardzo tęskni za bratem, ale przyzwyczai się. A zobaczą
się już na święta, przynajmniej w domu większy spokój bo nie
kłócą się.</span></span></div>
<div align="justify" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;">-
Phi! Też ma za kim tęsknić. Albus Severus ma przynajmniej
poukładane w głowie aż dziwne, że to twój syn. Mam nadzieję, że
trafi do Slytherinu. Ale ten drugi to istny diabeł. Od razu widać,
że wdał się w dziadka. I oczywiście tępy jak każdy Gryfon.</span></span></div>
<div align="justify" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;">Harry
ścisnął dłoń w pięść ze złości, jednak się opanował.
Wojna, a także praca aurora nauczyły go opanowania, którego
brakowało mu w szkole.</span></span></div>
<div align="justify" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;">-
Mnie może pan obrażać do woli, jednak nie życzę sobie by obrażał
pan mojego syna.</span></span></div>
<div align="justify" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;">Snape
chciał coś na to odpowiedzieć jednak przerwał mu Raphael, który
bał się, że zaraz wybuchnie kłótnia:</span></span></div>
<div align="justify" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;">-
A co u słodkiej Lily?</span></span></div>
<div align="justify" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;">-
Wszystko dobrze. Hmm...- Wybraniec pogrzebał po kieszeniach i w
końcu wyjął zdjęcie, na którym dwójka jego dzieci śmiała się
wesoło, w tle widać było jego dom w Dolinie Godryka. Pokazał je
profesorom.- To najnowsze zdjęcie Ala i Lily.</span></span></div>
<div align="justify" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;">-
Ooo...Mała szczerbatka, zupełnie jak mój Dean.- teraz to Holmes
zaczął grzebać po kieszeniach i już po chwili chwalił się
fotografią swoich dzieci.</span></span></div>
<div align="justify" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;">-
Możecie skończyć?- warknął w tym momencie Snape.- Robi mi się
niedobrze...</span></span></div>
<div align="justify" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;">-
Taaa, teraz robi ci się nie dobrze, a co było jak Dean...</span></span></div>
<div align="justify" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;">-
Skończ!- przerwał mu nauczyciel eliksirów.- Myślę, że nikt nie
chciałby tego słyszeć.</span></span></div>
<div align="justify" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<br />
</div>
<div align="justify" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<br />
</div>
<div align="justify" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;">Po
śniadaniu Harry prowadził zajęcia w różnych klasach i na tym
spędził czas aż do obiadu. W międzyczasie miał lekcję z klasą
Jamesa, więc miał okazję się z nim zobaczyć. Po obiedzie został
mu już tylko jeden wykład, w klasie Teddy'ego. Z przygotowaniem
lekcji dla klas siódmych zawsze miał największy problem, gdyż
byli to przecież już dorośli ludzie w świecie czarodziejskim. W
końcu zdecydował się na niewerbalne zaklęcia obronne i
opowiadanie im na temat horkruksów Voldemorta i samej ostatniej
bitwie. Po zajęciach jak zwykle poprosił chrześniaka, żeby został
i poszli razem przejść się po błoniach. Tym razem chciał z nim
naprawdę poważnie porozmawiać. Usiedli na zwalonym pniu na skraju
lasu.</span></span></div>
<div align="justify" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;">-
O co chodzi?- zaczął Teddy.- Mówiłeś, że to coś poważnego.
Coś nie tak z babcią?</span></span></div>
<div align="justify" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;">-
Nie, u Andromedy wszystko w porządku, odwiedziliśmy ją wczoraj.
Mam przesyłkę od niej dla ciebie.</span></span></div>
<div align="justify" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;">-
To co jest grane?</span></span></div>
<div align="justify" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;">-
Wiesz, żałuję, że wcześniej sam tego nie zauważyłem i dopiero
Jamie musiał mi to uświadomić.</span></span></div>
<div align="justify" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;">-
Ale...</span></span></div>
<div align="justify" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;">-
Nie przerywaj mi Teddy. Chodzi o twoje zachowanie...Naprawdę żałuję,
że wcześniej tego nie zauważyłem.</span></span></div>
<div align="justify" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;">-
Ale czego?</span></span></div>
<div align="justify" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;">-
Jesteś strasznie zamknięty w sobie. Sam sobie radzisz ze swoimi
problemami i nawet jak jest bardzo źle, nigdy nie przyjdziesz do nas
chociaż o tym pogadać. Czasem może moglibyśmy ci pomóc przecież.
Fakt, jesteś bardzo samodzielny jak na swój wiek, z czego jestem
dumny. Poza tym chodzi mi głównie o to, że Jamie zauważył, że
mało się odzywasz, starasz się nie rzucać w oczy, zupełnie
jakbyś nie chciał mieć kontaktu z innymi ludźmi, jakbyś ciągle
był smutny. Faktycznie tak jest?</span></span></div>
<div align="justify" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;">-
Może trochę...Ale mam przecież przyjaciół: Chrisa i Danny'ego i
ogólnie zadowolony jestem ze swojego życia.</span></span></div>
<div align="justify" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;">-
Teddy...U nas zachowujesz się zupełnie inaczej.- wzrok Harry'ego
padł na włosy chrześniaka.- I co to za kolor w ogóle? Czasem mam
obawy, że razem z Jamesem w końcu wysadzicie dom. Czy to kwestia
tego, że w tym miejscu zginęli twoi rodzice?</span></span></div>
<div align="justify" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;">Chłopak
nie odzywał się przez chwilę i gdy Potter pomyślał, że raczej
nie doczeka się odpowiedzi, rzekł:</span></span></div>
<div align="justify" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;">-
Po części tak. Wszystko tutaj sprawia, że myślę o nich. O tym
jakby to było fajnie, żeby chociaż mama wtedy nie poszła za tatą
i została ze mną. Miałbym chociaż ją...</span></span></div>
<div align="justify" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;">-
Ejj, nie możesz tak myśleć. Twoi rodzice oddali życie za to
miejsce, za pokój, za to żebyś mógł w spokoju dorastać, uczyć
się, po prostu żyć. Na pewno nie chcieliby żebyś odgradzał się
od ludzi. Pragnęli twojego szczęścia. Tonks była jedną z
najbardziej radosnych osób jakie kiedykolwiek znałem i ja to wiem,
że jesteś do niej podobny, pokaż to innym. Możesz mi coś
obiecać?</span></span></div>
<div align="justify" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;">-
Co?</span></span></div>
<div align="justify" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;">-
Został ci jeszcze tylko rok szkoły, no już nie cały, wykorzystaj
go jak najlepiej. Pokaż wszystkim się z tej strony, z której ja
cię znam, pokaż że jesteś synem jednego z Huncwotów i wiecznie
uśmiechniętej Nimfadory Tonks. Nawet jeśli, co tydzień miałyby
do mnie przychodzić sowy ze skargami na ciebie. Obiecasz?- wyciągnął
rękę do Teddy'ego.</span></span></div>
<div align="justify" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;">-
Okeeej...- odparł tamten z wahaniem i przybił piątkę.</span></span></div>
<div align="justify" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;">-
Pamiętaj, jak coś James zda mi relację.</span></span></div>
<div align="justify" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;">-
Nieładnie tak wykorzystywać dziecko jako szpiega...</span></span></div>
<div align="justify" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;">-
Ależ Jamie nie ma nic przeciwko, cieszy się, że może pomóc.</span></span></div>
<div align="justify" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
Na to zrezygnowany Teddy tylko pokręcił głową.
</div>
<div align="justify" style="border-bottom-color: rgb(0, 0, 0); border-bottom-width: 1pt; border-style: none none solid; line-height: 100%; margin-bottom: 0cm; padding: 0cm 0cm 0.07cm;">
<br />
</div>
<div align="justify" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;">Niedługo
rozdział na drugim blogu. Teraz trochę mało czasu było-
osiemnastka i te sprawy, ale w tym albo w przyszłym tygodniu
powinien się ukazać. ;) Pozdrawiam :)</span></span></div>
<br />
<div align="justify" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<br />
</div>
Wikulinahttp://www.blogger.com/profile/13216906847353805873noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-4410233010405470953.post-57811704783427770272014-11-04T19:50:00.001+01:002019-05-01T22:07:51.510+02:006. Rafael Holmes<div align="justify" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div align="justify" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "times new roman" , serif;"> Rafael
idąc przez szkolne błonia zachwycał się wspaniałą pogodą, jaka
panowała tego dnia.</span><span style="font-family: "times new roman" , serif; line-height: 100%;">W ogóle mu to zwykle wszystko się podobało.
Był urodzonym optymistą, cieszył się życiem i mało co potrafiło
zepsuć mu humor. Szczególnie po wojnie doszedł do wniosku, że nie
warto marnować życia na niepotrzebne zamartwianie się i inne
nieprzyjemne rzeczy. Jak pomyślał tak zrobił. Niedługo po
zwycięstwie nad Voldemortem oświadczył się swojej ukochanej
Temidzie Wilkins i założył rodzinę. Była to trudna dla niego
decyzja i zwlekał z nią przez całą wojnę, nie chciał narażać
Temidy na niebezpieczeństwo, jakie wiązało się z tym, że był on
w Zakonie Feniksa i walczył z Czarnym Panem. Nigdy jednak nie
pożałował tej decyzji, od tamtej pory jego życie było naprawdę
szczęśliwe. Teraz właśnie po skończonych lekcjach zmierzał do
domu. Był jednym z niewielu nauczycieli, jeśli nie jedynym, którzy
mieszkali poza Hogwartem. Jego dom nie był jednak daleko, bo w
Hogsmeade. Lubił przemierzać tę krótką drogę, miał wtedy czas
sobie pomyśleć.</span></div>
<div align="justify" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "times new roman" , serif;">W
tym momencie zauważył dwie dziewczyny idące w stronę szkoły od
dawnej chatki Hagrida, koło której nadal prowadzone były lekcje
opieki nad magicznymi stworzeniami. Zmrużył oczy próbując je
rozpoznać. Niestety ślęczenie godzinami nad książkami zrobiło
swoje i musiał nosić okulary. Na początku trudno było mu się do
nich przekonać, jakoś jednak przyzwyczaił się do nich. Po kolorze
ich szat domyślił się, że są to Gryfonki. Jedna z nich miała
ciemne włosy, a druga bardzo jasne i krótkie. Hmm...kto to mógł
być? Przywołał w myślach imiona swoich uczennic z Gryffindoru i w
końcu wpadł na to. Alder i Weasley. Z tego co pamiętał
przyjaźniły się one już od pierwszej klasy. Weasleyów znał
bardzo dobrze. W końcu razem byli w Zakonie Feniksa i razem
walczyli. A zresztą był z ojcem Victoire na jednym roku w
Hogwarcie. Uważał ich za dobrych ludzi i naprawdę szanował. Znał
też opiekunkę Nicoline, Nathalię. Ona także chodziła do Hogwartu
za jego czasów, była jedną z najlepszych przyjaciółek jego żony z czasów szkolnych. Tak...to wszystko
byli bardzo dobrzy ludzie, dzięki którym ten świat stawał się
lepszy. </span>
</div>
<div align="justify" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "times new roman" , serif;">-
Dzień dobry dziewczyny!- uśmiechnął się do nich.- Ładny dzień
dziś mamy, prawda?</span></div>
<div align="justify" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "times new roman" , serif;">-
Dzień dobry panie psorze.- odparły w tym samym momencie, śmiejąc
się. Chciał jeszcze coś powiedzieć, jednak chyba im się gdzieś
spieszyło bo poszły już dalej. No nic. Czas iść dalej. Wyszedł
poza bramy i ruszył drogą do Hogsmeade. W sumie z kominka u siebie
w gabinecie mógł za pomocą sieci Fiuu dostać się do domu jednak
wolał się przejść.</span></div>
<div align="justify" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "times new roman" , serif;">Nagle
usłyszał jakieś kroki za sobą. Nadal mając w pamięci czas wojny
odwrócił się, żeby sprawdzić kto za nim idzie. Kiedy zorientował
się kto to, stanął i uśmiechnął się szeroko:</span></div>
<div align="justify" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "times new roman" , serif;">-
Severus! Co ty tu robisz?</span></div>
<div align="justify" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "times new roman" , serif;">-
Nie widać?- odburknął nauczyciel eliksirów.- Idę sobie.</span></div>
<div align="justify" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "times new roman" , serif;">-
Taki spacer?- Rafael lubił czasem podpuszczać Snape'a.</span></div>
<div align="justify" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "times new roman" , serif;">-
Widziałeś żebym kiedykolwiek urządzał sobie spacerki?</span></div>
<div align="justify" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "times new roman" , serif;">-
No faktycznie, jakoś nie zauważyłem. To quo vadis? Dokąd
zmierzasz?</span></div>
<div align="justify" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "times new roman" , serif;">-
Musisz wszystko wiedzieć?- wywrócił oczami.</span></div>
<div align="justify" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "times new roman" , serif;">-
Nie muszę, ale lubię.- tu Rafael pozwolił sobie na niewinny
uśmieszek.- To gdzie idziesz?</span></div>
<div align="justify" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "times new roman" , serif;">-
Do Miodowego Królestwa po cukierki dla moich kochanych uczniów.</span></div>
<div align="justify" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "times new roman" , serif;">-
Taaaa...już to widzę.- wyszczerzył zęby w uśmiechu.</span></div>
<div align="justify" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "times new roman" , serif;">-
Muszę kupić kilka rzeczy do eliksirów. Sam widzisz, nic ciekawego.</span></div>
<div align="justify" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "times new roman" , serif;">-
Faktycznie, może wpadniesz do nas na herbatkę?- mało kto wiedział,
ale to właśnie u Rafaela Snape ukrywał się po swojej rzekomej
śmierci. Po pogryzieniu przez Nagini, które cudem udało mu się
przeżyć, zamiast od razu dać znać, że żyje zniknął. Musiał
zastanowić się co zrobić ze swoim życiem, kiedy Voldemorta już
nie było. Rozmyślał nad czym czy wrócić do Hogwartu i dalej
uczyć, poinformować Zakon, że przeżył po czym wyjechać, czy po
prostu wyjechać i zostawić wszystkich w przekonaniu, że zginął.
W końcu, po kilku miesiącach wybrał wersję pośrednią pomiędzy
pierwszą, a drugą opcją. Poinformował Zakon, że żyje, po czym
wyjechał, jednak po kilku latach wrócił i z powrotem objął
stanowisko nauczyciela eliksirów.</span></div>
<div align="justify" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "times new roman" , serif;">To,
że w takiej chwili Severus szukał schronienia u Holmesa nie było
wcale dziwne. Poznali się oni w 1981 roku, kiedy to Snape był
początkującym nauczycielem w Hogwarcie, a Rafael był na pierwszym
roku. Oczywiście tak samo jak reszta uczniów spoza Slytherinu od
samego początku nie przepadał za nim i najwięcej punktów tracił
właśnie u niego. Jednak po upływie kilku lat, kiedy ponownie
zaczęli się widywać, to Rafael zauważył jak wielką rolę
odgrywa Severus i w jakim niebezpieczeństwie żyje. W końcu podczas
jednej z misji to właśnie Snape uratował mu życie, ryzykując
własne. Od tego czasu Holmes za wszelką cenę chciał spłacić
dług. No i tak zupełnym przypadkiem stali się można by powiedzieć
przyjaciółmi. Oczywiście to Rafael nazywał Severusa swoim
przyjacielem, ten drugi twierdził, że jedynie akceptuje jego
towarzystwo. Ale jakoś zgodził się, żeby zostać świadkiem na
jego ślubie, a także zostać ojcem chrzestnym jego syna, Deana.</span></div>
<div align="justify" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "times new roman" , serif;">-
Hmm...</span></div>
<div align="justify" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "times new roman" , serif;">-
Z tego co wiem Ida miała zamiar zrobić dziś babkę kokosową.-
uśmiechnął się chytrze. Babka kokosowa była wielką słabością
Snape'a.</span></div>
<div align="justify" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "times new roman" , serif;">-
No dobrze, przekonałeś mnie tą babką. A poza tym dawno nie
widziałem swojego chrześniaka.</span></div>
<div align="justify" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "times new roman" , serif;">Kolejną
słabością Snape'a był Dean. Kto by pomyślał, że ten nauczyciel
tak bardzo nie lubiący swoich uczniów tak bardzo będzie uwielbiać
swojego chrześniaka?</span></div>
<div align="justify" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "times new roman" , serif;">I
już po chwili wchodzili po schodach prowadzących do domu Holmesów.
Był to dość mały domek piętrowy, mający od frontu uroczą
werandę, przez którą wchodziło się do domu. Wyglądał naprawdę
schludnie i przytulnie, był to po prostu dom marzeń dla osoby,
która pragnęła wieść spokojne i szczęśliwe życie. Wprost
promieniowała od niego radość i optymizm. W tej chwili z domu
wybiegł mały, około siedmioletni chłopiec, który słysząc
znajome głosy na werandzie, postanowił wybrać im się naprzeciw.
Był to oczywiście Dean. Chłopiec ewidentnie wdał się w ojca.
Miał te same srebrzyste oczy i ciemnobrązowe włosy w ciągłym
nieładzie. Ponadto był w trakcie zmiany zębów na stałe, więc
jego uśmiech był nieco szczerbaty. Mimo to wyglądał naprawdę
uroczo. Widząc swojego ojca chrzestnego, to właśnie jemu rzucił
się na szyje, a nie ojcu. Można by to uznać za dziwne, ale
nauczyciel eliksirów także go przytulił, a nie odepchnął jakby
można było się po nim spodziewać. </span>
</div>
<div align="justify" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "times new roman" , serif;">-
Ceść wujku.- z racji braku kilku zębów nieco seplenił.</span></div>
<div align="justify" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "times new roman" , serif;">-
Cześć mały.- uśmiechnął się do niego Snape. Tak..Snape czasem
potrafił się uśmiechać.</span></div>
<div align="justify" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "times new roman" , serif;">-
Dean, kto przyszedł?- tym razem w drzwiach pojawiła się Temida
Holmes we własnej osobie. Była ona dość niska i drobna, jednak w
przypadku kłótni naprawdę miała siłę przebicia. Miała
złotoblond włosy, splecione w tym momencie w luźny warkocz, jej
oczy były ciemnobrązowe i pełne ciepła. Można było o niej
powiedzieć, że jest ładna. Poza tym gotowała wprost wybitnie.
Przez jakiś czas pracowała w Rumunii przy smokach razem z Charliem
Weasleyem, jednak po narodzinach Deana postanowiła poświęcić się
rodzinie. Na rękach trzymała ich trzyletnią córkę, Apollę. Dean
bardzo przypominał ojca, jednak Apolla wdała się w matkę. Blond
loczki okalające jej twarzyczkę sprawiały, że wyglądała jak
mały aniołek. Tylko kolor oczu odziedziczyła po ojcu. Jej matka
widząc męża i gościa uśmiechnęła się ciepło.- Na co
czekacie? Wchodźcie, właśnie zrobiłam moją słynną babkę.</span></div>
<span style="font-family: "times new roman" , serif; line-height: 100%;">-
Czemu jak czemu, ale babce kokosowej nigdy się nie odmawia.- Severus
Snape wypowiedział zdanie, które usłyszane z jego ust przez
któregoś z jego uczniów mogłoby nieźle zaszokować.</span><br />
<div align="justify" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "times new roman" , serif;"><br /></span></div>
Wikulinahttp://www.blogger.com/profile/13216906847353805873noreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-4410233010405470953.post-47996257808963333722014-10-30T22:44:00.004+01:002014-10-30T22:47:34.783+01:005. ONMS<div align="justify" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<div align="justify" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;"> Ich
ostatnimi piątkowymi lekcjami były dwie godziny opieki nad
magicznymi stworzeniami. Tego przedmiotu od dobrych pięciu lat
nauczał Charlie Weasley, ojciec chrzestny Victoire, który zastąpił
na tym stanowisku Hagrida, kiedy ten postanowił przenieść się do
Francji. Charlie był dobrym nauczycielem, prowadzone przez niego
lekcje były naprawdę ciekawe. Co było zastanawiające jego
przedmiot na poziomie owutemów cieszył się całkiem dużym
zainteresowaniem wśród uczennic. Dla Victoire był to najciekawszy
przedmiot w szkole i to wcale nie dlatego, że uczył go jej wujek.
Po prostu od zawsze lubiła zajmować się zwierzętami. Nie miała
jeszcze pomysłu na to co będzie robić po Hogwarcie, jednak bardzo
chciała, żeby miało to jakiś związek z opieką nad magicznymi
stworzeniami. Rozważała nawet podjęcie pracy w Rumunii, tam gdzie
pracował kiedyś Charlie. Nico natomiast uczęszczała na ten
przedmiot tylko ze względu na przyjaciółkę. Sama raczej średnio
lubiła zwierzęta. Znacznie lepiej się czuła w szklarni albo w
lochach na eliksirach, chociaż w życiu by się do tego nie
przyznała. </span></span>
</div>
<div align="justify" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;">Tego
dnia naprawdę miło siedziało się na błoniach i słuchało
Charliego jak opowiadał o korniczakach. Na szczęście nie był on
Hagridem i wiedział, że lepiej nie sprowadzać ich na lekcje, gdyż
wyróżniały się one wydzielaniem silnego zapachu zgnilizny, więc
z pewnością ich obecność na lekcji byłaby niezbyt korzystna dla
węchu uczniów. </span></span>
</div>
<div align="justify" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;">-
Tak więc korniczaki w stanie spoczynku przypominają kupkę
zielonkawych grzybów z oczami. Jednak, gdy je przestraszycie nagle
się zrywają i uciekają...</span></span></div>
<div align="justify" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;">-
Vicki....- szepnęła Nico.</span></span></div>
<div align="justify" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;">-
Co?- warknęła również po cichu Weasleyówna.</span></span></div>
<div align="justify" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;">-
Lubię Charliego, ale żeby na jednej z pierwszych lekcji w nowym
roku rzucać taki nudny temat?</span></span></div>
<div align="justify" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;">-
Co, wolałabyś żeby przyprowadził te śmierdziele?</span></span></div>
<div align="justify" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;">-
Yyy...chyba nie bardzo. Ej, w ogóle czemu Lupin tak ci się
przyglądał wczoraj podczas kolacji?</span></span></div>
<div align="justify" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;">-
A skąd mam wiedzieć?</span></span></div>
<div align="justify" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;">-
No, ale gadaliście przecież później. Sama widziałam.</span></span></div>
<div align="justify" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;">-
Coś ty taka ciekawska? Znamy się przecież od małego, przypadkiem
na siebie wpadliśmy i sobie pogadaliśmy. Wiesz co tam słychać i
te sprawy.</span></span></div>
<div align="justify" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;">-
Ahm.</span></span></div>
<div align="justify" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;">-
No co? Tak było.</span></span></div>
<div align="justify" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;">W
odpowiedzi na to Nico tylko uśmiechnęła się pod nosem. Niestety
ich rozmowę zdążył już ktoś zauważyć...</span></span></div>
<div align="justify" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;">-
Alder, Weasley!- ups wujek Victoire był chyba trochę zły. A poza
tym wszyscy patrzyli się na nie z wyrzutem. Chyba trochę nabroiły.
</span></span>
</div>
<div align="justify" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;">-
Tak panie profesorze?</span></span></div>
<div align="justify" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;">-
Szlaban! I zostańcie chwilę po lekcjach.</span></span></div>
<div align="justify" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;">Teraz
to dopiero były w szoku. Naprawdę rzadko kto dostawał szlaban u
Charliego. </span></span>
</div>
<div align="justify" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;">-
No to matka mnie zabije...-mruknęła Vicki pod nosem.</span></span></div>
<div align="justify" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;">Resztę
lekcji przesiedziały jak na szpilkach. Kiedy klasa się rozeszła
podeszły do Weasley'a:</span></span></div>
<div align="justify" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;">-
Przepraszam.- powiedziała Victoire. Było jej głupio, że
przeszkodziła swojemu wujkowi w lekcji.</span></span></div>
<div align="justify" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;">-
Ja naprawdę rozumiem, że ta lekcja mogła być nudna. Bo była, też
nie przepadam za korniczakami, ale to jest w programie nauczania i
jakoś trzeba przez to przebrnąć. I myślałem, że kto jak kto,
ale wy to zrozumiecie. Jest mi przykro Vicki.- Charlie był teraz
poważny jak rzadko. Zwykle śmiał się i żartował, a na swoją
chrześniaczkę nigdy wcześniej zły nie był.- I nie będę robić
wyjątku, szlaban w przyszły piątek wieczorem. I tak się cieszcie,
że nie jestem Snapem i nie odjąłem wam punktów za te wasze
pogawędki na lekcji.</span></span></div>
<div align="justify" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;">-
Wiem, rozumiem. Naprawdę jest mi głupio.</span></span></div>
<div align="justify" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;">-
Dobra, okej już.- machnął ręką Weasley.</span></span></div>
<div align="justify" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;">Czym
prędzej ruszyły do zamku. Po drodze minęły wysokiego czarodzieja.
Miał on srebrzystoszare oczy oraz nieco przydługie ciemnobrązowe
włosy w strasznym nieładzie, a także nieco odstające uszy, mimo
tej wady uchodził za przystojnego. Do jego cech charakterystycznych
należało to, że niemal przez cały czas na jego twarzy widniał
uśmiech od ucha do ucha. Charakterystyczne były także jego szaty.
Generalnie był tak szczupły, że na nim wisiały i jednocześnie
taki wysoki, że były mu za krótkie. Był to Rafael Holmes, ich
nauczyciel transmutacji, a jednocześnie opiekun Hufflepffu. Lubiany
był przez wszystkich uczniów i co ciekawe można było go nazwać
przyjacielem Snape'a. Chyba tylko jego jednego, poza McGonagall nie
odrzucał charakter nauczyciela od eliksirów.</span></span></div>
<div align="justify" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;">-
Dzień dobry dziewczyny!- uśmiechnął się na ich widok.- Ładny
dziś dzień mamy, prawda?</span></span></div>
<div align="justify" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;">-
Dzień dobry, panie psorze- odparły chórem śmiejąc się do niego.
Nie w sposób było nie odpowiedzieć uśmiechem na jego uśmiech,
nawet jeśli przed chwilą były zdenerwowane szlabanem od Charliego.</span></span></div>
<div align="justify" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div align="justify" style="border-bottom: 1.00pt solid #000000; border-left: none; border-right: none; border-top: none; line-height: 100%; margin-bottom: 0cm; padding-bottom: 0.07cm; padding-left: 0cm; padding-right: 0cm; padding-top: 0cm;">
<br /></div>
<div align="justify" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<br />
<div align="justify" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;">W
końcu nowy rozdział :) Trochę krótki, ale obiecuję, że następny
dłuższy będzie.</span></span><br />
<span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;">No i pojawił się nowy bohater, wymyślony
zaledwie kilka dni temu. :)</span></span><br />
<span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: 12pt;">Hah, dzięki Ziu i Madzia za pomoc w
wymyślaniu tych nowych postaci, czasem potrzebna jest dobra rada ;) </span></span>
</div>
</div>
Wikulinahttp://www.blogger.com/profile/13216906847353805873noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-4410233010405470953.post-84223060279668456892014-05-02T23:52:00.003+02:002014-05-02T23:52:58.806+02:004. Plotki i rozmowa<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
Teddy siedział właśnie
w Wielkiej Sali i w spokoju jadł kolację. Mimo że wokół było
pełno ludzi, on nie rozmawiał z nikim, tylko był zatopiony w
swoich myślach. Niestety już po chwili dopadli go Johnson i
Withers, od razu zarzucając nowinami i świeżymi plotkami.
Pomyślałby kto, że to dziewczyny lubią plotkować.
</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
- Ej, a słyszałeś co
się dziś stało na eliksirach szóstoklasistów?- paplał Chris.</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
- Nie.- mruknął Lupin,
nawet go nie słuchając.</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
Nieprzejęty brakiem
zainteresowania jego wypowiedzią Puchon kontynuował:
</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
- Kojarzysz Olivera
Bonesa? Jest w szóstej klasie, w Ravenclawie.- tu czekał na jakąś
odpowiedź kolegi, który jednak się nie odezwał.- Lupi?</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
- No coo?</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
- Nico. Victoire Weasley
znasz, no nie?</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
Dopiero teraz Teddy na
niego spojrzał:</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
- No pewnie, jak byliśmy
mali często się razem bawiliśmy, kiedy spotykaliśmy się w Norze
albo u Potterów. No to co się stało?</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
- Robili na eliksirach
Wywar Żywej Śmierci, no i jak znam życie Bones coś odwalił i
było wielkie bum! I ich kociołek wybuchł i eliksir poparzył i
Bonesa, i Weasley. Snape był wściekły, poodejmował Gryfonom i
Krukonom punkty i wyrzucił ich do Skrzydła Szpitalnego.</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
- Coś poważnego im się
stało?</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
- Poparzenia i tyle,
wiesz dla pani Pomfrey to nic wielkiego.</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
Wzrok Teda odruchowo
powędrował w kierunku stołu Gryfonów. Szukał wzrokiem Weasley,
lecz nigdzie jej nie widział, w końcu wypatrzył jej przyjaciółkę,
Nico Alder. Stwierdził, że gdzieś koło niej musiała być
Victoire. W sumie obok Alder siedziała jakaś dziewczyna
przypominająca Weasley, ale o ile dobrze pamiętał to ona zawsze
długie włosy miała, a włosy tamtej sięgały ledwie uszu.
Dziewczyna jakby poczuła, że ktoś się jej przygląda i w tym
momencie odwróciła się w jego stronę. Wtedy ją rozpoznał, to
była ona. Ale co zrobiła z włosami? Mimo że dawno ze sobą nie
rozmawiali, kiedy zauważyła, że na nią patrzy uśmiechnęła się
lekko do niego i pomachała zabandażowaną ręką. W odpowiedzi na
to także się uśmiechnął i skinął jej głową. Chwilę patrzyli
na siebie, kiedy Danny zaczął go szturchać:</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
- Ej coś ty się tak
zapatrzył?</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
- Co?- Teddy był nieco
rozkojarzony.</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
- Pytałem coś się tak
zapatrzył.</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
- Weasley ma ręce
zabandażowane, ale poza tym chyba nic jej nie jest.</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
- Heh co, martwiłeś się
o koleżankę z dzieciństwa?- zaśmiał się Johnson.</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
- Spadaj Chris!- warknął
Lupin i zabrał się za swoje jedzienie.</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<br />
</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<br />
</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
- Co takiego ciekawego
tam widziałaś?- zapytała Nico.</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
- Że co?- nie usłyszała
jej pytania zamyślona Victoire.</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
- Nic, nic...Jak tam
ręce? Bolą jeszcze?</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
- Trochę, ale i tak już
lepiej.- uśmiechnęła się słabo.- Ciekawe jak tam Oliver...</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
- Pewnie nie najlepiej,
szczególnie, że teraz będzie miał u Snape'a przegwizdane.</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
- No fakt.</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
- Najadłaś się już?</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
- Noo, a co?</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
- Chodź, idziemy do
Wspólnego już.</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
- No okej.</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
Wychodziły już z
Wielkiej Sali, kiedy na Victoire wpadł nie kto inny, tylko Teddy
Lupin we własnej osobie.</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
- Ooo...cześć.-
zaczął.- Sorki, nie zauważyłem cię.- Po czym sam siebie w
myślach za to zganił. Nie ma jak dobrze zacząć rozmowę.</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
- Hej.- odparła
Weasley.- Dawno cię nie widziałam w Norze.</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
- Aaa, tak jakoś wyszło,
że ostatnio chyba się trochę mijaliśmy.</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
- No fakt.</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
Chwila ciszy.</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
- Słyszałem co się
stało na eliksirach. Jak tam się czujesz?</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
- Dobrze, gorzej z
Oliverem.</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
- Aaa, no tak. W ogóle
dopiero teraz widzę, że włosy ścięłaś.</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
- Tuż przed początkiem
roku szkolnego, miałam już dość dawnej fryzury.</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
- Ładnie.- uśmiechnął
się.- Chociaż wtedy też ładnie było.</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
- Dzięki.- odpowiedziała
mu na to uśmiechem.</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
- Panie Lupin, proszę
sobie znaleźć inne miejsce na podrywanie koleżanek niż główne
wejście do Wielkiej Sali, tamujecie ruch.- rozległ się za ich
plecami głos najbardziej znienawidzonego nauczyciela w całej
szkole.</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
- Tak jest panie
profesorze.- mruknął ironicznie Teddy, niestety Snape to usłyszał.</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
- Minus 10 punktów od
Huffepuffu.- spojrzał na Weasley- I od Gryffindoru też.</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
I odszedł.</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
- Przepraszam.-
powiedział przepraszającym tonem Lupin.- To moja wina.</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
- Spokojnie, Snape jest
Snapem i za byle co uwielbia odejmować punkty, szczególnie
Gryfonom. Nic się nie stało.</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
- Prawda.</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
- Dobra, czas iść,
rzeczywiście trochę się zagadaliśmy. Do zobaczenia.</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
- No pa.</div>
<div align="JUSTIFY" style="border-bottom: 1.00pt solid #000000; border-left: none; border-right: none; border-top: none; margin-bottom: 0cm; padding-bottom: 0.07cm; padding-left: 0cm; padding-right: 0cm; padding-top: 0cm;">
<br />
</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<br />
</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
Po długim czasie....</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
Rozdział krótki i w
sumie za dużo się nie dzieje, ale nie oznacza to, że rozdział ten
jest nieważny. W końcu tutaj Victoire i Teddy po długim czasie
rozmawiają ze sobą.
</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
Napisany oczywiście z
okazji urodzin Victoire :)</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
No i rocznicy pokonania
Voldemorta.</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
Następny rozdział
będzie szybciej, obiecuję ;)</div>
<br />
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
Pozdrawiam.</div>
Wikulinahttp://www.blogger.com/profile/13216906847353805873noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-4410233010405470953.post-18518945746272532972013-07-25T21:03:00.001+02:002013-07-25T21:04:55.482+02:003. Eliksiry<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
- Nie ma jak od
pierwszych dni szkoły gonić do nauki.- westchnęła Victoire, kiedy
podczas przerwy znalazły chwilę, żeby usiąść na błoniach.-
Sumy zdane w zeszłym roku, owutemy dopiero za rok...<br />I gdzie tu
rozum? Ja nie widzę. I jeszcze dwie godziny eliksirów dziś jeszcze
przed nami...</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
- Oj tam.- siedząca obok
Nico była w dobrym humorze, lubiła chodzić na eliksiry, mimo
nauczyciela, który już od pierwszej klasy uwziął się na nią i
wymagał od niej więcej niż od innych. Severus Snape straszył w
tym zamku już od kilkudziesięciu lat, bynajmniej nie był on jednak
duchem. Po zakończeniu bitwy o Hogwart okazało się, że jednak
przeżył atak Nagini. Zresztą tego można było się spodziewać.
Wiedział, że będąc szpiegiem był cały czas w ogromnym
niebezpieczeństwie, poza tym Voldemort był nieobliczalny i nawet
jako jego najbardziej zaufany sługa był w wielkim
niebezpieczeństwie, więc jako wybitny mistrz eliksirów z łatwością
przygotował sobie odtrutkę na jad węża i zawsze nosił ją przy
sobie. I to właśnie uratowało mu wtedy życie. Mimo, że został
okrzyknięty bohaterem, jego stosunek do uczniów, a szczególnie
tych z Domu Lwa się nie zmienił. Nadal, kiedy tylko mógł
podkładał im kłody pod nogi, uwielbiał dawać im szlabany i
odejmować punkty. Powrócił do uczenia eliksirów, jednak raz na
jakiś czas przeprowadzał lekcje obrony przed czarną magią.</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
- Poza tym mogliby już
dać spokój z tym dziwieniem się, że ścięłam włosy i
udawaniem, że mnie nie poznają.- prychnęła Weasley.-</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
- Po prostu zadziwiłaś
wszystkich i tyle. Nikt się nie spodziewał po tobie, że zetniesz
włosy, którymi zawsze się wszyscy zachwycali. Hehe, może jak ja
zetnę będą się mniej przetłuszczały...Jak myślisz?</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
Jej przyjaciółka
popatrzyła chwilę na jej włosy, po czym rzekła:</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
- Nie przesadzaj, ładnie
wyglądasz, a że musisz myć je codziennie, to chyba nie jest aż
taki duży problem.</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
- No nie, nie.
Żartowałam, a ty zaraz...- Nico pokręciła tylko głową.- Chodź
lepiej już na te eliksiry, bo jak się spóźnimy to jednak za
fajnie nie będzie.</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
- No tak, tak. Też nie
chcę zaczynać nowego roku szkolnego od utraty punktów i szlabanu
ze Snapem.</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
- No właśnie.</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
Kiedy dotarły do
lochów, większość uczniów siedziała już w klasie, jednak
nauczyciela nigdzie nie było. Najgorsze było to, że od tego roku
na eliksirach nie było osób, które nie otrzymały stopnia
wybitnego z SUMów, przez co tylko one dwie z Gryffindoru chodziły
na te zajęcia. Poza nimi w lekcjach eliksirów uczestniczyła piątka
Ślizgonów i czwórka Krukonów, nikt z Hufflepuffu nie zdecydował
się kontynuować nauki w tym kierunku.
</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
- Jeszcze was tylu tu
zostało?- Snape powiewając swymi nieśmiertelnymi, czarnymi szatami
z rozmachem wszedł do pomieszczenia i stanął za katedrą.- Miałem
nadzieję, że wszyscy kretyni odpadną na SUMach i zostaną mi sami
inteligentni uczniowie- w tym momencie spojrzał oczywiście na
Ślizgonów.- Niestety, zawiodłem się.- potoczył wzrokiem po sali,
jego spojrzenie zatrzymało się na Victoire.- Weasley! Gdzie masz
swoje tlenione kudły?</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
- Yyy...ja...- dziewczyna
lekko się zaczerwieniła.</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
- No, przynajmniej nie
będziesz mieszać nimi w kociołku. Co niektórzy też powinni to
zrobić.- spojrzał znacząco na Olivię Davies z Ravenclawu, której
długie, czarne loki nieraz przeszkadzały przy robieniu eliksiru.-
Bones, ty też tu? A myślałem, że już się nie zobaczymy. No
dobrze, mniejsza o to. W tym roku, co tu dużo mówić, jeśli
będziecie uważać nauczę was robić kilku przydatnych eliksirów.
Zaczniemy już dziś od Wywaru Żywej Śmierci. Podzielę was teraz w
pary...Pucey i Montague, Weasley i Bones, Pucey i Higgs, Alder i
Flint...</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
No i oczywiście jak
zwykle Nico wylądowała w zespole z jednym z najwredniejszych
Ślizgonów. Takiego już miała pecha, że Snape zawsze przydzielał
do niej kogoś ze swojego domu, działo się to tak dlatego, że była
niezaprzeczalnie najlepsza w grupie, a nauczyciel oczywiście
przydzielał wtedy sukces i punkty swojemu domowi. Było to totalnie
niesprawiedliwe, ale nikt nie śmiał nawet zaprotestować. Poza tym
nadal uwielbiał robić Gryfonom na złość. Victoire przydzielił
do Olivera Bonesa, bo dobrze wiedział, że to ona będzie musiała
wykonać większość pracy, gdyż przypominał on nieco Neville'a
Longbottoma z lat szkolnych. Tak samo jak on bał się mistrza
eliksirów i przez to często zdarzały mu się różne wypadki,
choćby z wybuchającym kociołkiem. Aż dziwne było, że trafił do
Ravenclawu, a jeszcze dziwniejsze było to, że zdał eliksiry na
poziomie wybitnym. W to nawet on nie mógł uwierzyć.</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
- No już, ruszajcie się,
niestety nie mamy na to całego dnia.- poganiał ich nauczyciel.-
Instrukcje znajdziecie na stronie dziesiątej waszych podręczników.
Mój poprzednik profesor Slughorn za najlepiej wykonany wywar dawał
butelkę Felix Felicis, u mnie oczywiście nie macie co liczyć na
takie coś.- prychnął z niesmakiem i wszyscy już wiedzieli co
myśli o poprzednim nauczycielu eliksirów.</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
Czym prędzej zabrali
się do pracy. Nico poszła usiąść do Flinta, a na jej miejsce
przyszedł Oliver. Był on bratankiem Susan Bones, która była
jednym z członków Gwardii Dumbledore'a. Jego starsza o rok siostra,
Mary tak jak ich ojciec i ciotka była Puchonką. Chłopak był dość
niski jak na swój wiek, miał ciemnobrązowe włosy i niebieskie
oczy, ukryte za okularami.
</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
- Hej.- Victoire
uśmiechnęła się do niego jednocześnie otwierając książkę.-
Jak tam po wakacjach?</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
- Panno Weasley, nie
wydaje mi się, żeby takie rozmowy pomogły wam w robieniu
eliksiru.- oczywiście Snape miał doskonały słuch i wszystko
słyszał.- Pięć punktów od Gryffindoru.</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
Dziewczyna pokręciła
tylko głową i zabrali się do robienia wywaru. Z nim lepiej nie
wdawać się w dyskusje bo nie skończyłoby się na pięciu
punktach.</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
Tymczasem Nico męczyła
się z Alexandrem Flintem, który robił wszystko jej na opak. On
natomiast był synem Marcusa Flinta, dawnego kapitana drużyny
Ślizgonów. Był on tak samo wredny jak on i także wyglądem
przypominał nieco trolla.
</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
- Flint, skończ już z
tym, tu idzie i o twoją ocenę palancie.- w końcu nie wytrzymała.-
Naprawdę nie wiem jak mogłeś zdać te pieprzone SUMy...</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
- Panno Alder proszę się
wyrażać.- wiadomo kto naturalnie usłyszał.- Gryffindor traci
właśnie następne pięć punktów.</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
- Ale...</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
- Jeszcze za niepotrzebne
dyskusje z nauczycielem kolejne pięć punktów.</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
Nico już chciała
kontynuować kłótnię, jednak zauważyła błagalne spojrzenie Tori
i zamilkła. Rzuciła tylko nieprzychylne spojrzenie Flintowi i
zabrała się do dalszej pracy nad eliksirem. Jemu natomiast chyba
znudziło się w końcu uprzykrzanie jej lekcji i rozsiadł się po
prostu na krześle i siedział tam nic nie robiąc, ona natomiast
odwalała całą robotę. Pod koniec lekcji już miała idealnie
uwarzony Wywar Żywej Śmierci. Snape podszedł do nich i krytycznym
okiem zajrzał do kociołka, następnie wrzucił tam płatek jakiegoś
kwiatku, który momentalnie się rozpuścił i znikł.
</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
- Dobrze, bardzo dobrze
Flint.- rzekł po chwili.- Dwadzieścia punktów dla Slytherinu.</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
Alder na to tylko
zmierzyła go nienawistnym spojrzeniem, pokręciła głową i nic już
nie powiedziała, nie chciała znowu stracić punktów. Następnie
miał być oceniany eliksir zrobiony przez Victoire i Olivera jednak
akurat w momencie, kiedy nauczyciel odwracał się do nich rozległ
się potężny huk i ich kociołek wybuchł oblewając zarówno jego
twórców, jak i profesora. Snape jednak miał to szczęście, że
eliksir trafił na jego długie szaty, a nie na twarz. Bones nie miał
tyle szczęścia, gdyż w momencie wybuchu nachylał się akurat nad
kociołkiem i już po chwili na jego twarzy i szyi pojawiać się
zaczęły ogromne bąble i poparzenia. Victoire natomiast krople
wywaru rozlały się po rękach i poparzyły ją.
</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
- CZEMU JA MUSZĘ UCZYĆ
TAKĄ BANDĘ IDIOTÓW!?- Snape był wyraźnie wściekły, lecz po
chwili się opanował.- Gryffindor i Ravenclaw tracą właśnie po
dwadzieścia punktów. A wy zejdźcie mi już z oczu bo nie ręczę
za siebie, idźcie do skrzydła szpitalnego. Alder, skończyłaś już
eliksir, więc idź ich odprowadź, żeby się czasem nie zabili po
drodze.- po czym kilkoma sprawnymi zaklęciami doprowadził klasę i
siebie do porządku.</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
Ich trójka tymczasem
czym prędzej opuściła klasę i skierowała się do skrzydła
szpitalnego. Nico musiała prowadzić Olivera, bo przez te bąble nic
nie widział. Kiedy ujrzała ich pani Pomfrey załamała ręce.</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
- No tak, pierwszy dzień
szkoły i już ranni...- pokręciła głową i czym prędzej zabrała
się za opatrywanie ich urazów.</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
Po jakichś piętnastu
minutach Victoire i Nicole wyszły ze skrzydła szpitalnego, Oliver
natomiast musiał zostać na noc. Pani Pomfrey posmarowała jakąś
maścią, po czym opatrzyła ręce Weasley i z zapewnieniem, że do
rana jej rany znikną wypuściła je.
</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
- Masakra.- narzekała w
drodze do dormitorium poszkodowana.- Pierwsza lekcja eliksirów w tym
roku, a tu już taka katastrofa.</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
- Nie martw się.-
pocieszała ją przyjaciółka.- Może być tylko lepiej. Ja też
jestem wściekła. Tak praktycznie sama uwarzyłam ten cały wywar, a
punkty przydzielił Slytherinowi i gdzie tu sprawiedliwość?</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
- Po tylu latach to
powinnaś wiedzieć, że gdzie jak gdzie, ale na eliksirach jej nie
ma.</div>
- No tak...<br />Wikulinahttp://www.blogger.com/profile/13216906847353805873noreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-4410233010405470953.post-33105996578467091592013-05-28T22:44:00.002+02:002013-05-28T22:44:19.353+02:002. Czas do szkoły<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif;"> Peron
9<sup><b>3</b></sup><b>/</b><sub><b>4 </b></sub><sub> </sub>jak
zwykle 1 września tuż przed godziną 11 był bardzo zatłoczony.
Liczne rodziny żegnały się ze swoimi pociechami, które lada
chwila miały rozpocząć nowy rok nauki w Hogwarcie. W tym tłumie
znajdowała się także rodzina Weasleyów, zamieszkująca Muszelkę.
Fleur, dwa lata przed czterdziestką nadal zachowała swoją urodę.
Swoje długie, srebrnoblond włosy upięte miała w kok. Jak zwykle
była dumnie wyprostowana jednak jej twarz już nie wyrażała
wyższości nad innymi, ale troskę i miłość do dzieci. W końcu w
tym roku Louis, jej najmłodsze dziecko, rozpoczynał swój pierwszy
rok nauki i właśnie ściskała go na pożegnanie. Chłopiec był
bardzo do niej podobny. Miał te same, srebrnoblond włosy,
aczkolwiek u niego się one lekko kręciły, a także jasnoniebieskie
oczy, które to odziedziczył po ojcu. Te cechy plus jeszcze jej
jasna cera nadawały mu wygląd aniołka. Ale bynajmniej aniołkiem
to on nie był. Razem z Jamesem i Fredem byli istnym utrapieniem
całej rodziny jak niegdyś bliźniacy. Teraz także rozglądał się
nerwowo na boki, czy czasem żaden z jego kuzynów nie jest świadkiem
tej żenującej sceny jego pożegnania z matką. Obok z uśmiechem
przyglądała się temu jego trzynastoletnia siostra, Dominique,
która jako jedyna z rodzeństwa odziedziczyła rudy kolor włosów
po tacie. Poza tym wysoka jak na swój wiek i chuda jak patyk. Brak
piegów, gładką cerę i ciemnoniebieskie oczy były jedynymi
rzeczami w jej wyglądzie, które zawdzięczała genom swojej matki.
Ona, wiecznie uśmiechnięta, radosna i energiczna już na pierwszy
rzut oka wyglądała na Weasleya. <br />Natomiast Victoire, najstarsza
z rodzeństwa, urodzona w pierwszą rocznicę Bitwy o Hogwart, była
zupełnie do niej niepodobna. Gdyby nie inna fryzura, wyglądałaby
zupełnie jak Fleur w jej wieku. Tego roku, właśnie w wakacje
postanowiła ściąć swoje długie, niemal do kolan srebrnoblond
włosy i sięgały one nieco za wysokość uszu. Kiedy matka
zobaczyła jej nową fryzurę omal nie zemdlała i nie odzywała się
do niej przez kilka dni. Cechą charakterystyczną Victoire były
wiecznie zamyślone, ciemnoniebieskie, przechodzące niemal w zieleń
oczy. W przeciwieństwie do młodszej siostry raczej stroniła od
tłumów i teraz także stojąc na zatłoczonym dworcu czuła się
nieswojo. Zajęta była rozglądaniem się nerwowo wokół w
poszukiwaniu swojej najlepszej przyjaciółki, z którą umówiła
się na peronie. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif;">-
Nie martw się.- rzekł Bill kładąc jej dłoń na ramieniu.- Na
pewno zaraz przyjdzie.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif;">-
Umówiłyśmy się tutaj, pociąg zaraz odjedzie, a jej ciągle nie
ma...- to mówiąc odwróciła się w jego stronę.- Martwię się po
prostu i tyle...</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif;">-
Na pewno za chwilę się znajdzie.- tata uśmiechnął się ciepło
do niej.- Przecież nie opuści rozpoczęcia roku.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif;">-
Przesadzasz Vickey.- Dominique szturchnęła ją w bok.- Zobacz tam,
na lewo, już idzie.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif;">Rzeczywiście
Nico żwawym krokiem przemierzała drogę do nich. Ubrana była
zwyczajnie, po mugolsku w długi, czarny T-shirt z jakimś nadrukiem
i jasne dżinsy. W zasadzie wyróżniała się w tym tłumie
czarodziejów, ale kto jak kto, akurat ona nic sobie z tego nie
robiła. Mała ze sobą swój kufer i klatkę z jej puchaczem-
Felixem. Wzrostem nieco przewyższała Victoire. Swoje długie do
ramion, kruczoczarne włosy, które niestety musiała codziennie myć
bo jej się szybko przetłuszczały, spięła na rozpoczęcie roku w
kok. Poza tym miała czarne, ale zawsze pełne ciepła oczy. Jak
zawsze przybyła na dworzec King's Cross sama. Opiekowała się nią
przyjaciółka jej matki, której niestety raczej rzadko udawało się
załatwić zwolnienie z pracy, aby odwieźć swoją wychowankę do
szkoły. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif;">-
W końcu was znalazłam.- uśmiechnęła się do sióstr Weasley.-
Nathalie jak zwykle nie dała rady przyjechać tu ze mną, więc
musiałam gnieść się w metrze razem z tą przeklętą sową, która
oczywiście niesamowicie przyciągała uwagę wszystkich pasażerów.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif;">-
Biedny Feluś...- Victoire od zawsze uwielbiała zwierzęta, dlatego
też miała świetny kontakt ze swoim ojcem chrzestnym, który badał
smoki w Rumunii. Teraz też już wyciągała rękę, żeby pogłaskać
sowę przyjaciółki. Sama miała kota z czarnym, puszystym futerkiem
o imieniu Szafir. Mały cwaniak wszędzie chodził za nią krok w
krok i kiedy wychodziła na lekcje musiała zamykać go w
dormitorium, żeby za nią nie szedł.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif;">-
Zwijamy się dziewczyny.- Dominique popchnęła lekko swoją siostrę
i jej przyjaciółkę do przodu.- Szybko, zanim mama zorientuje się,
że z nami się jeszcze nie pożegnała.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif;">-
No już nie przesadzaj, nie zobaczymy jej przecież aż do Gwiazdki.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif;">-
Idziemy.- szybko pożegnały się z tatą i razem z Nico ruszyły do
pociągu.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif;">Ledwo
weszły już młodsza Weasleyówna poszła w swoją stronę, szukać
swoich przyjaciół. One natomiast poszły w drugą stronę poszukać
wolnego przedziału.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif;">-
Weasley Louis!</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif;">Victoire
z pewną dumą obserwowała jak jej mały braciszek, którego zawsze
uwielbiała i jakoś nie mogła się pogodzić z tym, że już tak
urósł, wychodzi na przód i kieruje się w stronę Tiary
Przydziału. Szedł nieco niepewnie, widać było, że się
denerwuje, jego dwaj najlepsi przyjaciele, a zarazem kuzyni, James i
Fred już siedzieli przy stole Gryfonów. Przy nim Tiara zastanawiała
się dłużej niż przy jego kuzynach, w końcu jednak
wrzasnęła:<br />-GRYFFINDOR!</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif;">-
Tak!- James i Fred przybili piątki Louisowi.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif;">Victoire
także się uśmiechnęła, kiedy brat podszedł do niej i o dziwo ją
przytulił, a nigdy nie robił tego przy kolegach.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif;">-
Wiesz co?- powiedział.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif;">-
No co?</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif;">-
Zastanawiała się między Gryffindorem, a Ravenclawem.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif;">-
Tak jak u mnie.- mrugnęła do niego.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif;">-
No, ale jak ja mogę pasować do tej bandy kujonów?- w tym momencie
kilku Krukonów, którzy to słyszeli zmierzyli go nieprzychylnym
spojrzeniem.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif;">-
Nie mam pojęcia...- w sumie jakby się zastanowić to świetnie tam
pasował, to on był mózgiem ich trójki, to on był pomysłodawcą
ich żarcików, ale wiedziała, że jak mu to uświadomi to będzie
na nią zły, dlatego zaprzeczyła.- Jesteś w stu procentach
Gryfonem.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif;">-
Dzięki siostra.- uśmiechnął się jeszcze raz, po czym odwrócił
w stronę przyjaciół.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif;">-
Heh, to jest aparat...- rzekła Nico do Victoire.- Ja nie wiem jak
tyś się uchowała mając takie rodzeństwo.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif;">-
Jakie?</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif;">-
Hmm...- jej przyjaciółka ruchem głowy wskazała na Dominique,
która właśnie rzucała kawałkami jedzenia w jakiegoś Ślizgona i
myślała, że nikt tego nie widzi.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif;">-
Tia...</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif;">W
tym momencie profesor McGonagall wstała od stołu nauczycielskiego i
znacząco chrząknęła, chcą zwrócić na siebie uwagę uczniów.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif;">-
Chciałabym serdecznie was powitać moi drodzy na uroczystości z
okazji rozpoczęcia nowego roku szkolnego. Z tej okazji mam
oczywiście kilka ogłoszeń. Po pierwsze wstęp do Zakazanego Lasu
jest zabroniony, każda próba złamania tego przepisu będzie surowo
karana.- w tym momencie jej spojrzenie pomknęło ku trójce
nowoprzyjętych Gryfonów, o których słyszała już co nieco.- Po
drugie, w czasie przerw między lekcjami nie wolno wam używać
czarów. Wszelkie pojedynki są bezwzględnie zakazane. Pamiętajcie,
że wszystkie wasze przewinienia będą karane, a ucierpi na tym
także i wasz dom, przez utratę punktów. Natomiast wszystkie wasze
sukcesy, osiągnięcia będą nagradzane punktami w corocznej
rywalizacji Domów. Na samym końcu pragnę wam oznajmić, że mam
nadzieję, że ten rok będzie wyjątkowy dla was, a także dla mnie,
gdyż jest to już ostatni rok mojego urzędowania. Postanowiłam w
końcu przejść na emeryturę. Po tylu latach myślę, że nadszedł
już czas odpocząć. No, ale o tym więcej na zakończeniu roku.
Teraz życzę wam z całego serca udanego roku szkolnego, a także
smacznego.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif;">Zaraz
po tym jak skończyła mówić na stołach zaczęły pojawiać się
najróżniejsze potrawy, jak zwykle przygotowane przez pracowite
skrzaty. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif;">-
Pyszności.- Nico wzięła głęboki wdech, wciągając zapach
jedzenia.- Jak zwykle zresztą. Nie ma to jak jedzenie w Hogwarcie.
Natalie kompletnie nie potrafi gotować...to jakaś masakra,
widziałaś upieczonego przez nią kurczaka?</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif;">-
Widziałam.- Victoire aż się zachłysnęła.- Niestety zdążyłam
nawet spróbować zanim okazało się, że nie jest to jadalne.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif;">-
Przepraszam, nie moja wina, że akurat wysłała mnie po zakupy.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif;">-
Okej, okej. Na szczęście obyło się bez zatrucia pokarmowego.</span><span style="font-family: Times New Roman, serif;">- Dobra, bierzmy się lepiej za jedzenie, zamiast dyskutować na temat braku umiejętności u co niektórych. </span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://3.bp.blogspot.com/-87QrFyqy-t0/UaUW598I_6I/AAAAAAAAACw/ob2nP5pSDTQ/s1600/P8221726.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="300" src="http://3.bp.blogspot.com/-87QrFyqy-t0/UaUW598I_6I/AAAAAAAAACw/ob2nP5pSDTQ/s400/P8221726.JPG" width="400" /></a></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
Szafir:)</div>
<br /><br />
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<br />
</div>
Wikulinahttp://www.blogger.com/profile/13216906847353805873noreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-4410233010405470953.post-64781121373037584202013-04-07T22:53:00.003+02:002015-04-02T23:19:10.141+02:001. Ostatnia podróż do szkoły Teda<br />
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<i>Szesnaście lat później...</i><br />
-
Teddy! Teddy!- jedenastoletni James Syriusz Potter od dobrych pięciu
minut usiłował dobudzić siedemnastoletniego już Teda Lupina.-
Wstawaj no! Spóźnimy się na pociąg!<br />
- No to trudno.- wymruczał
starszy chłopak do poduszki. Przez te szesnaście lat oczywiście
bardzo się zmienił. Obecnie jego włosy już nie zmieniały tak
często kolorów jak niegdyś. Były brązowe, podobnie jak oczy.
Wzrostem przewyższył babcię i nie był już taki drobny jak
kiedyś.- Daj mi spokój
Jamie...<br />
Najstarsza
latorośl Potterów szła właśnie do pierwszej klasy. Wiadomo
było to dla niego wielkie przeżycie. Już się nie mógł doczekać.
Już zaczynał snuć pierwsze plany, jak to wzorem swoich imienników
będzie psocił się nauczycielom w Hogwarcie. Zresztą
bardzo przypominał swego dziadka Jamesa. I z wyglądu, i z
charakteru. Podobnie jak on miał orzechowe oczy i czarne włosy,
których w żaden sposób nie dało się ogarnąć, Ginny miała z
tym nie lada problem. Ponadto już teraz był wysoki jak na swój
wiek, no i po ojcu odziedziczył wadę wzroku. No i już od tygodnia
planował co będzie robił w Hogwarcie jak już tam trafi.
Oczywiście nie brał nawet pod uwagę, że dostanie się do innego
domu niż Gryffindor.<br />
- No wstawaj, wstawaj!- mały dopiero się
rozkręcał, teraz właśnie
zaczął skakać po Teddym i
okładać go po głowie.<br />
- No dobra, już, wstaję, wstaję.
Wygrałeś.- Lupin ziewając niechętnie zwlókł się z łóżka.
Był tak częstym gościem w domu Potterów, że dorobił się tu
nawet własnego pokoju i to już kilka lat wcześniej, a Jamesa,
Albusa i Lily traktował jak swoje młodsze rodzeństwo. Teraz też,
już od półtora tygodnia przebywał w domu swojego ojca
chrzestnego. Właśnie oni mieli go odwieźć na Dworzec King's
Cross.- To co, ścigamy się
kto pierwszy na dole?<br />
-
Jasne.- powiedział ochoczo Potter i już go nie było. <br />
- No
tak...- mruknął do siebie Teddy, po czym uśmiechnął się i wziął
do ręki różdżkę.<br />
<i>Chwilę
później...</i>- No ej!-
wydzierał się oburzony James.- To się nie liczy! Miało być bez
magii!<br />
- Nic o tym nie wspominałeś.- odpowiedział mu grzecznie
Lupin znad śniadania, po czym zwrócił się do jego matki.- Ciociu,
naprawdę pyszne
te bułeczki.<br />
- Jedz kochaneczku, jedz, jak ci smakują.- Ginny
z pewnością zarówno talent kulinarny odziedziczyła po swojej
matce, jak i tak samo jak ona niegdyś uwielbiała opiekować się
Harrym, tak ona lubiła, kiedy Teddy u nich przebywał.
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Na to
chrześniak Harrego uśmiechnął się. Potterowie należeli do
niewielkiej garstki ludzi, których szczerze lubił. Bardzo miło
zawsze wspominał czas jaki u nich spędził, mimo że nie lubił
zostawiać babci samej. Ona
go wychowała całkiem sama po śmierci tak właściwie wszystkich
jej najbliższych osób. Wiedział, że bardzo wiele jej zawdzięcza,
że mimo tego ile straciła,
znalazła jeszcze siły na to, aby dobrze go wychować.<br />
- A
wydawało mi się, że Andromeda dobrze gotuje...- mruknął Harry
znad swojego talerza.<br />
- Nie słuchaj go Teddy. - Ginny walnęła
męża ręcznikiem po głowie.- Martwi się po prostu, że będzie
miał za mało.<br />
- A kiedy ja pojadę do Hogwartu?- oczywiście to
pytanie padło z ust ośmioletniej
Lily Luny. <br />
-
Już niedługo kochanie, niedługo...- matka pogłaskała ją po
głowie.- Ja zawsze tak samo chciałam już być na tyle duża, żeby
iść do szkoły i zobacz jak mi to wszystko szybko minęło...Teddy
już w tym roku kończy edukację, a moje najstarsze dziecko właśnie
rozpoczyna...<br />
- Oj mamo, mamo...- mruknął James, kopiąc przy
okazji pod stołem siedzącego koło niego brata.- Może lepiej już
udajmy się na ten dworzec, co?<br />
- Ałaa!- wydarł się zaraz
Albus, po czym oczywiście musiał mu oddać.<br />
- Ale z ciebie
dzieciak Al. Phi! Takie coś cię bolało?- no i wiadomo, że jeszcze
raz go kopnął.<br />
- Mamo!
On mnie bije!<br />
- Spokój chłopcy!<br />
- Myślę, że czas już
jechać.- ojciec nieznośnego rodzeństwa wstał od stołu i zaczął
się zbierać.- Oczywiście jesteście już spakowani?- popatrzył na
Jamesa i Teda.<br />
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<br />
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Jeszcze
przed dworcem Teddy pożegnał się z Potterami i samotnie wkroczył
na peron 9 ¾. Nie chciał, żeby ktoś go widział w ich
towarzystwie. Wszędzie, gdzie pojawili się Potterowie zaraz robiło
się zamieszanie, a on nie lubił na siebie zwracać uwagi. Może
właśnie przez to trafił do Hufflepuffu? Poza
tym nie lubił, kiedy ludzie mu współczuli, a już w ogóle z
powodu rodziców. On ich nawet nie pamiętał, więc jak mógł za
nimi tęsknić, skoro nie znał ich nawet? Przemknął, więc
niepostrzeżenie między żegnającymi się rodzinami i wszedł do
pociągu. Mimo wszystko nie lubił jakoś patrzeć na te wszystkie
matki czule żegnające swoje dzieci, które wcale nie doceniały
tego co miały. W końcu znalazł wolny przedział i się rozsiadł w
nim. Był pewien, że James szybko odnajdzie gdzieś tam swojego
kuzyna Freda i razem dadzą sobie radę. <br />
-
Hej Teddy!- do jego przedziału oczywiście musieli
wpaść Christian Johnson oraz
Daniel Withers, wiecznie
radośni
Puchoni,
którzy
uważali
się za jego najlepszych
przyjaciół.
Oboje bardzo
się os siebie różnili. Chris był wysoki i chudy jak tyczka. Poza
tym miał zielone oczy i piegi, a do tego rudą czuprynę, mimo że
spokrewniony z nimi nie był, mimo że jego daleką kuzynką była
Angelina Johnson, żona
George'a Weasley'a. Poza
tym grał na pozycji obrońcy w drużynie Puchonów.
To właśnie on zawsze dobijał wszystkich swoim dobrym humorem i
optymizmem. Danny był od niego niższy i nie taki chudy. Miał
krótko ścięte, czarne włosy i często nosił na głowie swoją
ukochaną czapkę z daszkiem. Pewnego dnia, w Hogwarcie jeden z
nauczycieli zwrócił mu uwagę, że czarodziejowi raczej tiara
przystoi niż jakieś dziwne, mugolskie przybranie głowy, tak więc
od tego czasu czapka była czarna i miała z przodu herb Hogwartu. I
już więcej nikt nie miał do niego żadnych uwag. Chłopak bardzo
lubił mugolski styl, poza tym jego matka była mugolką, więc był
on na bieżąco ze wszystkimi nowościami zwykłych ludzi. Oczy miał
ciemnobrązowe, prawie czarne, a do tego śniadą cerę, tak więc
naprawdę z wyglądu on i Chris stanowili swoje przeciwieństwa. No i
oboje przyczepili się do Lupina jakoś na początku pierwszej klasy
i od tamtego czasu jakoś nie chcieli zostawić go w spokoju.<br />
-
Jak wakacje Lupi?- wyszczerzył zęby Johnson. To była kolejna
rzecz, która irytowała Teda, nazywanie go Lupim.<br />
- Świetnie.-
mruknął w odpowiedzi.<br />
-
A moje były wprost wspaniałe. Dzięki, że pytasz. Całe wakacje
spędziłem u ciotki w Norwegii, mieszka w Trondheim wiesz jak tam
jest fajnie? Zabiorę was tam kiedyś, zobaczycie, że na pewno wam
się spodoba. Byście widzieli te wszystkie górskie jeziora...<br />
-
Oj tam.- wtrącił się Withers.- Zamknij się w końcu. Ja tam
myślę, że Lupi woli posłuchać o mojej nowej
dziewczynie...<br />
Tiaaa..i to by było na tyle jeśli chodzi o chwilę
spokoju i samotności w Hogwarcie, jeszcze nawet nie dotarli na
miejsce, a już miał ich dość. <br />
<br /></div>
Wikulinahttp://www.blogger.com/profile/13216906847353805873noreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-4410233010405470953.post-63438855413827655372013-04-02T22:28:00.001+02:002015-06-02T19:01:01.815+02:00Prolog<br />
<div style="margin-bottom: 0cm;">
W ten piękny, majowy poranek na
niebie nie było ani jednej chmurki. Świat powoli budził się do
życia, zapowiadał się naprawdę cudowny dzień. Na małym
cmentarzyku na przedmieściach Hogsmeade panowała cisza i spokój.
Słychać było tylko szum wysokich drzew, które otaczały cmentarz.
Wokół rozciągały się łąki, na których rosła już trawa w
głębokim odcieniu zieleni. Przecinała je dróżka biegnąca do
wioski. Tą właśnie ścieżką podążała średniego wzrostu
kobieta, trzymająca za rączkę małego chłopca. Miała ona gęste,
jasnobrązowe włosy, przyprószone już wieloma pasmami siwizny.
Były one upięte w wysoki kok z tyłu głowy. Jej oczy były ciemne
i biła od nich głęboka zaduma i smutek. Pod oczami widać było
pierwsze zmarszczki. Na szyi zawieszony miała srebrny medalion, poza
nim i obrączką na palcu nie miała żadnej biżuterii. Ubrana była
w długą do kostek czarną pelerynę, a także w skromną, czarną
sukienkę, przewiązaną paskiem w kolorze srebrnym. Wyglądała na
osobę dobiegającą pięćdziesiątki. Niewątpliwie kiedyś była
piękna, jednak po jej wyglądzie można było sądzić, że
ostatnimi czasy wiele przeszła i jeszcze nie otrząsnęła się z
tego wszystkiego. Prawą ręką trzymała rączkę chłopca,
natomiast w lewej dłoni ściskała swoją torebkę, także czarną.
Chłopiec patrzył na nią z ufnością w swoich jasnoniebieskich
oczach i niezdarnie dreptał obok niej. Na głowie miał czapkę, ale
kilka włosków, które wystawały spod niej cały czas zmieniały
kolor, tak samo jak brwi. Był bardzo drobny i wyglądał
niepozornie. Ubrany był w sztruksowe spodenki z szelkami i zieloną
bluzkę z długim rękawem. Na to założoną miał ciemnozieloną
pelerynkę, która sięgała mu do kolan. W prawej rączce trzymał
dwa, piękne, czerwone tulipany. Wyglądał wprost jak mały aniołek.
Oboje szli w milczeniu, mały nawet nie gaworzył po swojemu, jakby
wiedział, czuł, że musi zachować powagę. Dotarli do bramy
cmentarza. Kobieta otworzyła furtkę i po chwili oboje szli
cmentarną alejką, mijając kolejne groby. W końcu znaleźli ten,
którego szukali. Był to podwójny grób z białego marmuru. Na nim
wyryte były słowa: </div>
<div style="text-align: start;">
<br /></div>
<span style="text-align: right;"></span><br />
<div style="text-align: start;">
<span style="text-align: right;"> REMUS JOHN LUPIN NIMFADORA
VULPECULA LUPIN</span></div>
<span style="text-align: right;">
</span>
<br />
<div align="CENTER" style="margin-bottom: 0cm;">
</div>
<div style="text-align: left;">
<i>urodzony 10 marca 1960
roku</i> <i>urodzona 28 czerwca 1973 roku</i></div>
<div style="text-align: left;">
<i><i> zmarł 2 maja
1998 roku zmarła 2 maja 1998 roku</i></i></div>
<i>
</i><span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: medium;"><i><br /></i></span></span><br />
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: medium;"><i><i>Mortui
sunt, ut liberi vivamus*</i></i></span></span></div>
<br />
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: medium;"><i><br /></i></span></span><span style="font-family: Times New Roman, serif;">Chłopiec
ostrożnie położył kwiaty na płycie nagrobnej i oparł się o nią
rączkami. Kobieta natomiast odmówiła cichą modlitwę, zapaliła
znicz, po czym wzięła go na ręce i popatrzyła swoim smutnym,
melancholijnym wzrokiem na grób jej córki i zięcia:</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif;">-
Popatrz tylko Teddy, dzisiaj mija rok od ich śmierci, a boli nadal
tak samo. - powiedziała cichym, spokojnym głosem.- Nadal sobie
wyrzucam, że nie zatrzymałam jej wtedy w domu. Chociaż ona
przeżyłaby wtedy i miałbyś chociaż matkę, a tak zostaliśmy
sami mój mały...Ach...jak ja za nimi tęsknię, za nimi, za twoim
dziadkiem, jutro pójdziemy go odwiedzić. Też postawimy kwiaty,
zapalimy światełko...</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif;">-
Bacia!- powiedział mały chłopiec i przytulił się do niej, jakby
czuł, że teraz właśnie jego babcia tego potrzebuje. Po policzku
kobiety spłynęła jedna, samotna łza.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif;">-
Oj Teddy, Teddy...dobrze, że chociaż ty mi zostałeś...Kocham cię
maluchu...</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif;">Zostali
tam jeszcze kilka minut, po czym Andromeda Tonks, postawiła wnuka na
nogi i pociągnęła go za sobą z powrotem. Tego dnia czekały ich
jeszcze obchody zakończenia wojny z Voldemortem, mimo że dzień ten
był dla nich obojga niezwykle smutnym dniem i na zawsze miał taki
pozostać, trzeba było na nie iść. Należało zadbać o to, aby
nigdy nie zapomniano o bohaterach, którzy tak wiele poświęcili dla
ostatecznego pokoju. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif;"><br /><br /><br />________________________________________________________________________<br /><br />*
</span><span style="font-family: Times New Roman, serif;">U</span><span style="color: black;"><span style="font-family: Times New Roman, serif;">marli,
byśmy mogli żyć jako wolni ludzie</span></span><span style="font-family: Times New Roman, serif;"><span style="font-size: small;">
</span></span>
</div>
Wikulinahttp://www.blogger.com/profile/13216906847353805873noreply@blogger.com3tag:blogger.com,1999:blog-4410233010405470953.post-73483906855224402242013-04-02T19:09:00.002+02:002013-04-02T19:09:39.836+02:00Kilka słów wstępuJakiś czas temu, podczas tworzenia, któregoś z rozdziałów mojego drugiego bloga o Victoire i Teddym (<a href="http://victoire-i-teddy.blogspot.com/">victoire-i-teddy.blogspot.com</a>) pomyślałam, że można by napisać coś niecoś bardziej zbliżonego do oryginalnej wersji, bez tego całego wskrzeszania większości zmarłych bohaterów. No cóż tak właściwie pojawi się jedna taka postać, ale tylko jedna. Namówiła mnie na to przyjaciółka, która uwielbia tego bohatera, tak więc wszystkie fragmenty, w których on występuje chciałabym jej dedykować za pomoc przy tworzeniu tego opowiadania. Chyba to by było na tyle. Mam nadzieję, że się Wam spodoba. Pozdrawiam serdecznie. ;)<br /><br />PS.: Już niedługo zapraszam na prolog.Wikulinahttp://www.blogger.com/profile/13216906847353805873noreply@blogger.com0